12

23.3K 1.2K 137
                                    

Czwartek po zajęciach, a ja wciąż w szkole. I to tylko dlatego, że Wilson ubzdurał sobie, że naszą pracą domową w tym tygodniu będzie spędzenie czasu z przyjaciółmi tej drugiej osoby, głównie chodziło mu o tych, których nie znamy, a że przyjaciółmi Irwina, jest trójka półgłówków musiałam zostać na próbie ich zespołu. Im szybciej się z tym uporam tym szybciej będę miała od nich spokój. Oczywiście chciałam się wykręcić tym, że już mam to za sobą, ale powiedział, że jeśli zrobię to jeszcze raz to mi to nie zaszkodzi i ma to być pomiędzy tymi i następnymi zajęciami. Szczerze, w tamtej chwili chciałam go ukatrupić czy coś... bo może i Ashtona zaczynałam tolerować, ale jego kumple to zupełnie inna bajka. Wciąż tak samo, jak nie bardziej, wkurzający.

Weszłam na aulę razem z blondynem z niezbyt zadowoloną minę. Pocieszał mnie jedynie fakt, że po tym już nie będę musiała nic robić. Pomieszczenie to było ogromne, z mnóstwem krzeseł i małą sceną. Cóż się dziwić, że takie miejsce jest tutaj, ta szkoła ma całkiem sporo dotacji za wysoki pozom nauczania czy coś i jest dość nowa. Niestety pomieszczenie było puste, no bo po co przychodzić na czas.

- Zwykle się spóźniają.- przewróciłam oczami na jego słowa. Przeszliśmy przez salę omijając rzędy krzeseł i weszliśmy na scenę, gdzie stała perkusja.

- Dlaczego od tak pozwalają wam korzystać ze szkolnej auli? Przecież to nie są zajęcia pozalekcyjne.- mruknęłam siadając na brzegu sceny bokiem. Jedna z moich nóg zwisała swobodnie. Przyglądałam się mu. Wyjął z plecaka pałeczki i rzucił go na bok. Po chwili siedział za instrumentem i spojrzał na mnie.

- Bo robimy za szkolną kapelę i gramy na tych wszystkich apelach i tym podobnych?- zapytał.- Zresztą... jako że w tej szkole trzeba uczestniczyć choć przez dwa lata w jakiś dodatkowych zajęciach, a kółka muzycznego nie ma, dyrektor zgodził się na to.

- Za bardzo wam pobłaża. Ja musiałam pomagać w bibliotece i teatrze.

- Wiem.- odpowiedział wystukując jakiś wolny rytm. Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Co?- przestał wybijać rytm i podniósł na mnie wzrok. Dostrzegłam rozbawienie na jego twarzy.

- O teatrze wiem od Tracy, w końcu nigdy nie występowałaś. Wiem tylko, że robiłaś coś za kulisami.- odpowiedział.- A bibliotekę doświadczyłem osobiście.

- Co masz na myśli?- zmrużyłam oczy.

- Naprawdę nie pamiętasz?- chyba był tym zaskoczony, a może zawiedziony?

- Czy wyglądam na kogoś, kto ma pojęcie o czym mówisz?

- Więc, jeśli myślisz, że rozmawialiśmy po raz pierwszy wtedy po matmie to się mylisz.

- Możesz jaśniej?- burknęłam wlepiając w niego zniecierpliwione spojrzenie.

- Powinienem czuć się urażony, że tego nie pamiętasz.- powiedział z udawanym oburzeniem.- Ale Ci wybaczam. Na pierwszym roku wdałem się w bójkę, a moją karą było zostanie i pomoc w bibliotece.- spojrzałam na niego zaskoczona. On się kiedyś bił?- Tam byłaś ty i ze znudzeniem czytałaś jakąś książkę, w ogóle nie zwracając na nic uwagi.- się nie dziwię.- Bibliotekarka kazała mi poodkładać jakieś książki, a ty miałaś mieć na mnie oko, kiedy ona gdzieś poszła. Po tym jakbym to zrobił mogłem sobie pójść na trening.- to serio miało miejsce?- Jako, że nie miałem pojęcia gdzie co powinno być, bo nie oszukujmy się byłem tam wtedy po raz pierwszy, pytałem się Ciebie co chwila gdzie co powinno być, a ty chcąc nie chcąc odpowiadałaś mi nawet na mnie nie patrząc, ale w końcu miałaś mnie dość, tak mi się wydaje. Kazałaś mi spadać i powiedziałaś, że sama się tym zajmiesz.- tak, to do mnie podobne. Może faktycznie coś takiego było.- Ale później kiedy chciałem Ci podziękować Ciebie już nie było. Później się okazało, że Tracy Cię zna, stąd wiedziałem jak się nazywasz, ale widząc twoje zachowanie względem innych, jakoś nie miałem odwagi zebrać się w sobie i do Ciebie podejść aby Ci podziękować. W sumie do tej pory tego nie zrobiłem.

Supporting Character | A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz