2. Szkoła

6.5K 368 27
                                    

Weszłam do szkoły. Znalazłam się na długim szerokim holu. Po obudwóch stronach stały szafki. Moja była mniej więcej przy samym końcu z numerkiem 498 i była na górze.

Otwarłam ją kluczykiem i otworzyłam. Spojrzałam na mój plan przyklejony na drzwiach. Geografia. Wyciągnęłam książkę od geografii, zamknęłam szafkę i skierowałam się pod sale. Jak zwykle nie zwracając na nikogo uwagi kroczyłam przez korytarz. Przyzwyczaiłam się nawet do tych chichotów gdy mijałam kogoś.

Gdy znalazłam się w końcu pod salą 450 usiadłam z boku i poczułam wibrację w telefonie. Wyciągłam i odblokowałam ekran. Marie napisała do mnie.

MARIE: Jak tam Cass? Jesteś już w szkole?

CASSIE: Właśnie przyszłam, a wy gdzie jesteście?

MARIE: Zaraz będziemy :p

Zanim przyjdą mam jeszcze chwilkę.

Wyciągnęłam swój zeszyt i powtórzyłam sobie ostatnią lekcje.

Z tej czynności wyrwało mnie mocne szturchnięcie. Ściągnęłam słuchawki i spojrzałam w góre. Nade mną stali Marie i Lou.

Marie miała na sobie sukienkę w kwiatki i spięte włosy w warkocz. Na ręce miała złoty zegarek, a na szyi również złoty łańcuszek z koniczynką. Oczy pomalowane jak zawsze mocno.

Lou to brunet o niebieskich oczach. Ubrany był w biały t-shirt, czarna bluzę i ciemne rurki. Jego włosy jak zwykle żyły własnym życiem i stały w każdą stronę. Wstałam mierząc go wzrokiem.

Brunet zaśmiał się w głos widząc moją złą minę.

- Bo ci tak zostanie! - powiedział ze śmiechem.

- Spadaj - i z delikatnym uśmiechem popchnęłam go lekko.

- Jak tam? - zapytała Marie

- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam - Gdzie Patrick?

- Pewnie zaspał - odpowiedzieli równocześnie.

- No tak - odparłam.

- Dobra widzimy się później, musimy iść bo mamy teraz produkcje zwierzęcą. - dodała Marie

- Do zobaczenia.

Odeszli ode mnie i po chwili Lou odwrócił się w moją stronę i pokazał mi język śmiejąc się. Odpowiedziałam pokazując mu środkowy palec. Znów założyłam słuchawki i włączyłam muzykę.

Zadzwonił dzwonek i wstałam. Wzięłam torbę do ręki. Nagle mignął mi biegnący Patrick uniósł tylko rękę na przywitanie i pobiegł dalej. Był ciemnym blondynem noszącym okulary, podobne do tych zerówek które noszą dzieciaki. Miał na sobie rurki, vansy , biały t-shirt i marynarkę, a w ręce chyba trzymał swój ukochany kapelusz.

Marie, Lou i Patrick chodzili do jednej klasy o profilu weterynaryjnym. Ja byłam na profilu przyrodniczym.

W końcu przyszła profesor Flink i wpuściła nas do klasy. Wszyscy usiedli w ławkach w klasie było nas 19. Usiadłam jak zawsze sama na końcu sali pod oknem. Nie przepadałam zbytnio za moją klasą, ale w sumie nie chodziłam do szkoły dla nich tylko dla siebie.

Nauczycielka zaczęła wykład o globalizacji. Notowałam wszystko dokładnie.

Potem była lekcja historii, Wosu, dwie godziny angielskiego i francuskiego.

Po skończonych zajęciach poszłam poczekać na parkingu na moich przyjaciół którzy mieli jeszcze jedną godzinę. Wyciągnęłam książkę którą wypożyczyłam dwa dni temu z biblioteki. Był to bestseler o tematyce drugowojennej. Całość działa się w Anglii i opowiadała o pewnej żydowskiej dziewczynie która musiała uciekać przed niemieckimi posunięciami w innych obszarach Europy.

CassandraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz