Było zimno, a cała polana w śniegu. Wronia Łapa obudził się w legowisku uczniów, co bardzo mu przeszkadzało. Uczniowie rozmawiali, marudzili a gdy jakiś kot położył na innym ogon lub łapę, kłócili się do rana. Wronia Łapa był nie wyspany, a w dodatku wszystko go bolało. Kocur wstał, i się rozciągnął. Na jego futrze, przez nie szczelne legowisko leżało pełno śniegu, a wszyscy uczniowie byli prawie biali. Wytrzepał się z śniegu, po czym wyszedł z legowiska. Cóż, nie dziwię się, że medycy mają pełno roboty w Porę Nagich Drzew, jeśli oni każą spać im w czymś takim - Pomyślał Wronia Łapa, idąc w stronę Sterty Kamieni. Usiadł przy niej, i zaczął się myć. Jednak gdy prawie skończył, podeszła do niego Lisia Pręga.
- Chodź, idziemy na trening. - Miałknęła, na co Wronia Łapa westchnął. Było tak zimno, że aż trząsł się. Nie chciał iść na szkolenie, w takie zimno i jeszcze śnieg, który utrudniał bieganie.
- Naprawdę? Jest tak zimno! - Mruknął Wronia Łapa, po czym wstał. Przed chwilą się umył, a już był cały mokry i w śniegu.
- Rozgrzejesz się, w dodatku spałeś koło Orlicowej Łapy! - Zaśmiała się Lisia Pręga, co zirytowało Wronią Łapę. - Już jesteście dla siebie stworzeni.
- Zamknij się! - Warknął na Wojowniczkę, na co ona rozbawiona ruszyła do tunelu. Pobiegł za nią, i przeszedł przez tunel, przez który koty opuszczały obóz.
- Dzisiaj, pokażę ci miejsca na naszym terenie, których nie pokazałam ci wcześniej. - Wyjaśniła Lisia Pręga, mówiąc też, dlaczego mu ich nie pokazała. Najpierw, poszli w stronę granicy z Klanem Chmury, a później odeszli w stronę granicy z Klanem Wierzby. A przynajmniej tak mu powiedziała Lisia Pręga.
- Oto Wysokie Sosny, chyba byłeś tu, prawda? - Zapytała Lisia Pręga, na co Wronia Łapa pokiwał głową. Odeszli dalej, aż w końcu obeszli całe terytorium. Wronią Łapę bolały łapy, i marzył o zjedzeniu czegoś ciepłego. Był tak głodny, jak wtedy, gdy chodził po lesie w poszukiwaniu pożywienia. Na szczęście, gdy Lisia Pręga pokazała mu już Granicę, Wysokie Sosny, Mglistą Skałę, i inne miejsca których nie widział, wracali do domu. Szli przez kamienną ścieżkę do obozu, aż zobaczyli tunel. Przeszli przez niego, i znów ujrzał polanę przepełnioną kotami. Jednak to nie było normalne, coś się działo! Przepchał się przez tłum kotów, i zobaczył Wolnego Susa leżącego na ziemi. Stał przy nim zarówno Pajęcza Stopa jak i Klonowy Liść który należał do Starszyzny. Dawali mu jakieś zioła, jednak on tylko kaszlał, i próbował coś powiedzieć. Trząsł się, a jego klatka piersiowa, ledwo się poruszała.
- Co?.. co się z nim stało?. - Zapytał z niedowierzaniem, parząc na Starszego. Lodowa Gwiazda razem z Porannym Blaskiem stały na boku, również patrząc na całą sytuację ze strachem. W końcu Lodowa Gwiazda wzięła głęboki oddech, i mruknęła:
- Rozejść się, dajcie im pracować.
Koty zaczęły się rozchodzić, a praktycznie każdy ogon i głowa była spuszczona. Dla Klanu, Wolny Sus był wartościowym kotem. Nie chcieli by zachorował, a tym bardziej zmarł. W końcu, po kilku godzinach siedzenia na polanie, przyszedł Pajęcza Stopa. Stanął przed Lodową Gwiazdą i że smutkiem kiwnął głową.
- Nie żyje.
Wronia Łapa nie czuł takiego smutku jak inni. Nie żył z kocurem, nie urodził się w Klanie, i nie znał go. Jednak chodził po polanie z spuszczonym ogonem i głową, oraz brał udział w czuwaniu.
W końcu, po długiej nocy czuwania poszedł do legowiska. Ułożył się na swym posłaniu, które niestety leżało koło Orlicowej Łapy. Ziewnął jeszcze, po czym zapadł w głęboki sen.
________________________________________
•~•
577 słów ( DALEJ RYCZE PO ŚMIERCI WOLNEGO )
CZYTASZ
WOJOWNICY NOWE POKOLENIE TOM 1 // UCIECZKA SAMOTNIKA
AdventureNIC NIGDY NIE TRWA WIECZNIE.. W klanach panował spokój i porządek, koty wykonywały swoje obowiązki a zwierzyny było pod dostatkiem. Jednak nic nie trwa wiecznie, patrol Klanu Mgły odnalazł samotnika na ich terytorium. Lodowa Gwiazda przyjęła go do...