Rozdział 2: Spirala, która nie ma końca

23 1 0
                                    

Hunt przekroczył próg kościoła. Bez wahania zmierzał w stronę członków grupy zgromadzonych wokół pastora.

- Witamy pana. Czemu zawdzięczamy tę wizytę? - zapytał prowadzący, a echo rozniosło jego głos po całym kościele.

Wszyscy uczestnicy terapii obrócili się w stronę nadchodzącego, ciemnoskórego mężczyzny ubranego w garnitur i zaczęli mierzyć go oczami od góry do dołu.

- Czołem, ojcze Dagen. Inspektor Keith Hunt z komendy policji Metropolitan. Przepraszam, że przerwałem wam spotkanie, ale chciałbym porozmawiać z jednym z pańskich podopiecznych, Loganem Nelsonem. - stróż prawa skierował wzrok na swojego przyjaciela.

- Jeśli ojciec pozwoli... - zaczął nieśmiało Logan.

- Nie widzę problemu, panie Nelson. - przerwał mu spokojny okularnik, cały czas mając na twarzy swój szeroki uśmiech.

- Dziękuję. Za chwilę wrócę. - oznajmił Logan, po czym razem z Huntem wyszedł z kościoła.

Pogoda bardzo dopisywała. Słońce powoli zmierzało ku zenitowi, wiatr kołysał liście drzew, tracące swój zielony kolor na rzecz przejściowego złota i brązu, a niebo było zupełnie wolne od chmur.

- Co się stało, Hunt? - bez owijania w bawełnę zapytał poddenerwowany Logan.

- Pamiętasz może jeszcze sprawę Spiral Killera? Wszystko wskazuje na to, że Zeke Banks nie kłamał i to faktycznie Schenk stał za wszystkimi testami. - wytłumaczył przyjacielowi naczelnik. - Znaleźliśmy go dzisiaj z pociętą głową. Sekta Jigsawa go dopadła i przetestowała.

- Czyli przyjechałeś po mnie, żebym wykonał jego sekcję? - Stwierdził koroner, lekko wznosząc kąciki ust.

- Nie, nic z tych rzeczy. - zaprzeczył Hunt. - Schenk przeżył. Leży w szpitalu pod kroplówką. Jego stan jest ciężki, ale stabilny, więc dzisiaj powinniśmy dać radę wstępnie go przesłuchać.

- Mhm. A wiecie już coś więcej o tej sekcie Kramera? Znacie jakiegoś potwierdzonego członka, albo... cokolwiek? - Zapytał nerwowo Logan.

- Nie chciałbym cię martwić, ale nie wiemy praktycznie nic. Na Kult z pewnością składa się grupa osób, ale nie mamy pojęcia o dokładnej liczebności. - westchnął ze zrezygnowaniem Hunt. - A w sprawie naszych typów nic się nie zmieniło: wciąż szukamy Hoffmana i Hallorana. Na pewno będziemy też obserwować Gordona. - wyjawił funkcjonariusz - I tak sobie teraz myślę, ten pastor, Dagen... przecież sam przeżył dwa testy Jigsawa. Też mu się przyjrzymy.

Logan ucieszył się w duchu na wzmiankę o Halloranie. W końcu nikt nie miał prawa wiedzieć, że Nelson osiem lat temu przerobił jego głowę na kwiat lotosu i pozostawił go na farmie Johna Kramera.

- Pamiętaj, że nie możemy pogadać w obłęd. - Logan starał się uspokoić przyjaciela. Doskonale wiedział, że skoro policja go nie podejrzewa, będzie mógł wszcząć własne śledztwo w sprawie grupy naśladowców Jigsawa.

- To może być każdy, Logan, nawet ty. Ale jako policja musimy działać razem. Bez tego daleko nie zajedziemy - odpowiedział naczelnik. - Wracaj na spotkanie. Ja muszę odwiedzić Schenka. Uważaj na siebie i na Mellisę. - Powiedział, wyciągając rękę na pożegnanie.

- Będę. Ty też uważaj. I daj znać jak coś się ruszy. - pożegnał się koroner, ściskając dłoń dawnego towarzysza broni, po czym wrócił do kościoła.

------------

W lokalnym szpitalu nie spodziewający się wizyty Lawrence Gordon prowadził dyskusję o życiu z będącym w podeszłym wieku woźnym, Edwardem Jobbem. Gabinet doktora po remoncie oraz przemeblowaniu wydawał się nieco większy, ale i tak był za mały, by pomieścić charaktery obu panów.

Piła: Kult JigsawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz