Twenty Two

24 3 10
                                    


— George. — Brunet otworzył oczy i zauważył, że było już ciemno w pomieszczeniu. Rozejrzał się jeszcze raz i zauważył, że nie był u siebie w domu. Był dalej u Claya. W salonie, gdzie oglądali z jego kuzynką jakieś filmy. Musiał zasnąć.

— Hm. — Mruknął i bardziej wtulił się w klatkę piersiową drugiego chłopaka. Poczuł i usłyszał, jak ten się zaśmiał cicho. 

— Chyba musisz wracać. — Clay potarł delikatnie plecy George'a, żeby ten wstał. Oczywiście, że tego nie zrobił. — Twoja mama dzwoniła parę razy do ciebie. — Dodał, a George słysząc to, podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela zaspanym wzrokiem. Podniósł się i usiadł obok rozłożonego blondyna. Zaczął rozglądać się szukając telefonu, ale nigdzie go nie widział.

— Skąd wiesz, że dzwoniła? — Zapytał, gdy nie mógł nigdzie znaleźć swojego telefonu. Spojrzał podejrzliwym wzrokiem na Claytona, a ten wskazał na jego zegarek, który miał na nadgarstku.

— Wyświetlało ci się. — Odpowiedział, a George automatycznie spojrzał na zegarek i spojrzał na godzinę. 01:24.

Mruknął niezadowolony i wstał z kanapy opatulając się kocem, który zarzucił go na siebie. Była zima, a w pomieszczeniu nie było zbyt ciepło, tak samo, jak wszedł do tego domu. Spojrzał na blondyna czekając, aż ten też się wygramoli z kanapy, bo nie chciał chodzić sam, po ciemku, w tym domu. 

George szedł powolnym krokiem, gdyż dalej był w fazie przebudzenia się. Gdy wchodził po schodach, stawiał każdy krok na każdym schodku. Jedna noga na kolejnym schodku i po chwili dostawiał drugą nogę na ten sam schodek. Clay śmiał się delikatnie z tego, jak chłopak był zaspany, ale patrzył też uważnie, żeby George przypadkiem się nie przewrócił.

Davidson wszedł do pokoju blondyna i od razu zaczął szukać po ciemku swój telefon. Znalazł go dopiero, gdy usiadł on na nim, gdy siadał na łóżku. Podniósł się na chwilę i wziął telefon do ręki, odblokował go i wszedł w wiadomości ze swoją mamą. Przeczytał najnowsze wiadomości dotyczące tego, o której wróci do domu. 

od Mama:
Do której zamierzasz tam siedzieć?

Olewając je wysłał jej wiadomość.

George:
Zostaję u Alexa na noc, wezmę jakieś jego ciuchy może
Wrócę po zajęciach teatralnych

— Mogę tutaj spać? —  George spojrzał na blondyna z nadzieją w oczach, że się zgodzi. 

— W sumie, to myślę, że mama by nie miała nic przeciwko. —  Clay usiadł koło niego i oparł głowę o jego ramię. George na ten czyn spiął się delikatnie, ale później trochę wyluzował i uśmiechnął się sam do siebie. — Ja tym bardziej nie mam nic przeciwko. 

— Dzięki. — George również oparł się o blondyna i siedzieli tak przez dłuższą chwilę.

— Idziemy grać w MarioKart? — Clay wyprostował się i spojrzał na drugiego chłopaka wyczekująco.

— Jest jakaś pierwsza trzydzieści. — Chłopak na to jedynie wzruszył ramionami. 

— No i?

— No i twoja mama nie będzie zła? 

— Myślę, że jak nie będziemy zbyt głośno, to nie. — Clayton wstał z łóżka i skierował się do drzwi. — Ale jeśli tak, no to, kurczę, będę miał kłopot. — George zaśmiał się odchylając delikatnie głowę do tyłu i pokręcił na niego głową.

— Jesteś niemożliwy.

— Wiem. 

George wstał z łóżka i podszedł do chłopaka, żeby zaraz iść za nim do salonu, żeby zagrać w MarioKart. O pieprzonej pierwszej w nocy. Davidson nie raz siedział do późna w nocy, że grać na komputerze, albo żeby oglądać jakieś filmy, bądź seriale. Ale robił, to gdy nie było szkoły na drugi dzień, a gdy z kimś grał i jednocześnie rozmawiał z kimś, robił to tylko wtedy, kiedy miał wolne, i kiedy wiedział, że jego mama nie będzie na drugi dzień zła.

Daisies - DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz