30. Dominacja

2.6K 221 4
                                    

Wyszłam szybko z samochodu i wyciągnęłam również z niego Franka.
- Zostaw mnie! Nie będę się zmieniał znowu w tego kundla - krzyknął zdenerwowany.
- Owszem będziesz.

Chwyciłam mocno za jego ramię i zaczęłam iść głębiej w las.

 - Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego jak wygląda życie takiej osoby. Zobacz ja żyje normalnie. Mam znajomych, skończyłam szkołę i mam się dobrze.

 - Co jeśli ktoś mnie zdenerwuje i nagle rzucę się na niego z zębami? - krzyczał.

 - Nie przesadzaj. Po to tu jestem, żeby pomóc ci opanować to.

Księżyc już na dobre wdarł się na bezchmurne niebo, a mi było coraz trudniej uspokajać Franka. 

Szliśmy dalej, a ja poczułam,że ktoś nas obserwuje i śledzi.

 - Frank - szepnęłam - Ktoś za nami idzie.

Chłopak odwrócił się gwałtownie.

 - Nie odwracaj się - szarpnęłam go - Gdy ci powiem,że masz uciekać uciekaj. Schowaj się.

Spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach. Wiedziałam, że się boi, a ja nie dam go skrzywdzić. Nikomu.

 - Spokojnie. Nie dam cie skrzywdzić mały - pogłaskałam go po głowie.

Nasz prześladowca zawył głośno i ruszył na nas. 

 - Teraz - popchnęłam chłopaka na przód.

Sama pobiegłam przeciwnikowi naprzeciw. Zdążyłam się już zmienić. Stanęłam, bo nagle kroki ucichły. Rozglądałam się gorączkowo wokół, ale nic nie dostrzegałam ani nie wyczuwałam. Coraz mniej mi się to podobało.

Biegłam za zapachem brata, aż w końcu go znalazłam. 

Omal nie krzyknął gdy zobaczył przed sobą mnie jako wilka.

~ Musimy uciekać. Zmieniaj się szybko - dałam mu znak przez kanał komunikacyjny wilków.

Po dłuższej chwili mój niepokój narastał, a on nadal wahał się i nie zmieniał. 

Nagle szelest dobiegł mych uszu. I to zza pleców Franka. Odepchnęłam go całym ciałem, że upadł na ziemię i zasłoniłam go swoim ciałem. Zjeżyłam się i wystawiłam zęby głośno warcząc. 

Po chwili z krzaków wyszedł białowłosy i prawie się na niego nie rzuciłam. 

 - Na własnego chłopaka już nawet warczysz? Wstyd Cassie - usłyszałam oschły ton Jack'a.

Odwróciłam się w stronę brata i moim oczom pokazał się zdumiewający widok. Stał tam wystraszony z przerażeniem w oczach czarny wilk, z białymi tylnymi łapami.  

Podeszłam do niego i spojrzałam w oczy. Styknęliśmy się pyskami co było dziwne, ale czułam, że muszę to zrobić. Gdy oderwałam łeb od niego, w jego oczach nie było już lęku. 

Zmieniłam postać i stanęłam obok Franka, by pogładzić jego futro.

 - Widzisz mały, nie było tak źle co? - zaśmiał się Jack.

 - Chcesz powiedzieć, że specjalnie nas śledziłeś i straszyłeś? - zapytałam.

 - Prosiłaś bym przyjechał i przyjechałem. Zauważyłem, że nie możesz go ujarzmić i postanowiłem to na nim wymusić. Trochę strachu nikomu nie zaszkodzi - zaśmiał się.

 - Jesteś kretynem. Sama się bałam - skarciłam go.

 - Tak samo jak ja gdy nie dajesz znaku życia.

 - Nie teraz Jack. 

Gdy odwróciłam od niego wzrok przeraziłam się. Po Franku nie było ani śladu.

 - Widzisz co zrobiłeś? - krzyknęłam - Wystraszył się i uciekł. To twoja wina!

Nie czekając na jego odpowiedź przemieniłam się i rzuciłam się w las na poszukiwanie brata. 


Jack's pov:

Może trochę przesadziłem, ale jednak udało mi się i chłopak się przemienił. Widziałem strach w jej oczach gdy zniknął. Tak jakby zniknęło jej własne dziecko. Jednak nic nie zastąpi widoku dwóch wilków okazujących sobie uczucie jak chwilę wcześniej Cassie i Frank. Zadziałała na niego prawie jak matka. Uspokoiła samym dotykiem, obecnością. Wiedziałem, że niedługo będzie patrzeć i traktować tak samo,ale swoje własne dzieci. Nasze wspólne dzieci.

Ja również postanowiłem pomóc go jej szukać. Zmieniłem się w wilka i przemierzałem las starając się złapać jakikolwiek trop. Udało mi się po długim czasie. Wiedziałem, że jest spłoszony, wystraszony i chowa się gdzieś w pobliżu. 

Nagle wyskoczył spomiędzy krzaków i warczał na mnie, cały zjeżony. Był o wiele mniejszy ode mnie, ale widać nie przeszkadzało mu to, by się postawić.

Starałem się dać mu jakiś sygnał, by się uspokoił, ale na nic. Rzucił się na mnie i próbował gryźć, ale ja byłem silniejszy. Sam powaliłem go, starając się przy tym nie zrobić mu krzywdy. Przygwoździłem go do ziemi łapą i zawarczałem na niego. Robiłem to tak długo dopóki on nie przestał stawiać oporu i sam nie zaczął skomleć i kulić się pode mną. 

Wtedy dopiero wstałem i stanąłem obok.

 ~Ze mną nie wygrasz mały. Chodź, poszukamy Cassie, pewnie szuka cię i się martwi.

Po jakiś piętnastu minutach udało nam się znaleźć dziewczynę błądzącą niespokojnie po lesie. Gdy tylko nas zauważyła podbiegła do nas błyskawicznie. 

Oboje zmieniliśmy się tylko Frank pozostał w tej postaci.

 - Frank, wyobraź sobie siebie, jako człowieka. W jakiejkolwiek sytuacji. Przywołaj ten obraz - powiedziała spokojnym, ciepłym tonem Cassie, kucając przed swoim bratem.

Po kilku nieudanych próbach, widać było, że był już zrezygnowany. 

Jednak udało mu się. 

Nogi mu się trzęsły i z nieobecnym wzrokiem opadł na bok. 

Patrzyłem jak moja alfa bierze go delikatnie w ramiona i idzie w stronę auta. 

Cholera, przecież nigdy nie patrzyłem na nią w taki sposób, nie myślałem tak. Co mi się stało...

Jechałem za nimi swoim samochodem, aż pod ich dom. Wszedłem razem z nimi. Gdy Cassie ułożyła brata w łóżku, wcześniej zdejmując jego kurtkę i buty, i przygotowawszy mu solidny posiłek, by po przebudzeniu mógł się posilić. W tym czasie ja tłumaczyłem ojcu Cassie, jak to wszystko wyglądało, że jego syn również jest alfą i będzie musiał przeprowadzić z nim poważną rozmowę na temat zasad panujących w rasie wilków.

Po zakończonej rozmowie skierowałem się do pokoju Cassie. Za godzinę miało dopiero świtać więc nadal panował mrok. Znalazłem ją w swoim pokoju. Chyba właśnie przebrała się w piżamę. Miała na sobie za dużą koszulkę i cyfrą 91 na plecach i czarne koronkowe majtki. Do tego jej rozpuszczone spływające swobodnie po plecach czarne długie włosy. Wyglądała pięknie i niesamowicie seksownie.

Podszedłem do niej i objąłem w talii. 

 - Cassie - szepnąłem zakładając jej kosmyk włosów za ucho.

 - Kocham cię - dodałem po chwili gdy nadal milczała.

 Przytuliłem ją mocno do siebie, a ona po chwili odwzajemniła uścisk. 

Nagle odsunęła się i gwałtownie przywarła do moich ust i zaczęła zaborczo całować. Nigdy tak nie robiła, ale chyba muszę jej powiedzieć, by robiła to częściej. To było nieziemskie. 

 - Tęskniłam - szepnęła gdy odsunęła się ode mnie i wtuliła w moją pierś.

Pogłaskałem ją delikatnie po plecach i ucałowałem w czubek głowy.


 - Ja też. 





CassandraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz