Rozdział 7

123 7 2
                                    

🎶 Playlista do tego rozdziału 🎶
Labrinth - "Never Felt So Alone"
Roman Nasenmensch - "take it from the starz"


Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się Filip klęczący na wycieraczce. To sen, pomyślałam. Ale nie. On do mnie mówił, a jego głos dźwięcznie rozbrzmiewał po całej klatce.

– Alicja... – wymamrotał, wyciągając w moją stronę bukiet kwiatów.

W pierwszym odruchu chciałam zamknąć drzwi, ale dla uniknięcia żenady wciągnęłam go do środka. Razem z kwiatami.

– Nie rób scen. – syknęłam.

– Chciałem to wszystko wyjaśnić – kontynuował na kolanach Filip. – Karolina nic nie znaczy. Zrozumiałem to, jak tylko cię zobaczyłem u mnie w domu.

– Co? – byłam w szoku. – Ty normalny jesteś? Jedź do domu i daj mi spokój.

Nigdy nie wybaczę mu tej zdrady. I choć tonęłam w oceanie smutku, z którego zawsze wyciągał mnie Filip... Nie tym razem. I żadnym więcej razem. To koniec.

– Aluniu, wiem, że to zjebałem.

On wie, że zjebał! Na jego nieszczęście ja też to wiedziałam.

– Wiesz, że zjebałeś, tak? – powtórzyłam po nim i czułam, że moja złość rośnie. – W którym momencie zjebałeś? Gdy uciekłeś z plaży zaraz po tym, jak ze mną zerwałeś, czy może w trakcie imprezy, na którą przyszedłeś z Karoliną? A może ostatnio, gdy przyszłam do ciebie, żeby przekonać się, że to prawda?

Czy on naprawdę myślał, że mu to wszystko wybaczę? Może tak myślał po tym, jak się z nim całowałam u niego w domu. I to był błąd. Gigantyczny błąd.

Filip milczał, próbując wymyślić jakąś odpowiedź, ale po jego minie widziałam, że nic sensownego nie wymyśli.

– Alicja, naprawdę... Przepraszam. – wstał z kolan i zrobił krok w moim kierunku. Odsunęłam się i trafiłam na ścianę. Znów zobaczyłam jego wzrok. Taki sam jak wtedy u niego w domu. Podszedł bliżej, dzieliły nas tylko milimetry. Przygryzł wargę. Tak, to zawsze na mnie działało.

Nie tym razem.

Tym razem byłam wściekła – i na niego, i na siebie, że wcześniej mu na to pozwoliłam. Ale Filip pewnym ruchem złapał mnie za szyję i pocałował.

– Przestań! – warknęłam, odpychając go od siebie. – Co ty robisz, Filip?! Wracaj do swojej Karoliny! – krzyknęłam i ostatkiem sił powstrzymywałam szloch.

– Alicja... Przecież sama widzisz, że ciągnie nas do siebie... – wysapał Filip i znów zrobił krok w moją stronę.

– Nie zbliżaj się do mnie. – wysyczałam. Miał zamglone oczy. Pragnął mnie, widziałam to. To było obrzydliwe. Przez niego rozpadłam się na tysiące kawałków. Posłałam mu lodowate spojrzenie.

– Nigdy. Więcej. Tu. Nie przychodź.

Odepchnęłam go. Zrobił krok do tyłu i potknął się o kwiaty, przewracając się i uderzając głową w szafkę. Ten łomot mógłby obudzić umarłego. Na razie obudził tylko Zuzę.

 Na razie obudził tylko Zuzę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Crush Chronicles sezon 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz