Tłumaczenie rozdziału z Gruzińskiego to "sen,,.
Pov Narrator
Dźwięki rzucanych zaklęć,mocy, narzędzi obrony. Płacz, wycia, przekleństwa, do tego krew na betonowych płytkach. Wszystko wskazywało na ogromną walkę i trud bohaterów. Każdy był ranny, bohaterowie i złoczyńcy nawet losowym ludziom na ulicy się oberwało. Walka się działa okropna walka.
Węgier ledwo co trzymał się na nogach ale mocy dodawała mu myśl o jego ukochanym który gdzieś tam czeka na niego. Wszyscy jako przyjaciele Polaka wylewali krew w winę wolności i pokonania tych śmieci. Walki tak się rozrosły że zaczęto ewakuować ludzi z terenu centrum. Nikt nie odpuszczał i nikt nie zamierzał.
Pewien biało włosy chłopak o cerze bladej jak świeżo malowana ściana leżał w pół przytomny w piwnicach pewnej willi i nasłuchiwał ogromnych huków. Nie trzeba być jasnowidzem żeby się nie domyśleć że coś tutaj nie gra. Na górze nie było słychać żadnych kroków czy rozmów. Cisza z zewnątrz willi jak makiem zasiał. Za to na dworze najpewniej kilka kilometrów od niego coś się napierdalało. A najpewniej bohaterowie z złoczyńcami.
Polska wiedział że takie dźwięki nie jest w stanie zrobić przebudowa miasta, a nawet jego cały remont. Tutaj sprawa ma głębsze i owiele niebezpieczniejsze dno. Nie był on jednak w stanie do niczego. Nie czuł kompletnie ciała. Całe obolałe i krwawiące nawet w niektórych miejscach ropiejące. Jego rany wręcz sprawiały paraliż jego ciała, miał je wszędzie. Nie mógł wstać a co dopiero racjonalnie myśleć. Wszystko odbiło się też na jego wzroku który był niewyraźny.
Jego ramiona jak i nogi były przykute kagańcami. Lecz tylko jedna ręka była na wolności. Było to spowodowane karmieniem jakiego ZSRR próbował z rana. Od czasu do czasu od momentu gdy został porwany był karmiony jakimś jedzeniem, oczywiście nie najlepszej jakości. Polska nie był dzisiaj chętny na śniadanie i na siłę nie jadł wkurwiając przy okazji Bolszewika. Ten obrażony przywalił mu w pysk wychodząc z jego lokum zostawiając mu jedną sprawną i wolną rękę.
Było to wielkim ukojeniem dla jego nadgarstka. I przynajmiej małą nadzieją na niewiadomo co. Zmęczony dyszał niewiadomo z jakiego powodu. Łzy zalewały jego twarz a nie pokojące myśli nie dawały mu w spokoju utrzymywać się na brudnej, zabrudzonej ścianę. Najbardziej ohydnej w jakiej Polska miał szansę od dawna siedzieć. Chciał wtać pomóc i zobaczyć co się dzieje. Jego organizm jednak odmawiał mu jakiego kolwiek ruchu. Do momentu.
Nagła energia napłynęła do umysłu naszego zielono okiego chłopaka. Jak poparzony próbował wstać jakby była to jego ostania chwila w życiu. Trzymając się metolowych kołków po bokach ścian od kajdan podniósł się do góry. Lecz szybko padł na kolana od nagłego bólu i tych nieszczęsnych trzech par kajdanek. Niepokój przeszedł jego ciało zaczynając się trząść. Bał się o wszystkich, a on nie mógł nic zrobić, był bezsilny.
Pomimo wszystko nie poddawał się tak łatwo. Zaczął swoim sokolim wzrokiem obserwował całą piwnicę. Miał nadzieję na znalezienie czego kolwiek czym mógłby rozwalić kajdany i uwolnić się od ściany. Zaczął przeszukiwać podłogę z nadzieją na znalezienie czegoś czym mógłby pogrzebać w kajdanach z nadzieją że się otworzą. Znalazł coś owiele lepszego , był to nóż. Niestety był on tempy i zardzewiały. Do tego był mały typowy kuchenny. To go jednak nie powstrzymało.
Zaczął grzebać najostrzejszym końcem w wejściu od kajdanek z nieukrywaną siłą w jaką to władowywał. Miał dosyć tego wszystko i chciał jak najszybciej się uwolnić i opuścić to miejsce. Po kilku minutach szamotaniny udało mu się uwolnić lewe ramie z ścisku. Teraz nadeszła czas na nogi.
Zajęło mu to trochę czasu, wręcz za dużo. Gdy udało mu się uwolnić swoimi drżącymi rękami podtrzymał się tego co niedawno by ponownie ustanąć na równych nogach. Trud i siła w jaką to włożył było nie do opisania. Wstał podtrzymując się. Gdy poczuł że jest w stanie ustać puścił się na chwilę i stał. Odetchnął z ulgą próbując postawić krok. Dał radę dlatego pomału z drżącymi nogami podszedł do otwartych drzwi. Związek Radziecki musiał zapomnieć je zamknąć dając Polakowi drogę do ucieczki. Znalazł się po chwili w małym korytarzyku który wydawał się mu straszny i niepokojący. Zniknął tak szybko jak się w nim pojawił.

CZYTASZ
Bohaterowie na medal Hunpol
БоевикPolska pewnego razu w swym pokoju znajduje magiczną bransoletkę która odmienia jego życie. Jak poradzi sobie nasz bohater z tak dużym obowiązkiem? Czy sprosta zadaniu a zarazem znajdzie miłość swego życia? Tego dowiecie się w tej książce. Nie potra...