5. W-f w lesie

4.9K 330 8
                                    


Wstałam dzisiaj wyjątkowo szybko. Ubrałam się spakowałam torbę i zeszłam na dół. Mama znów była już ubrana do pracy. Znowu podała mi tosty.

- A Frank dzisiaj nie idzie do szkoły? - zapytałam

- Dzisiaj idzie później - odpowiedziała

W końcu piątek.

Zjadłam na spokojnie śniadanie i postanowiłam że dzisiaj pojadę autobusem. Ubrałam czarną bluzę, założyłam słuchawki i wyszłam. Pogoda nie była najgorsza. Na szczęście nie padało. Naciągnęłam kaptur na głowę i poszłam na przystanek. Był na następnej ulicy, więc nie miałam daleko. Stałam tam tylko ja.

Po jaki 10 minutach podjechał autobus szkolny. Wsiadłam i skierowałam się na sam koniec. Usiadłam pod oknem. Poczułam wibracje w telefonie.

PATRICK: Ślepa jesteś Cass.

CASSIE: Co?

PATRICK: Siedzę cztery siedzenia przed tobą.

Spojrzałam ponad siedzenia, a on właśnie się odwrócił i machał mi.

Przysiadłam się do niego.

- A ty nie samochodem? Co się stało? - zapytał

- Wstałam dzisiaj wcześniej i jakoś tak zachciało mi się jechać autobusem - odpowiedziałam

Pat wyciągnął telefon i zrobił wielkie oczy.

- Cholera!

- Co się stało? - zapytałam

- Lou napisał mi właśnie że idziemy na późniejszą godzine. Cholera. Mogłem sobie pospać.

Zachichotałam cicho spoglądając na jego wkurzoną minę.

Po jakiś 10 minutach dojechaliśmy pod szkołę.

- Cass, idę jeszcze do sklepu. Do zobaczenia! - powiedział i poszedł w przeciwną stronę.

Założyłam słuchawki i poszłam w stronę szkoły. Na parkingu zobaczyłam że Jack stoi oparty o czarnego jaguara i pali papierosa. Miał kaptur na głowie, ale poznałam go po wystających spod niego jego białych włosów.

Weszłam do szkoły i podeszłam do szafki. Nagle podeszła do mnie Jane. Laska z mojej klasy której wręcz nie nawidziłam. Była pusta i wredna, ale nie wiedziała o tym że jej nie lubię.

- Dzisiaj jedziemy w ramach zajęć przyrodniczych i w-fu do lasu. Zbiórka jest za 5 minut przed szkołą. - powiedziała miło.

- Okej dzięki. - odpowiedziałam.

Włożyłam do torby mój strój na w-f i wyszłam przed szkołę. Stanęłam za całą grupą i słuchałam dalej muzyki. Gdy wszyscy zaczęli iść, poszłam za nimi. Weszliśmy do szkolnego autobusu. Ściszyłam muzykę by słyszeć rozmowy. Musiałam usiąść bliżej bo całe tyłu były zajęte. Do autobusu weszła Jane i próbowała zagadywać Jacka który szedł ze zdenerwowaną i zażenowaną miną.

- Jak Jackie usiądziesz ze mną? - zapytała wstawiając mu się w oczy

Westchnęłam zażenowana i odwróciłam od nich wzrok.

Do autokaru wszedł pan Oprena w towarzystwie naszego wuefisty pana Thomsona.

- Jack, Jane siadajcie szybko. - powiedział profesor Oprena

Nagle Jack usiadł koło mnie, a Jane kilka siedzeń dalej z Doris swoją przyjaciółką.

- Zawsze jest taka pusta? - zapytał szeptem.

CassandraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz