Babcia Clara i fortepian

59 7 8
                                    

Daisy

- Daisy... jak ty wyglądasz? Twoja siostra ma na sobie piękną, nową, wyprasowaną sukienkę, a ty masz czelność pokazywać mi się w spodniach, które leżały wieki w twojej garderobie? - pokręciła, z politowaniem głową, zanim zniknęła z mojego pokoju.

To są moje ulubione spodnie garniturowe, które zawsze noszę...

Gdy myślałam, że dała mi spokój, usłyszałam odgłos szpilek na korytarzu.

- Proszę, przymierz to - powiedziała moja rodzicielka, wciskając mi do ręki wieszak, na którym wisiała czarna sukienka z lekkim dekoltem, która była rozkloszowana na dole. - Z pewnością będzie ci pasować.

- Dziękuje matko, ale naprawdę nie ma potrze... 

- Bez dyskusji, leć się szybko przebrać i przyjdź do nas za chwilę - przerwała mi, po czym wyszła bez słowa z mojego pokoju.

Z westchnieniem udałam się do łazienki i stanęłam przed lustrem.

Dasz radę, jeszcze tylko rok i będziesz mogła się od nich uwolnić...

Chociaż z nimi nigdy nic nie wiadomo...

Gdy byłam już gotowa, poszłam na dół. Nawet nie zdążyłam zejść ze schodów, a od razu usłyszałam:

- Jesteśmy z ojcem z Ciebie niesamowicie dumni, Sun - odparła matka - Dasz Sobie radę, zawsze Ci pomożemy. Możesz na nas liczyć.

Przewróciłam oczami z irytacją i podeszłam do stołu na którym znajdowało się pełno jedzenia.

- Dzień dobry panienko Daisy - usłyszałam za mną przyjazny głos. - Co Sobie panienka życzy?

Lola to jedyna osoba, którą darzę w tym domu sympatią. Nasza kucharka pichciła najpyszniejsze dania w wszechświecie. Miałam w niej wsparcie, pracowała w moim domu odkąd pamiętam. Była dla mnie jak babcia Clara, którą kochałam całym sercem. Poprosiłam z uśmiechem o naleśniki i usiadłam obok siostry, słysząc jej konwersacje z naszymi rodzicami.

- Myślałam o tym, aby wynająć sobie mieszkanie w centrum mia... - nie dokończyła, bo mój ojciec jej przerwał.

- Nawet o tym nie myśl, mamy wystarczająco duży dom, abyś mogła tu mieszkać - odparł z irytacją przewracając oczami.

Nasz dom nie był duży, był ogromny. 

Willa w której mieszkaliśmy zawierała baseny, spa, sale kinową, mnóstwo balkonów, saune i wiele innych. Było dużo pokoi gościnnych iż nasza rodzina miała zwyczaj spotykać się na niedzielne obiadki, które zawsze opierały się na przyszłości mojej i Sun. Jedyne co nas łączyło to to, że obie ich nienawidziłyśmy.

- Dzwoniła pani Stone, prosiła, abyś przemówiła na krótkiej akademii, która odbędzie się dzisiaj - przemówiła moja rodzicielka, przez co od razu podniosłam na nią wzrok. - Oczywiście się zgodziłam.

Już przestało mnie to zaskakiwać, że podejmowała w każdej możliwej chwili decyzje za mnie. Przybrałam naturalny wyraz twarzy i przytaknęłam.

- Masz wszystko przygotowane, prawda? - dopowiedziała z udawaną troską. Domyśliłam się kilka dni wcześniej, że moja dyrektorka będzie chciała, abym wystąpiła publicznie przed całą szkołą. W końcu w zeszłorocznym roku byłam przewodniczącą tej placówki. Dlatego przygotowałam przemówienie i wykułam je na pamięć. Znowu przytaknęłam.

- W takim razie mam nadzieję, że nie przyniesiesz nam wstydu - odparła Lilianna. - Pamiętam jak Sun przemawiała, przed całą szkołą pierwszy raz... - zaczęła opowiadać historię, którą oczywiście główną bohaterką była Sun. Przestałam jej słuchać i odpłynęłam do moich myśli.

Kochałam moich rodziców. Naprawdę. W końcu nie robili mi krzywdy, wychowali mnie, dali mi odpowiednie warunki i piękne dzieciństwo. Peter i Lilianna dali mi mnóstwo miłości, gdy byłam młodsza. Z uśmiechem na twarzy wspominam dawne beztroskie chwile z moją rodziną. Jak jeszcze spędzałam więcej czasu z siostrą i rodzicami. Jak się razem bawiliśmy i wychodziliśmy do kina.

Jednak czar prysł, gdy skończyłam szesnaście lat. Wtedy mocno napierali na moją naukę i przyszłość. Tak samo miała moja siostra, ale jej bardziej pomagali i się o nią troszczyli. Ja tak nie miałam. Czułam, że ode mnie oczekują, że wezmę przykład z Sun. Faktycznie chciałam być jak ona, ale gdy mocniej się starałam tym więcej chcieli i oczekiwali. Pragnęli, aby Sun była lekarzem, jak mama, za to ja miałam przejąć firmę taty.

Od szesnastego roku życia miałam gotową przyszłość.

To mnie przerażało.

 Bo nie chciałam zajmować się ogromnym biznesem i nie chciałam, aby w przyszłości moje dzieci też miały zaplanowaną karierę. 

Moim marzeniem było zostanie zawodową pianistką.

Rodzice tego nie rozumieli. Przecież miałam wszystko i mogłam przejąć wielką firmę, a ja pragnęłam zostać pianistką. Wiele kłótni opierało się na tym temacie. Nie chcieli, abym została muzykiem, bo kto miałby zająć się biznesem? A drugi powód to babcia Clara. 

Była popularną w świecie artystów pianistką wraz z dziadkiem.

Umarła podczas wypadku samochodowego. 

Jechała akurat na swój koncert, gdy jakiś pijany wariat w nią wjechał. 

Miałam wtedy piętnaście lat.

Najgorsze było to, że dziadek Miles był z nią, ale przeżył.

 Gdy każdy dziękował niebiosom za to, że chociaż jedno z nich przetrwało, on w samotności płakał. Tak mocno i głośno. Strasznie się obwiniał, że to jego wina i przeklinał Boga, że stracił miłość swojego życia, że to powinien być on. Byłam przy nim 

Mimo to kochałam grać. Muzyka przypominała mi o niej.

Gdy dziadek Miles , w pełni nauczył mnie grać na fortepianie, to wtedy przepadłam. To było magiczne. Muzyka całkowicie mną pochłonęła od tamtego momentu. Nie wyobrażałam sobie życia bez niej. Marzę, by zagrać przed tłumem ludzi, babcia byłaby ze mnie dumna. 

Ale Ci się nie uda, to tylko puste marzenie, które nie ma szans się spełnić... - szepnął głos w mojej głowie.

Dlatego musiałam się kryć.

Jak chciałam zatrzymać muzykę przy sobie to, trzeba było ukrywać ją w tajemnicy przed innymi.

Rodzice nie znoszą instrumentów, szczególnie fortepiana.

Więc się ukrywałam.

- ...wtedy wszyscy wzruszeni, wyszli z sali, gratulując mi wspaniałej córki - odetchnęła Lilianna po skończonym opowiadaniu, przez co lekko się wzdrygnęłam, uświadamiając sobie, że dalej jestem w jadalni z resztą rodziny. - Dobra pora się zbierać. Chyba nie chcecie się spóźnić, moje drogie? - dokończyła swoją kawę i wraz z Peterem za rękę, udała się do drzwi wejściowych.

Po chwili Sun wstała i dołączyła do nich.

Westchnęłam głęboko i przymknęłam powieki.

Dasz radę, dasz radę... - powtarzałam w głowie. - Przetrwasz to...



Hope for a better tomorrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz