Ten

42 10 48
                                    


— Możesz się odwrócić? — George spytał, gdy czuł na sobie wzrok Claya. — Chcę się przebrać. — Dodał.

— Ale przecież stoisz tyłem.

— I co z tego? Czuje jak pożerasz mnie wzrokiem. — Brunet, mimo że przed chwilą mówił, żeby Clay się odwrócił, to sam odwrócił się przodem do niego i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. — Spodobałem Ci się, czy jak? — Zażartował.

— Co jeśli tak? — Clay zrobił kilka kroków do przodu, tak, że był blisko bruneta. — Jakiś problem? — Blondyn zniżył swój głos, a po ciele Davidsona przeszły ciarki.

— Dobra weź się ogarnij. — Odepchnął lekko Claya, a ten zaczął się głośno śmiać.

— Streszczaj się, bo zaraz lekcja. I zjedz coś, żebyś wziął te tabletkę.

George zdjął koszulkę, a Clay od razu spojrzał na jego siniaki, które były jeszcze bardziej fioletowe. Nie podobało mu się to, że brunet miał je na ciele, a szczególnie nie podobało mu się to, że to wina Christiana, że je ma.

Clay miał ochotę zamordować tego człowieka.

- Na chuj tu w ogóle przyjeżdżał? - Clay zapytał samego siebie w myślach. - Żeby co, żeby kurwa skrzywdzić George'a? - Blondyn naprawdę miał ochotę zajebać Christiana.

George wyjął bułkę, która wcześniej sobie kupił i zaczął ją powoli jeść. Nie miał ochoty teraz na jedzenie, ale wiedział, że musi zjeść chociaż trochę. Musiał wziąć tabletkę, bo by umarł z bólu.

Blondyn podał mu tabletkę oraz swój bidon z wodą, bo widział, że ten nie wziął żadnego picia. Davidson podziękował i zażył tabletkę.

— Musimy iść na tę lekcję? — George zapytał, gdy ubierał swoją jeansową kurtkę.

— Ostatnio zbyt dużo lekcji opuszczasz. — Clay zauważył i wziął chłopaka pod ramię, żeby lepiej mu się szło.

— Wtedy mi się nie chciało, a teraz mam wymówkę. — George uśmiechnął się delikatnie do Claya i wskazał na swoją nogę. — A ty byś poszedł ze mną, żeby mi pomóc dotrzeć do domu i essa z nimi. — Brunet zaczął patrzeć na niego błagalnym wzrokiem.

— No nie wiem, Gogy.

— Gogy? — George zapytał zdziwiony.

— No dobra zrywajmy się stąd. — Blondyn szybko powiedział, a Davidson od razu się szeroko uśmiechnął.

Chłopcy szli na przystanek autobusowy i czekali na najszybszy możliwy autobus, jaki mógłby być. Musieli czekać conajmniej 20 minut. Ale stwierdzili, że to lepsze niż siedzenie na lekcji.

George oczywiście, gdy tylko usiadł na ławce, wyjął paczkę papierosów i wyciągnął jednego, po czym go odpalił.

Clay skrzywił się na zapach spalanego tytoniu. Nie lubił tego zapachu. Niektórzy go uwielbiali, i niektórzy uwielbiali wdychać ten cały dym, na przykład taki George.

Chłopak, gdy miał 8 lat, nienawidził tego zapachu. Za każdym razem, gdy jego rodzice palili, ten oddalał się od nich, żeby nie wąchać tego smordu. Postanowił, że nigdy nie zapali takiego świństwa.

Po jakimś czasie zaczął podobać mu się ten zapach, ale przysiągł sobie, że nigdy, przenigdy nie zapali papierosa. Ale jego własna przysięga została zerwana, gdy w wieku czternastu lat zapalił papierosa.

Był głupi wtedy. Był głupi, bo zrobił to na pokaz przed Christianem. George chciał, żeby Christian bardziej go polubił. Miał wrażenie, że jakkolwiek się upodobni do niego, to Christian będzie bardziej go lubił.

Daisies - DreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz