15. Bal

4.2K 312 28
                                    

Obudził mnie dźwięk mojego budzika. Dopiero po chwili zobaczyłam, że przygląda mi się leżący obok Jack. Był bez koszulki z jedną ręką pod głową. Światło słoneczne padało na jego włosy. Wyglądał niesamowicie.

- Dzień dobry - powiedział z uśmiechem.

- Dzień dobry - odpowiedziałam cicho zachrypniętym głosem.

Wstałam przechodząc nad nim i podeszłam do szafy. On również po chwili wstał. Spojrzałam na niego. Na jego plecach zobaczyłam tatuaż wilka między łopatkami. Jego mięśnie napinały się pod skórą. Wyglądał świetnie.. Aż westchnęłam głośno, a ona w odpowiedzi się zaśmiał.

Wyciągnęłam z szafy czarną bluzę i czarnego topa, a do tego ukochane spodnie. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Ubrałam się, uczesałam, umyłam zęby. Wychodząc usłyszałam brzęk naczyń z kuchni. Poszłam tam i zobaczyłam, że Jack zalewa właśnie herbaty.

Usiadłam na krześle i patrzyłam co robi. Po chwili podał mi kubek i dosiadł się do mnie.

- Jesteś głodny? - zapytałam.

- Nie - odpowiedział - Musiałbym jeszcze iść do domu po plecak.

- Po drodze do szkoły okej?

Skinął tylko głową w odpowiedzi i pociągnął łyk herbaty. Po jakiś 10 minutach zaczeliśmy się ubierać i wyszliśmy z domu. Zakluczyłam dom i otwarłam samochód. Wrzuciłam na tylne siedzenie wzięty wcześniej plecak i usiadłam za kierownicą, Jack zaraz po mnie również wsiadł.

Podjechałam pod jego dom. On wysiadł i pobiegł szybko do domu.

Co się w ogóle dzieje? Dlaczego ja się tak zachowuje? Nie powinnam. Nigdy nie zachowywałam się tak wobec żadnego chłopaka...

Z przemyśleń wyrwał mnie trzask zamykanych drzwi.

Pod szkołe dojechaliśmy jakoś 5 minut przed dzwonkiem. Wysiedliśmy i zobaczyłam, że przed szkołą stoją dziewczyny z mojej klasy.

- Ale będą gadać - zaśmiałam się cicho.

- Nie interesują mnie one - odparł z powagą.

Wzieliśmy plecaki i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Minęliśmy dziewczyny, które chyba najchętniej by się na mnie rzuciły i wydrapały oczy. Zaśmiałam się w duchu z nich.

Cały dzień zleciał mi normalnie. Dzień jak codzień. Po szkole odwiozłam tylko Jack'a do domu i wróciłam do siebie.

Resztę dnia grałam na gitarze, by móc wszystko sobie przemyśleć i oderwać się.

*

Minęły kolejne miesiące był drugi tydzień czerwca.

W kwietniu mieliśmy maturę i jestem z siebie na prawdę zadowolona. Czuję że poszło mi świetnie.

W tym czasie spędzałam czas razem z moją paczką i Jack'iem.

Starałam trzymać się go na dystans tak jak potrafiłam. Jednak nie wiem czemu mnie tak do niego ciągnęło. Starałam się to w sobie stłumić.

Jutro jest bal na zakończenie szkoły. I chyba na niego nie pójdę.

Dzisiaj jest czwartek i już zdążyłam wrócić ze szkoły.

Weszłam na naszą konferencję, na której od pewnego czasu dodany był też Jack.

MARIE: Już nie mogę się doczekać tego balu a wy?

LOUIS: Nawet nie będzie tam alkoholu :c

PATRICK: Zawsze można coś wnieść swojego :>

CassandraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz