Był piątek, a od tamtego incydentu minęły cztery dni. Na ten czas zaszyłam się w domu, a pokój opuszczałam tylko na chwilę i tylko wtedy, kiedy upewniłam się, że jestem sama. Przez cały ten czas praktycznie nie spałam i sama już nie wiedziałam czy bardziej bolało mnie samo to wydarzenie, czy to, że po kilku próbach nawiązania ze mną kontaktu, jeszcze w poniedziałek, Ashton całkowicie z tego zrezygnował.
Tak bardzo się bałam pokazać w szkole, chociaż już nawet nie wiem dlaczego. Przecież gorzej już być nie mogło.
Przez ten czas uświadomiłam sobie jedno. Naprawdę byłam zakochana w Irwinie i to nie było tylko głupie zauroczenie - jak myślałam. Kochałam go. I oczywiście wszystko spieprzyłam. Choć raz mogłabym zaryzykować...
Przekroczyłam próg szkoły w czasie przerwy na lunch. Doprowadzenie się do minimalnego stanu używalności trochę trwało, nawet jeśli praktycznie nie spałam. Oczywiście, że zwróciłam uwagę swoim pojawieniem się w szkole.
Skierowałam się na stołówkę, a kiedy już byłam przy wejściu do niej, wzięłam głęboki wdech. Będzie dobrze. Dam radę. Przekroczyłam jej próg, a kilka par oczu spoczęło na mojej sylwetce. Znalazłam wzrokiem Ashtona, który siedział ze swoimi znajomymi oraz Tracy i jej koleżankami. Ruszyłam w ich stronę, a po pomieszczeniu od razu zaczęły się rozchodzić szepty, tworząc dość spory hałas. Podniósł wzrok, a chwilę później napotkał mój. Zatrzymałam się, ale zaraz znów ruszyłam. Podniósł się.
- Co ty tu... - zaczął kiedy byłam już bardzo blisko. Zatrzymałam się obok niego, złapałam za jego koszulkę, stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta. Momentalnie na sali zrobiło się cicho. Był tym zaskoczony, ale chwilę później objął mnie w pasie i zaczął oddawać pocałunki. Usłyszałam gwizd. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na prawo, a Mike puścił mi oczko. Przeniosłam wzrok z powrotem na blondyna.
- Kocham Cię – szepnęłam.
- Długo Ci to zajęło – burknął, a ja walnęłam go lekko w ramię. – Ej... - spojrzał na mnie niby zły, ale widać po nim było, że powstrzymuje śmiech. Musnął moje usta. – Ja Ciebie też kocham Abby.
- Możesz się urwać? – uśmiechnął się szeroko.
- Musimy pogadać, wiecie... sami. Wyjaśnić sobie to i owo – powiedział.
- Jasne, rozmawiać – prychnął Calum ze złośliwym uśmieszkiem. Mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Tracy, która uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. Jest dobrze.
Zatrzymałam się na korytarzu widząc Stana przy swojej szafce, który wyjmował z niej swoje rzeczy. Poczułam jak dłoń Ashtona zaciska się mocniej na mojej. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- To on – zmarszczyłam lekko brwi. – On to zrobił – spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Skąd...
- Przypomnieli sobie, że w szkole jest monitoring, po tym jak twoja matka zrobiła niezłą awanturę u dyrektora we wtorek. Sprawdzili też jego telefon. Miał tam nasze zdjęcia i nie tylko... Powiedzmy, że ma obsesję na moim punkcie.
- Oh... - spojrzałam znów w stronę szatyna, który nagle odwrócił głowę w naszą stronę. Mogłam dostrzeż rozciętą wargę i podbite oko. Nasz wzrok się spotkał.
- Chodźmy – pociągnął mnie lekko do przodu.
- Jeszcze tego pożałujesz, szmato – warknął. Blondyn momentalnie się cofnął, puszczając moją dłoń i znalazł się przy nim przygwożdżając go do szafek z głośnym hukiem.
- Chcesz oberwać jeszcze raz?
- Tak traktujesz przyjaciela?
- Przestałeś nim być odkąd chciałeś zniszczyć jej życie – prychnął.
- Należało się jej.
- Ashton, odsuń się od niego! – spojrzałam w głąb korytarza, gdzie w naszą stronę szedł dyrektor z jakąś kobietą. Puścił go i odsunął się od niego. Podszedł do mnie i odciągnął dalej, chwilę później opuściliśmy budynek. Zatrzymałam się.
- Oberwać jeszcze raz? – spojrzałam na niego.
- Należało mu się – przyglądał mi się z nutą niepewności w spojrzeniu. Zaśmiałam się cicho. Objęłam jego szyję ramionami.
- Dziękuję, Ashton – złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.
- Chyba wolałem tę wersję, gdzie ja kradnę pocałunki tobie – mruknął. Odsunęłam się od niego.
- Nie, to nie – powiedziałam schodząc po schodkach.
- Abby no! – krzyknął za mną, na co wzruszyłam ramionami. Pisnęłam głośno, kiedy znalazł się przede mną, pochylił lekko i łapiąc w pasie, przerzucił sobie przez ramią. – Mam Cię.
- Ej! Puszczaj mnie Irwin!- walnęłam go w plecy, wierzgając nogami. Roześmiał się głośno.
- Już nie zamierzam White.
Dziękuję wam za cierpliwość! Za to, że upominałyście się o rozdziały i za wytrwałość!
W końcu dotrwaliśmy do końca tej historii!
Ashby razem!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję za poświęcenie waszego cennego czasu na czytanie moich bazgrołów :D
Kocham was! ♥
CZYTASZ
Supporting Character | A.I
FanfictionChoć naprawdę lubiłam swoje życie będąc drugoplanową postacią w filmie zwanym liceum, mój spokój legł w gruzach na samym jego końcu. Wszystko za sprawką jednej osoby, jednego chłopaka, a zaczęło się po pewnym wydarzeniu na jednej z lekcji. I uwierzc...