Rozdział 9 - Bingo

169 17 0
                                    

Chicago obecnie
Bingo

Żałowałem, że nie uwieczniłem miny przyjaciela, kiedy przyjechał z Nathanem do Blue i zastał mnie w sali. Zaskoczenie to niedopowiedzenie i jestem pewien, że gdyby tylko kobieta spała, zasypałby mnie milionem pytań. I dobrze, że jednak tego nie zrobił. Sam nie byłem pewien jak do tego doszło. Zgodnie z planem chciałem czuwać, ale bez jej wiedzy. Nie chciała mnie tu? Spoko, nie będę się narzucać. Ale później zaskakując mnie, ruszyła na spacer i spotkaliśmy się. Nie, żebym się specjalnie ukrywał, ale odkąd tu jest, pierwszy raz widziałem jak gdzieś szła, a później mieliśmy tą naszą rozmowę. Z początku było niezręcznie, ale szybko weszliśmy na dobre tory. Dostrzegałem jej postępy i byłem z niej cholernie dumny, zwłaszcza, że gdy nie jadła to chociaż nie walczyła z nutridrinkami. Nabrała kolorów i jakiejś energii. Zabolało mnie jednak, że poczuła się przez wszystkich odepchnięta. To był czysty przypadek, niefortunny zbieg zdarzeń, który faktycznie mógł dać jej takie wrażenie. Pewnie gdyby nie upierała się, żeby mnie odtrącić nawet by tego nie zauważyła. Ostatecznie sporą ilość swoich obowiązków wobec klubu, robiłem ze szpitalnego korytarza.

Alessandro określił się z datą i musieliśmy wszystko przygotować i rozplanować na tip top. Cieszyłem się z obecności Reapera, bo wiele mam pomógł. Dał inne światło na pewne elementy planu. Każdy dostał jakieś zadanie i skupiał się na nim, bądź na przygotowaniach do niego. Chociażby Blade z Ghostem, którzy zamienili klubowy dom w dom wielkiego brata. Przybyło kamer i dodatkowych zabezpieczeń. W razie potrzeby mogliśmy nawet odciąć pojedyncze pomieszczenia, jeśli sytuacja by tego wymagała. Wielu z braci miało też jeszcze swoje firmy i prace, które również wymagały ich czasu. Natomiast ci, którzy mieli więcej luzu, razem ze starymi przygotowywali wszystko na wyjście Blue.

Mieliśmy wszystko co potrzeba dla ciężarnej Nadziei i szczeniąt na ich pierwsze tygodnie życia. Zrobiłem z siebie nawet kompletnego pantoflarza i po tym jak Viper na szybko wybudował coś co było trochę jak połączenie szklarni i ogrodu zimowego, jeździłem i kupowałem do niego rośliny. Nessa pomagała mi dobrać w cholerę niebieskich kwiatów różnej maści. Mieliśmy nawet polne kwiaty i zioła, których nazw nie umiałem spamiętać. Nie wiem jak kobieta to zrobiła, ale znała kogoś, a ten ktoś wysłał nas do innego kogoś, który dał nam już wyrośnięte rośliny. Cały wieczór z pomocą dzieciaków sadziłem to cholerstwo, żeby Blue miała swój kącik na relaks. Wyszło miernie i podobno zabiliśmy kilka sadzonek, dlatego od rana Nessa ratowała co się dało, a po wszystkim miała zadbać, żeby ktoś wstawił tam ławę do siedzenia.

Nie mogliśmy też zapomnieć o zdrowiu i ogólnym stanie Blue. Doktorek potrzebował pomocy, żeby wszystko przygotować. Z wytycznych od Schwarza wychodziło na to, że nie tyle wypuszcza Blue ze szpitala, ile przenosi ją do domowego szpitala. Klubowy Doktorek przygotował dla niej całą serię kroplówek i leków, które miał pilnować, żeby przyjmowała. Okazało się, że faktycznie kobieta czasem miewa problemy z pamięcią, do czego nie miała zamiaru przyznać się głośno.

To wszystko doprowadziło do tego, że nawet kobiety były zarobione. Rozumiałem jednak, czemu Blue powiązała to z naszą kłótnią. Sam bym tak pomyślał. Liczyłem, że jak już w końcu wyjedziemy z kliniki, to na miejscu sama zorientuje się, że jest chciana, a nasza relacja nie ma wpływu na to ile znaczy dla reszty.

No właśnie, tylko musiała w końcu stąd wyjść. Od godziny miała wypis i torbę z lekami, ale ciągle było coś. Schwarz ja strofował i upominał co ma robić, a my z Reaper i Nathanem, który nie poszedł do szkoły, żeby być przy jej wyjściu, staliśmy jak cielaki, czekając cierpliwie. Odetchnąłem z ulgą, kiedy lekarz sobie poszedł i dał nam zielone światło, żebyśmy zabrali Blue, bo jak sam stwierdził. Jeszcze chwila, a położy się jako pacjent na oddziale psychiatrycznym.

MC Hellhounds - tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz