Był wtorek, kilka minut przed dziewiątą, a ja szłam zadowolona z reklamówką w ręku, z każdym krokiem oddalając się od miejsca, w którym powinnam teraz być czyli szkoły. Zatrzymałam się pod piętrowym domem i spojrzałam na niego. Wyglądał dość przytulnie, i w sumie taki był, a ogród był zadbany. Jestem tu już trzeci raz, a dopiero teraz zwróciłam uwagę na różane krzewy.
Wzięłam głęboki wdech i podeszłam powoli do drzwi, po czym nacisnęłam dzwonek. Odwróciłam głowę rozglądając się, ale o dziwo nikogo nie było o tej porze na podwórku. W sumie większość ludzi jest w pracy, a dzieciaki w szkole. Nacisnęłam po raz kolejny dzwonek, kiedy nikt nawet się nie ruszył żeby otworzyć drzwi. Zapewne blondyn był sam w domu.
- Wiem, że tam jesteś Irwin, nie wkurwiaj mnie.- mruknęłam pod nosem naciskając w kółko dzwonek do drzwi. Wkurzy się i to bardzo. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i szybkie kroki, a po chwili drzwi frontowe się otworzyły. Nacisnęłam jeszcze raz dzwonek, przez co na jego twarzy pojawił się grymas.
- Czego?- warknął zaspanym tonem. Na policzku miał jeszcze ślad od poduszki, jego włosy były w nieładzie. Pomińmy fakt, że był w samych szortach.
- Oh... czyli jednak mam sobie pójść.- powiedziałam odwracając się.
- Abby?- złapał mnie za nadgarstek.
- Nie, Abigail nie żyje. Jestem tylko duchem, który Cię nawiedza.
- O czym ty...- ziewnął.
- Dzień dobry Irwin.- powiedziałam.- Obrabowałam sklep, więc lepiej żebyś miał ochotę na niezdrowe żarcie.—powiedziałam wymijając go i po prostu weszłam do środka. Zamknął drzwi.
- Nie powinnaś być w szkole?
- Zrobiłam sobie wolne, niestety nie dane było mi pospać tak jak tobie.
- Może gdyby mój sen nie został przerwany w dość brutalny sposób, nie mógłbym narzekać.
- Zawsze możemy wrócić do łóżka.- odpowiedziałam.- Nie, czekaj... źle to zabrzmiało.
- Mi tam się podoba.- powiedział, a na jego ustach pojawił się kąśliwy uśmieszek. Zmniejszył odległość między nami chcąc do mnie podejść. Przyłożyłam dłoń do jego klatki piersiowej odpychając go od siebie.
- Nie dzisiaj Irwin, boli mnie głowa.- mój głos przybrał bardzo poważny ton, po czym westchnęłam. Przyglądał mi się z niedowierzaniem.
- Cholera... jeszcze nie jesteśmy razem, a już seksu odmawiasz.- westchnął. Tym razem to ja spojrzałam na niego dziwnie.
- Jeszcze?- wzruszył ramionami.- Oh rozumiem, pewnego dnia po prostu stwierdzisz... Ta White będzie moją dziewczyną, od teraz.- zniżyłam głos.
- Wcale tak nie brzmię.- burknął pod nosem.
- Tak Ci się tylko wydaje.
Zaczęłam się śmiać z kolejnego głupiego tekstu Irwina przy okazji go od siebie odpychając. Siedzieliśmy na sofie w jego pokoju pochłaniając chrupki i żelki, przy okazji oglądając jakiś denny program, przez co na początku zaczęliśmy komentować jego głupotę, po czym chłopak wyciszył telewizor i zaczęliśmy podkładać głosy bohaterom.
- Muszę Ci coś powiedzieć...- zaczął znacznie podwyższając swój głos.- Jestem w ciąży.
- W ciąży?- zrobiłam to samo ze swoim głosem.- Jak to się stało?
- A bo ja wiem... mój brat i ja używaliśmy tego samego ręcznika.- spojrzałam na chłopaka z niedowierzaniem, po czym po raz kolejny wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zwłaszcza, że na ekranie były dwie, na oko dziesięcioletnie dziewczynki bawiące się w ogrodzie. O dziwo, ta rozmowa dziwnie pasowała do ich mimiki.
CZYTASZ
Supporting Character | A.I
FanfictionChoć naprawdę lubiłam swoje życie będąc drugoplanową postacią w filmie zwanym liceum, mój spokój legł w gruzach na samym jego końcu. Wszystko za sprawką jednej osoby, jednego chłopaka, a zaczęło się po pewnym wydarzeniu na jednej z lekcji. I uwierzc...