11.

105 7 2
                                    

Victoria

Pozwoliłam sobie skorzystać z łazienki Adriena i jego kosmetyków. Spłukałam szampon z włosów i skupiłam uwagę na reszcie ciała mając w głowie to, że wczoraj w każdym zakamarku mojego ciała były usta Adriena. Jego dłonie i usta były dosłownie wszędzie. Zacisnęłam uda na to wspomnienie. Nie żałowałam tego co się wczoraj wydarzyło. Było mi z nim cholernie dobrze i nie miałam zamiaru tego żałować. Cieszyłam się z tego, że to on mógł być tym prawdziwym pierwszym razem. Po czułam pierwszy raz, że tego chciałam, że nie jestem do niczego zmuszana. Przespałam się z nim dobrowolnie. I kurwa, chciałam więcej.

Wyłączyłam wodę, zgarnęłam ręcznik i owinęłam nim swoje ciało. Do włosów pożyczyłam drugi ręcznik i niedbale je wysuszyłam. Przetarłam lustro z pary, a na twarzy pojawił się mi uśmiech. Pierwszy od dawna szczery uśmiech. Wyszłam cicho z łazienki. Pozbierałam swoje porozrzucane ubrania i ostatni raz spojrzałam na śpiącego Adriena, po czym się wymknęłam z jego sypialni. Zamknęłam się w swojej sypialni, rzuciłam ubrania na łóżko i poszłam do garderoby. Założyłam na siebie bluzę, majtki i wsunęłam na tyłek dresy. Rozczesałam włosy w łazience i wróciłam do sypialni.

- Uciekłaś. - podskoczyłam w miejscu na głos Adriena, odwróciłam się w jego stronę.

Zmierzyłam go wzrokiem. Miał na sobie same bokserki, spod których odznaczał się penis. Zagryzłam wargę, gdy zaczął do mnie podchodzić. Przekrzywił głowę, a na jego twarzy pojawił się minimalny uśmiech. Przełknęłam ślinę, gdy stanął przede mną. Uniosłam na niego wzrok.

- Następnym razem zostań w łóżku. - szepnął. - Dzień dobry, słońce.

Następnym razem.

Zacisnęłam dłonie na jego ciele w momencie złączenia naszych ust. Odsunął się ode mnie po chwili, a na twarzy zagościł mu piękny uśmiech. Coś ścisnęło mnie w środku na ten widok. Będę za nim cholernie tęskniła, gdy w końcu zniknę z jego życia. A tak się stanie, oboje dobrze o tym wiemy.

Zostawił mnie samą w sypialni. Zgarnęłam rzucone na łóżko ubrania i zeszłam z nimi do pralni. Widząc ile jest prania, włączyłam je i poszłam do kuchni. Czas wrócić do rzeczywistości. Było wczoraj cudownie, ale to było wczoraj. Wyciągnęłam z lodówki rzeczy na śniadanie i włączyłam ekspres. Było wcześnie rano, więc potrzebowałam kawy, by jakoś funkcjonować przez ten dzień. Chwilę później, obok mnie stanął odświeżony Adrien. Zerknęłam na niego kątem oka, co wyłapał, bo również na mnie spojrzał.

- Muszę cię o to zapytać. - odwróciłam głowę w jego stronę. - Żałujesz tego, co się wczoraj wydarzyło?

- Nie, nie żałuję.

Kiwnął głowę i widziałam po nim, że odetchnął z ulgą. Objął mnie i przyciągnął do siebie. Ufnie się w niego wtuliłam.

- Wszystkiego najlepszego, słońce. - ściągnęłam brwi i na niego spojrzałam. - Z tego co mi wiadomo, masz dzisiaj urodziny.

- Skąd.. skąd wiesz?

Spojrzał na mnie wymownie. No tak, gdy mnie wyciągnął z burdelu, zapewne miał wszystkie moje dane. I zapamiętał datę urodzin, o których ja sama nie pamiętałam. Nigdy ich nie świętowałam, może jako dziecko, ale odkąd byłam nastolatką, nie obchodziłam urodzin. Dla mnie był to dzień jak każdy inny.

Devil (Rodzina Davis #2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz