02

31.5K 1.5K 515
                                    

Pan Wilson poprosił Irwina aby przyniósł materac ze składzika, a ja zostałam obok nauczyciela, zmuszona na niego czekać. W międzyczasie wymieniłam parę zdań z Wilsonem, ale nie powiedział mi co nas czeka. Po chwili blondyn wrócił, kładąc materac obok mnie. Zmierzyłam go wzrokiem.

- Okay, czas na test zaufania.- on sobie kpi? Przed chwilą przyznaliśmy się do kłótni.- Abby, stań tutaj.- ustawił mnie tak, że stałam bokiem do reszty, kilka centymetrów od materaca.- Ashton ty tutaj.- stał gdzieś za mną.- Skrzyżuj ręce na klatce piersiowej.- poprosił mnie, co też zrobiłam.- A teraz musisz opaść do tyłu. Ashton Cię złapie, zaufaj mu.- stałam w miejscu. Nie miałam zamiaru tego zrobić. Czułam na sobie oczekujący wzrok nauczyciela.

- Nie ufam mu na tyle.- mruknęłam. Szczerze? To na jego miejscu pozwoliłabym mi runąć na ziemię.

- Abby, Ashton na pewno Cię złapie.- westchnęłam, ale w końcu zrobiłam to co musiałam i nie dlatego że chciałam. Oczywiście cały ten proces musiałam przedłużyć poprawiając bluzę i jej rękawy. Odchyliłam się do tyłu czując jak spadam, a po chwili poczułam jego dłonie na ramionach. Złapał mnie pewnie, nawet się nie zachwiał. Musiał być silny. Pomógł mi się wyprostować.- Świetnie. Teraz wy.- zwrócił się do reszty.- Powtórzcie to kilka razy i zamieńcie się.- spojrzałam na blondyna.

- Więcej tego nie zrobię.

- Okay.- wzruszył ramionami. Wystawiłam ręce do przodu stając na materacu.

- Śmiało Irwin.- zaśmiał się, po czym odwrócił się do mnie plecami, a ja zrobiłam krok w bok. Chwilę później z impetem doznał bliskiego spotkania z materacem. Starałam się nie roześmiać.

- Ała..- mruknął patrząc na mnie z dołu lekko się krzywiąc. O dziwo nie wydawał się zły. Wstał i rozmasował kark burcząc coś pod nosem.

- Brawo Ashton. To się nazywa zaufanie. Nawet jeśli wiedziałeś, że to może się stać.- pan Wilson był wyraźnie rozbawiony.- Abby powinnaś go złapać.- skarcił mnie po chwili.

- 54 kilo kontra jakieś 80? Prędzej oboje wylądujemy na podłodze...- mruknęłam.

- Spróbujcie jeszcze raz.- przewróciłam oczami. Blondyn znów stanął tyłem do mnie, a ja westchnęłam.

- Serio... mogłabym Ci wbić nóż w plecy, kiedy tak stoisz.- mruknęłam.

- Nosisz nóż do szkoły?- zapytał z rozbawieniem, co całkowicie zbiło mnie z tropu. Dlaczego on się z tego śmiał? Wpatrywałam się w niego jak idiotka i nawet nie zauważyłam, kiedy zaczął spadać. W jednej chwili oboje znaleźliśmy się na materacu. Niestety mam pacha, a on musiał mnie przygnieść.

- Ciężki jesteś.- burknęłam próbując go z siebie zepchnąć, co marnie mi wychodziło. Po hali rozeszły się śmiechy.

- Chciałaś mnie złapać.- powiedział podnosząc się. Wyciągnął w moim kierunku rękę, ale zignorowałam ją i sama wstałam poprawiając swoje ubrania.

- Coś mi nie wyszło.


Opuściłam budynek szkoły i momentalnie usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Zatrzymałam się sięgając do swojego plecaka. Wygrzebałam jakimś cudem telefon, który znajdował się na samym jego dnie, nie wiem jak to się stało. Spojrzałam na ekran, a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.

- Bae!- powiedziałam od razu odbierając, na co ta zaśmiała się. Tak naprawdę miała na imię Bethany, ale ja byłam na tyle ambitna, że wymyśliłam jej ksywkę, którą zaczęli też używać inni nasi wspólni znajomi. Bae była starsza ode mnie o dwa lata, poznałyśmy się w liceum, kiedy jeszcze się tu uczyła. Była trochę niższa ode mnie, ale kto nie był przy moich stu siedemdziesięciu dziewięciu centymetrach wzrostu. Tak, byłam wysoka, co często było utrapieniem. Wracając, była też drobna i urocza, miała okrągłą twarz, przez co wydawała się młodsza niż była, ale miała charakterek. Więc nie dajcie się jej zwieść.

Supporting Character | A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz