24. Tak, kocham go

3.7K 260 12
                                    

Był już wieczór więc zaczynało się robić zimniej.

Gdy ściągnęłam bluzkę nagle do pokoju wszedł Jack. Zasłoniłam się szybko.

- Wyjdź! Nie widzisz że się przebieram?! - krzyknęłam.

Nie usłyszałam odpowiedzi. Za to on usiadł na łóżku i perfidnie się na mnie patrzył.

- Nie przeszkadzaj sobie - zaśmiał się

Prychnęłam na niego. W sumie nie czułam przy nim wstydu. Nie wiem dlaczego.

Odwróciłam się i ubrałam do końca. Nie zwracając na niego uwagi wyszłam z domku i usiadłam na schodach. Wyciągnęłam z kieszeni papierosa i zapaliłam.

Nagle związane wcześniej włosy w koka rozczochrał mi Jack. Usiadł stopień wyżej ode mnie, tak że teraz siedziałam między jego nogami.

- Nie jest ci zimno? - zapytał

- Nie jest źle- odpowiedziałam.

Mimo to chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie bliżej.

- Możesz mi powiedzieć kim był ten wilk, który cię zaatakował wtedy w lesie? - zapytałam po dłuższej chwili ciszy.

- Chciał cię skrzywdzić. - odpowiedział cicho

Czułam jak mówiąc to obejmuje mnie mocniej.

- Słyszałam jak mówi, że teraz jestem już jego. Nie wiedziałam o co chodzi.

- Nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo ruszył na mnie.

Nagle przed oczami pojawiła mi się kolejna wizja.

Tym razem ja też uczestniczyłam w tej wizji, ale stałam obok pod postacią człowieka i nie mogłam się zmienić.

Trzy szare wilki zbliżały się do mnie.

Siedziałam pod drzewem. Byłam do niego przywiązana.

Byłam cała ubrudzona krwią.

Gdy wilki były już prawie przy mnie znikąd pojawił się wielki znajomy czarny wilk.

Rzucił się na nich. Zasłaniał mnie sobą, jeżąc się i warcząc groźnie.

Nagle ktoś pojawił się obok mnie. Przystawił mi nóż do gardła. Nie widziałam twarzy napastnika. Nie mogłam wydusić z siebie słowa.

Szare wilki rzuciły się na czarnego. Niestety przejmowały nad nim przewagę mimo że on walczył dzielnie.

- Pójdziesz z nami, albo twój kochaś zginie - usłyszałam okropny zachrypnięty głos nad uchem.

Skinęłam głową na znak zgody. Poczułam że więzy puściły. Pomasowałam nadgarstki. Podniosłam wzrok i widziałam że wilki nadal gryzą i drapią dotkliwie Jack'a.

- Zostawcie go! - krzyknęłam zrywając się na równe nogi.

Poczułam mocne szarpnięcie i odciąganie na bok.

- Teraz już mu nie pomożesz - zaśmiał się facet.

Zaczęłam się wyrywać, szamotać najmocniej jak umiałam. W końcu gdy się oswobodziłam odskoczyłam od niego i przemieniłam się. Podbiegłam do walczących wilków. Rzuciłam się na nich i odciągnęłam od Jack'a, który właśnie przemienił się w człowieka. Pewnie przez te obrażenia.

Widząc go w takim stanie, całego zlanego krwią, miał zamknięte oczy, nie ruszał się i oddychał płytko,miałam ochotę rozszarpać jego oprawców.

CassandraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz