Tłumaczenie rozdziału z Francuskiego to "sen,,.
Pov Narrator
Siedział na dachu jednego z budynków rozmyślając o swoim kochanym. Minęło równo trzy dni niewiadomych. Tyle tajemnic a ani jedna nie rozwiązana. RON wiedział wiele ale trzymał język za zębami. Bracia wydawali się coś ukrywać, a najbardziej to Słowacja. Czech strasznie przechodził stratę brata, tak samo jak siostra Polski Litwa.
Dziewczynka jednak była twarda sama pilnując swego ojca. RON jak za każdym razem bardzo źle przyjął ponowną stratę swojego syna. Pił i żalił się nad swoją "bezsilnością,,. Węgier bardzo starał się utrzymać jakoś psychicznie swojego przyszłego teścia, nawet gdy sam nie potrafił normalnie funkcjonować. Jego częste pocieszanie kończyło się na chlaniu wódki z nim w salonie.
Jedną z osób która próbowała trzymać wszystkich na duchu była Grecja która starała się utrzymać odpowiednią dietę dla każdego z domownika. Od tamtego dnia wszyscy osiedli się w domu Polaków mieszkając pod jednym dachem jak rodzina. Węgier niezmiennie od dni pracował nad planem odbicia swojego kochanego Polaka. Pomagali mu oczywiście bliźniaki próbując dbać tez o jego zdrowie, pomimo tego że sami się nie za dobrze trzymali.
Koniec końców został teraz w takim momencie, czyli w kropce. Nie wiedział co robić,jak działać tym bardziej jak go w końcu uratować. Nie miał nawet podstawowego punktu zaczepienia. Miał tylko bransoletki ,w tym Polski i list od niego którego czytał ciągle niezmiennie od dni.
" Jak to czytasz to znaczy że coś się stało i nadszedł ten czas. W szafce masz bransoletki, bardzo dobrze już kilku osobą znanym. Te bransoletki mają trafić do Węgra który po moim zaginięciu ma zarządzać tym wszystkim. Malachitowa, Indigo, butelkowa zieleń i moja biała. Mam nadzieję że odnajdziecie kogoś na moje miejsce i dacie sobie radę z tymi wszystkimi złoczyńcami.
Kocham was bardzo Tato, siostro,bracia i ciebie Węgry. Węgra kocham jednak bardziej inaczej niż wszystkich... Ale i tak najbardziej kocham rodzinę,,
Po przeczytaniu ponownie tego listu załamał się. Jak on ma go nawet nie szukać i dlaczego ma go zastąpić? Tyle niewiadomych że aż chciało mu się płakać. Nie wiedział nic, był w szarej dupie. Pomimo tego walczył i próbował go odnaleźć. Został on ściągnięty z dachu i zaciągnięty do domu Polaka przez jego młodszą siostrę. Litwinka nie chciała żeby zachorował dlatego zabrała Węgra do domu. On położył się jedynie na łóżku swojego ukochanego zatapiając się w jego pościeli.
Następny dzień był enegriczny i bardzo rozbudzający po kilku dniowym odpoczynku. Na rynku znowu stanęła dwójka złoczyńców którzy tym razem chcieli znowu tego samego, czyli rozjebać miasto ale za bransoletki mogą łagodniej.
Węgry już nie raz słyszał ten scenariusz ale po ostatnich wydarzeniach było to dla niego opstrakcją. Dotarł tam z dwoma braćmi którzy użyli swoich bransoletek. Malachitową oczywiście Słowacja a butelkową zieleń Czech.
Zajęła im chwila a już się z nimi napierdalali. Sytuacja podobna do tej z niedawna tylko że zamiast Whita pałeczkę dyrygującą przejął Black który chciał ich wymordować i mnieć spokój. Po usłyszeniu słów od Silvera jego wcześniejsza zachcianka nabrała na mocy.
- Jak tam Polska?- spytał przeciągle będąc na przegranej pozycji z Węgrem. Czerwono włosy za to zamarł na jego słowa. Z kąd on wie?! Myślał chcąc go wymordować.
- Z kąd ty wiesz?!?- rzekł w końcu wzmacniając uścisk.
- Nawet nie wiesz jak fajnie się go rucha.- Na jego słowa wmurował się jeszcze bardziej.
- Ty kurwo!!- wykrzyczał napierdalajac się z nim.
- Gdzie go macie?!- dodał łapiąc do i podnosząc do góry.
- Tam gdzie dźwi do nieba bram.- Węgier się zmieszał.
- Co?!- dodał głośniej nie wiedząc do czego ta rozmowa się sprowadza.

CZYTASZ
Bohaterowie na medal Hunpol
AksiPolska pewnego razu w swym pokoju znajduje magiczną bransoletkę która odmienia jego życie. Jak poradzi sobie nasz bohater z tak dużym obowiązkiem? Czy sprosta zadaniu a zarazem znajdzie miłość swego życia? Tego dowiecie się w tej książce. Nie potra...