Wydawała mi się znajoma ale równocześnie taka dziwna.
×××××××××××××××××××××××××Zobaczyłam jak Azusa siedzi na poręczy balkonu i śpiewa [media (redze posłuchać do do końca ;))]. Nagle mnie zauważył.
- Azusa zejdź z tąd-powiedziałam przerażona.
- Czemu? Tak tutaj fajnie. - powiedział patrząc na pełnię księżyca. I wstał z poręczy. Teraz na niej stał. Wydaje mi się że jest gdzieś indziej duszą. - Chcesz abym zszedł?
- T-tak - powiedziałam prawie szeptem.
- Dobrze... - obrócił się w moją stronę, zamknął oczy i przychylił się do tyłu i~ spadł.
Próbowałam to złapać ale nie udało mi się "Rany co ja najlepszego zrobiłam!" Zbiegłam już do ogrodu krzycząc "Azusa". Byłam już przy nim gdy on otworzył oczy.
- Zamknij się idiotko przecież skok z trzeciego piętra nie zabiłby wampira. Gdyby zabijanie było takie łatwe to byłoby zbyt pięknie - usiadł i chwycił się za głowę - A co aż tak bardzo się o mnie bałaś?
- N-nie skąd taki pomysł! - zarumienilam się a on zaczoł się śmiać nie pochamowanym śmiechem.
Poszliśmy razem do ogrodu różanego. Spojrzałam na czarną róże [media].
- To twoje ulubione? - stał dosłownie za mną a ja przytaknęłam. Zerwał jedną i wpioł mi ją we włosy - proszę.
On też się zarumienił. Naszą chwilę przerwał piorun który uderzył nie daleko nas. Że strachu ukucnęłam i zakryłam głowę rekami.
~Pesperktywa Azusy~
Rany ona naprawdę boi się burzy?!
Ukucnąłem przy niej i pomogłem jej wstać. Potem wziąłem ją na ręce.
- Azu... sa... co ty... - nie dokończyła bo skoczyłem na dach budynku. Ona ze strachu mnie mocno przytuliła.
Gdy ją postawiłem ona dała mi z liścia. Zrobiłem wielkie oczy a jej róża właśnie zaczęła spadać. W jej oczach widziałem nienawiść ale równocześnie zaskoczenie. Nic nie mogłem z siebie wyrzucić wszystko co ona zrobiła czy to było naumyślnie? Czy może pod presją? Sam nie wiem... nagle coś mną zawładnęło i chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. Drugą ręką trzymałem ją w tali i zrobiłem to widocznie chęć jej krwi jest za duża. Chciałem przestać ale nie mogłem...
- Prze... stań... pro... sze - powiedziała a ja jak głupi jej nie posłuchałem.
Po chwili rozwiązałem kokardę która miała na szyji a jej koszula trochę się odsunęła pokazując jej obojczyki (i ramiona) zacząłem ją gryźć na ramionach a ona próbowała się wyrwać.
~Pesperktywa Misao~
- Nie ruszaj się bo będzie bardziej boleć - jego oczy są czerwone...
- Azusa... dość! - udało się! Odepchnęłam go do tyłu i zaczęłam uciekać.
Zauważyłam różę którą mi wcześniej podarował. Nagle ktoś mnie złapał.
- Co się stało księżniczko? - spojrzał na moją szyję - Ten gnuj już nie żyje!
Oparłam się o jego klatkę piersiową i zaczęłam płakać. On zdziwiony lewą ręką mnie przytulił a prawą głaskał mnie po głowie. Usłyszałam jak Azusa do nas podchodzi.
- Nie skrzywdzisz jej więcej - powiedział głosem bardzo spokojnym ale nie słyszałam w nim ani grama uczuć.