— W końcu się obudziłeś. — Clay zaśmiał się, gdy zauważył, jak brunet, który nadal na nim leżał, zaczął otwierać oczy. — Jak ci się spało?— Nawet całkiem, całkiem. — George powiedział, to nadal zaspanym głosem, przez co Clay dostał kolejnego dziwnego, ale zarazem przyjemnego uczucia w brzuchu. — Obejrzałeś do końca film?
— Nie. — Blondyn niepewnie położył dłoń na głowie bruneta i zaczął bawić się jego włosami.
- Cholera jasna. - George uśmiechnął się delikatnie na czyny blondyna, ale tak, żeby on tego nie widział. Oczywiste było to, że dostał motylków w brzuchu.
— Dlaczego? — Brunet uniósł delikatnie głowę, żeby spojrzeć na chłopaka. Zerknął na niego i spojrzał na jego włosy, które były w nieładzie. Pięknym nieładzie.
— Bo spałeś. — Odpowiedział i delikatnie się uśmiechnął.
— Mogłeś dalej oglądać. Gdy śpię, ciężko mnie obudzić. — Przyznał George i delikatnie się zaśmiał.
— Ciężko cię obudzić? — Clay zaśmiał się. — A gdy tylko próbowałem wstać, to od razu się obudziłeś i jeszcze mówiłeś, że mam zostać. — George słysząc to zrobił się od razu czerwony. — I jeszcze, jak zapytałem, czy tak bardzo chcesz, żebym został, to ty powiedziałeś, że tak, ponieważ jestem bardzo wygodny. — Blondyn spojrzał na George'a, który od razu ukrył swoją twarz w jego tors.
— Nie, nie mówiłem tak. — Brunet próbował zaprzeczyć, ale Clay i tak mówił swoje. George poczuł, jak chłopak zaczął się śmiać i niemal od razu usiadł, po czym wstał z kanapy.
Clay mocno się zdziwił na ten czyn chłopaka, ale po prostu pomyślał, że zawstydził niższego. Brunet spojrzał na chłopaka i zapytał go, czy ma może balkon. Blondyn wskazał mu wejście na balkon, które było po lewej stronie od narożnika.
George wyszedł na chwilę z salonu i po chwili wrócił, żeby pójść na balkon. Clay cały czas go obserwował i widział, jak ten trzyma w ręku paczkę papierosów i zapalniczkę. George szybko cofnął się jeszcze po telefon, który leżał obok kołdry, którą był przykryty.
Brunet wszedł na balkon zamykając go za sobą. Odblokował telefon i zobaczył wiadomości od jego przyjaciela, Alexa.
od Alex:
Amigorandka jakas?
tylko wiesz
bez żadnych nie wiadomo jakiś rzeczy
dobra jak wrocisz do domu to daj znac jak tam bylo
George czytając ostatnią wiadomość, bez żadnego zastanowienia się, nacisnął słuchawkę znajdującą się obok nazwy Alexa i przyłożył telefon do ucha. Usłyszał pierwszy sygnał, drugi i za trzecim czarnowłosy odebrał.
— Amigo! — Brunet zaśmiał się na wesoły głos przyjaciela. — No, jak tam randeczka? — Alexis zaśmiał się, a Davidson przewrócił na to oczyma. W między czasie wyciągnął jednego papierosa i zapalił go od razu zaciągając się dymem.
— Żadna randka, Alex. — George odwrócił się w stronę okna, żeby sprawdzić, czy Clay dalej leżał na kanapie. Zdziwił się lekko, gdy go nie zauważył. Odwrócił się w stronę poręczy i się o nią oparł. — Ale, oglądaliśmy filmy i zrobił taką zajebistą miejscówkę w salonie. W sensie rozłożył kanapę i dał pełno poduszek, i dał swoją kołdrę.
W głosie bruneta można było usłyszeć podekscytowanie. Jego przyjaciel jedynie zaśmiał się na to, jak George opowiadał o wszystkim co się stało poprzedniego dnia.
CZYTASZ
Daisies - Dreamnotfound
FanficGeorge i Clay są ostatni rok w szkole. Oboje nie przyjaźnili się na tyle, żeby codziennie spędzać ze sobą chwilę. Można powiedzieć, że w ogóle się nie znali. Może z jednej klasy, owszem. Może z zadań w grupie, owszem. Może z dodatkowych lekcji teatr...