I. Początek dorosłego życia.

44 2 11
                                    

Dwa lata później.

Sama nie wiem czemu studia tak szybko minęły. Dopiero co je zaczynałam, a teraz stoję z dyplomem w dłoni przed uczelnią. Emma z Isą stoją obok mnie z swoimi dyplomami. Z tego co kojarzę to Emma planuje dalej kontynuować swój kierunek w dorosłym życiu. Isa chyba otworzyła swoje studio do robienia paznokci. Natomiast ja... Natomiast ja zamierzam pracować w firmie mojej mamy, która jest już jedną z topowych firm w Seattle. Natomiast Leo i Vigor- pracują razem w kancelarii adwokackiej. Mój brat skończył tą pierdoloną medycynę i jest pediatrą. Zawsze się śmiałam, że będzie zajmować się moimi dziećmi. Vigor otworzył też jakąś małą klinikę, w której szefem jest akurat mój brat. Zawsze wiedziałam, że to mądry chłopak. Życie układało się idealnie. Uśmiechnęłam się w stronę dziewczyn, które robiły nam cały czas zdjęcia.

- To teraz idziemy planować twój ślub?- spytała Emma, a ja pokiwałam głową.

- Wszystko jest dopięte już.- powiedziałam obojętnie i spojrzałam jej w oczy.- Natomiast mam problem z sukienką...- spojrzałam w bok, a Isa objęła mnie delikatnie ręką.

- My ci kochanie pomożemy.- zaśmiała się słodko, a ja pokiwałam głową.

- Dobrze wiesz, że my zawsze ci pomożemy słodka.- dopowiedziała Emma, a ja cicho się zaśmiałam.

- Leo mówił, że z Vigorem zajmą się prowiantem.- powiedziałam i poszłyśmy w kierunku mojego samochodu.

- Pewnie będzie grubo.- powiedziała cicho Emma, a ja się zaśmiałam. Miała całkowitą rację w tej kwestii. Mama Vigora zaprosiła większą część swojej rodziny, moja mama zresztą zrobiła to samo. Nasze rodziny na samą wieść o ślubie były po prostu zadowolone i były w siódmym niebie.
Mnie natomiast martwiły SMS, które dostawałam w sobotę o pierwszej nad ranem. Trwało to już prawie pół roku. Zawsze blokowałam numer, ale mimo to zawsze przychodziły z nowego i obcego numeru. Nie chciałam martwić tym Vigora, więc po prostu nie mówiłam mu o tym. Nie chciałam go martwić... Swoimi problemami.

- A kiedy twój ślub Emma?- spytała Isa siedząc na tylnym siedzeniu, a ja próbowałam się nie zaśmiać widząc reakcji mojej przyjaciółki. Była w związku z Leo około roku i najwidoczniej nie chciała podejmować tak drastycznych kroków.

- Nie wiem.- powiedziała obojętnie Emma.- Mi się z tym nie śpieszy. W porównaniu do niektórych.- powiedziała w moją stronę, a ja położyłam dłoń na swoich ustach.

- Znów ci niedobrze?- Isa lekko pogładziła mój bark, a ja pokiwałam głową.

- Znów niedobrze... Może to ten stres ze mnie schodzi.- powiedziałam patrząc na dziewczyny.

- Może to ciąża?- spytała Emma patrząc na mnie, a moje oczy szerzej się otworzyły.

- Wy już pierdolicie od rzeczy.- powiedziałam oschle.- Zabezpieczamy się, a ja z resztą biorę tabletki.- spojrzałam w bok i odpaliłam samochód.

- Wiesz, że prezerwatywa nie zapewnia stu procentowej antykoncepcji?- powiedziała Isa, a ja ruszyłam spod uczelni w kierunku domu Isy. Nie odpowiedziałam na to pytanie... Fakt nie brałam tabletek od około dwóch miesięcy, ale Vigor zawsze ubierał prezerwatywę. Tabletki brałam nieregularnie, ale brałam je pierdolone cztery lata. Nie możliwe było to, żebym nie wzięła jednej, może dwóch, albo trzech to nagle kurwa jestem w ciąży. Okresy też miałam nieregularnie, więc nie przejmowałam się tym, że się spóźnia. O ciąży po prostu nie myślałam... Nie teraz. Nie teraz czas na dzieci...
Zaparkowałam pod domem Isy, a w bramie czekał Vigor z Leo. W dłoniach mieli bukiety kwiatów. Vigor miał bukiet z czerwonymi różami i białą gipsówką, natomiast Leo miał bukiet z dużą ilością kolorowych kwiatów i białej gipsówki. Emma w sekundę wysiadła z samochodu i podbiegła do Leo. Delikatnie się uśmiechnęłam na to, że tak dobrze się dogadują. Zza ich pleców wyszedł Simon z pojedynczą czarną różą, a ja otworzyłam szerzej oczy. Wiedziałam, dlaczego ten skurwiel pytał się mnie o ulubione kwiaty Isy. Podszedł do niej i dał jej kwiatka.
Wysiadłam z samochodu, a obok mnie stanął Vigor.

Evil meet at day (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz