Gabriel
- Stary, wiesz, że zawsze Ci pomogę, ale przecież ciągle jest szansa, że się nie zgodzi - powiedział z wyrzutem Jasper. - Skoro potrzebujesz tych korków, to czemu Damien Ci kasy nie da? Nie byłoby tyle zachodu.
Rozmawialiśmy przez telefon godzinę, a on dalej nie zrozumiał.
- Kurwa rozumiesz, że nie da mi pieniędzy jak usłyszy, że nie idę na prawo? Tak czy siak by nie dał, twierdzi, że skoro mam mieć dobre oceny to powinienem sam się uczyć, a nie z kimś, bo wtedy się nie skupię - na koniec przedrzeźniłem jego głos.
- No doobra - westchnął głęboko. - Co ja z tobą mam? Tak w ogóle co z z nim? Już lepiej?
- Dalej wychodzi z wujkiem Riccardem do pabu, nie wiem co się dzieje - przeczesałem dłonią włosy i złapałem mocno końcówki. - Odchodzę od zmysłów z nim. Nic mi nie mówi. Była ta sprawa w matką i co? Znów się rozpłynęła?
- Na spokojnie, prędzej czy później się dowiesz.
- Może tak... - odparłem cicho. - Dobra lecę i proszę, spróbuj najpierw ty porozmawiać z Laurą, a potem sam z nią pogadam.
Pożegnaliśmy się, a ja usiadłem na swoim łóżku i odpłynąłem myślami do wieczoru, gdy wróciłem z kawiarni.
Wszedłem do domu i usłyszałem pijackie chichoty, zmarszczyłem brwi, a po chwili usłyszałem:
- Dobra, dobra, słuchaj tego. Idzie garbata baba do lekarza, a lekarz na to: co się pani tak skrada? - głośne śmiechy rozniosły się po całym domu, prychnąłem cicho z tego żartu.
Wszedłem do salonu, a w nim zastałem wujka Riccarda z Damienem. Na stoliku leżały butelki po alkoholu.
O kurwa.
Dwie butelki szkockiej, były puste.
Rozszerzyłem oczy z przerażenia.
- Synu, wróciłeś! - ojciec wstał z kanapy ze szklanką w ręku i ruszył pijackim ruchem w moją stronę. Gdy był blisko mnie, potknął się o dywan i automatycznie go złapałem.
Zajebiście, cały jebie teraz alkoholem, a kropelki nie wypiłem.
- Gab, chodź do nas! Słuchaj taką kobietę spotkałem - odbiło się wujkowi przez co przerwał . - po proooostuuu, chyba się zakochałem, słuchaj - klasnął dłońmi po czym sięgnął po naczynie.
- Zakochał się, zakochał się! - krzyczał mi tata do ucha.
Ja pierdolę.
- Dobra, dość tego - puściłem Damiena, zdążył złapać równowagę, a ja zabrałem od Riccarda szkocką.
- Ej no, Gab, nie psuj zabawyyy - zrobił obrażoną minę i założył ręce na piersi. - My świętujemy!
Wstał powoli, podszedł do mojego ojca i zaczęli wspólnie śpiewać, i tańczyć. Ja w tym czasie odłożyłem naczynia do zlewu.
- HEJ, I JUST MET YOU, AND THIS IS CRAZY, BUT HERE'S MY NUMBER, SO CALL ME MAYBE? IT'S HARD TO LOOK RIGHT, AT YOU BABY, BUT HERE'S MY NUMBER, SO CALL ME, MAYBE? - śpiewali razem patrząc na siebie, przy czym poruszali biodrami.
Jak powiem im rano, to nie uwierzą.
- Koniec koncertu - wziąłem ich pod ramiona i starałem się ich unieść na schodach.
CZYTASZ
Hope for a better tomorrow
Teen FictionDaisy Hamilton przez całe życie była porównywana do swojej starszej siostry, Sun. Nie tylko jej rodzice, którzy tak czy siak robią jej pod górkę. ale też rodzina, która kiedyś była jej wielkim wsparciem. Jedyna osoba, która jest jej najbliższa, to j...