Siedziałam w sali kinowej od dobrych dziesięciu minut. Moja obecność tutaj zaskoczyła innych, czemu się nie dziwiłam. Tylko dlaczego musiałam utknąć z nimi w piątkowy wieczór? Przynajmniej wybrali dobry film. Przeczytałam całą serię książek The Maze Runner i w sumie byłam ciekawa jak przerobili to na film, więc jakoś to zniosę. Ale nich ktoś mi wytłumaczy jakim cudem siedzę między Ashtonem, a Michaelem? Chciałam usiąść z brzegu, a wylądowałam po środku. Tracy siedzi po lewej stronie Irwina, więc chcąc nie chcąc byłam skazana właśnie na nich.
Sięgnęłam po karmelowy popcorn i wpakowałam kilka ziaren do buzi. Oczywiście, że musiałam kupić jeden z większych kubełków. Dopiero kończyły się reklamy, a już zdążyłam zjeść jedną czwartą zawartości. Sięgnęłam po raz kolejny, ale poczułam czyjąś rękę. Spojrzałam na jej właściciela.
- Było se kupić.- burknęłam w stronę Clifforda.
- Nie przesadzaj. Mam uwierzyć, że to wszystko zjesz?- zapytał z kpiną.
- Szybciej niż myślisz Mike.- odpowiedziała z rozbawieniem brunetka, na co przewrócił jedynie oczami i wziął garść popcornu z mojego kubełka. Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale odwróciłam szybko wzrok w drugą stronę czując, jak ktoś znowu wkłada rękę do środka.
- Irwin.- mruknęłam ostrzegawczo.
- Co?- zapytał niewinnym tonem.
- Zabieraj tę rękę albo nie żyjesz.
- Już raz groziłaś mi dziś śmiercią. Nie uważasz, że wystarczy? Raz dziennie, ograniczmy to trochę.- odpowiedział rozbawiony, a ja przewróciłam oczami.
- Na szczęście za chwilę będzie ciemno, a ja mam gdzieś w plecaku scyzoryk.- powiedziałam całkiem poważnym tonem i jak na zawołanie światła w sali całkiem zgasły.
Po jakiejś godzinie, czyli połowie filmu, moja przekąska się skończyła, a ja nie miałam co zrobić z rękoma. Spojrzałam na boki foteli, jak na złość oboje musieli rozłożyć na nich swoje łapska. Westchnęłam z irytacją. Wybrać zło, czy większe zło? Chyba jednak zło. Trąciłam przedramię Michaela łokciem, na co się oburzył, a ja od razu go uciszyłam nie odwracając wzroku od ekranu. Oparłam się wygodnie. Czułam na sobie wzrok, więc spojrzałam na lewo. Blondyn przyglądał mi się przez chwilę, ale kiedy posłałam mu zirytowane spojrzenie odwrócił wzrok.
Opuściłam salę przeciągając się. Fotele mogłyby być wygodniejsze, ale film i tak był świetny, chociaż to nie to samo co książka.
- Eh.. nigdy więcej nie wybieracie filmu chłopcy.- mruknęła rudowłosa.
- Tak, masz rację.- Tracy jej przytaknęła.
- O co wam chodzi?- zapytałam zdziwiona.- Był niezły. Na pewno lepszy niż to wasze pseudo romansidło, na które chciałyście iść.- odpowiedziałam.
- Nie powinnaś być facetem?- usłyszałam Hemmingsa.
- Kto wie?- wzruszyłam ramionami.- Na pewno miałabym więcej testosteronu niż ty.- dodałam, na co prychnął.
- To co, teraz bilard?- zapytał Hood.
Wysiadłam z samochodu bruneta. Miałam do wyboru jechać z nim albo z Irwinem, a że miejsce obok Hooda wydawało się, choć w niewielkim stopniu, lepsze więc padło na niego. Znajdowaliśmy się w centrum miasta pod klubem bilardowym, który był mi bardzo dobrze znany. Przychodziłam tu z Bae i bliźniakami. Weszliśmy do środka, a ja rozejrzałam się dookoła. Spodziewałam się większej ilości ludzi w piątek, ale pewnie gnieżdżą się w klubach albo innych imprezach. Mi to na rękę.
CZYTASZ
Supporting Character | A.I
FanficChoć naprawdę lubiłam swoje życie będąc drugoplanową postacią w filmie zwanym liceum, mój spokój legł w gruzach na samym jego końcu. Wszystko za sprawką jednej osoby, jednego chłopaka, a zaczęło się po pewnym wydarzeniu na jednej z lekcji. I uwierzc...