Adrien
Siedziałem obok dziewczyny i czekałem aż coś powie, ale była w małym szoku. W końcu na jej ustach pojawił się niewielki uśmiech, co przyjąłem z ulgą. Nie wyglądała na złą, że nie powiedziałem jej wcześniej. Gdy byłem nastolatkiem, często o niej myślałem. Zastanawiałem się czy jej tata w końcu znalazł czas, by się z nią pobawić, czy pomyślała też czasem o mnie. Gdy już byłem dorosłym chłopakiem, zacząłem jej szukać, ale sam nic nie zdziałałem. Odpuściłem. Może gdybym wtedy nie zrezygnował, jej życie wyglądałoby inaczej.
- Wow. - szepnęła. - Ale świat jest mały.
- To prawda. Czasem wtedy o tobie myślałem, później cię szukałem, ale bez skutku.
- Szukałeś? Po co?
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami. - Siedziałaś mi w głowie. Chyba chciałem sprawdzić czy dajesz sobie radę, ale cię nie znalazłem. Później odpuściłem.
- Strasznie ciągnąłeś mnie wtedy za włosy. - zaśmiałem się.
- Hej, to był mój pierwszy warkocz w życiu. - parsknęła. - Byłem z niego dumny, nie odbieraj mi tego.
- Też czasem wtedy o tobie myślałam. - odwróciłem głowę w jej stronę. - Może dlatego, że od bardzo dawna wtedy ktoś zwrócił na mnie uwagę.
Ściągnąłem brwi. Czyli jej ojciec nie poświęcał jej czasu, tak wywnioskowałem z tego co powiedziała.
- Czy w tym domu ktoś mieszka?
- Z tego co wiem to od lat stoi pusty.
- Możemy tam pojechać? Jeśli nikt go nie ruszył, jest tam kilka moich rzeczy. Chciałabym je zabrać.
- Jasne, ale może już nie dzisiaj. Czuję, że zaraz zasnę. Ty zresztą też. Oboje wyglądamy jak zombie. - uśmiechnęła się. - Do twarzy ci z uśmiechem.
Speszyła się i odwróciła wzrok. Nie skłamałem, naprawdę jej ładnie z uśmiechem. Postawiłem sobie za cel, sprawić by uśmiechała się częściej. To chyba nie może być trudne.
- A teraz chodźmy spać. - podniosłem się. - Mam zamiar w końcu się wyspać.
Przepusciłem dziewczynę przodem, wdrapała się na piętro, a zaraz za nią zrobiłem to ja. Stanęła przed drzwiami do swojej sypialni i odwróciła głowę w moją stronę. Też już stałem przed swoją sypialnią.
- Dobranoc, Adrien.
- Dobranoc, słońce.
Wszedłem do sypialni. Rozebrałem się do naga i olewając dzisiejszy prysznic, położyłem się w łóżku. Jak zrobię sobie dzień trolla, to nic się nie stanie. Rano wezmę prysznic i zmienię pościel. Zamknąłem oczy i niemal od razu zasnąłem.
⚡⚡⚡
Przed oczami miałem Nicolasa na ziemi przed jakąś ruderą. Obraz ten się zmieniał na Archera, który lata temu przedawkował i niemal umarł na podłodze w swoim gabinecie. Próbowałem się obudzić i wyrzucić z głowy te obrazy, ale nie dałem rady. Nie mogłem złapać oddechu, nie mogłem się obudzić. Czułem pot, który spływał mi po ciele. Dlaczego nie mogę się obudzić? Dlaczego nawiedzają mnie te obrazy? Nie chcę o tym pamiętać, nie chcę znów do tego wracać. Nie chcę wracać do dnia, w którym omal nie straciłem swoich braci.
CZYTASZ
Devil (Rodzina Davis #2)
FanfictionArogancki, pewny siebie Adrien Davis, który ma tylko jedno zadanie do zrobienia. Przechwycić dziewczynę i bezpiecznie sprowadzić ją do domu. Co może pójść nie tak? Victoria, dwudziestodwuletnia dziewczyna, która została zmuszona do prostytucji. Jed...