Rozdział 10 - Blue

199 20 0
                                    

Chicago 05/2023

- Możesz przestać we mnie strzelać? - Ratel irytował się coraz bardziej z każdą kolejną strzałką jaką w niego trafiałam. Zwłaszcza, że dzisiaj była jego kolej na gotowanie i bardzo się starał, żeby jego chili nikomu nie zaszkodziło. Zdarzało mu się czasem dziwacznie pomieszać jeden składnik z innym. I zamiast soli mógł dać coś zupełnie innego. Już jadłam ciasto z czosnkiem, bo nie zauważył, że jeden z braci zrobił mu kawał i obok słoika z cukrem, postawił drugi z mielonym czosnkiem. Według mężczyzny, nie dało się ich odróżnić.

Horse chcąc poprawić mi nastrój gdy Reaper wyjechał z Nathanem do Polski, na ślub naszej kuzynki, kupił mi karabin na strzałki z przyssawkami. I od niemal tygodnia to była moja ulubiona rozrywka. Strzałki można było znaleźć w każdym miejscu w klubowym domu. Horse gwarantował mi ich nieograniczony dostęp, dopóki nie dostawał ani jedną. Na nieszczęście Ratela, strasznie mnie bawiło wytrącanie go z jego ciągłego opanowania.

-  Wiesz jak to jest. Dzieci bez nadzoru dorosłych stają się nieznośne. - odpowiedziałam mu słodko i wzruszyłam ramionami.

- Do diaska, jestem dorosły, a ty jesteś pod moją opieką! - w końcu pękł, a frustracja wzięła górę. Już raz chciał mnie pozbawić mojej zabawki, ale Horse go powstrzymał.

- Najwyraźniej nie, skoro wciąż w ciebie trafiam. - odwrócił się wściekle w moją stronę, a strzałka przyczepiła mu się idealnie na środku czoła - Upsik.

Ratel cały poczerwieniał ze złości, a ja zanim wybuchłam śmiechem, zrobiłam mu na szybko zdjęcie. Planowałam je później wysłać jego starej. Zwijałam się ze śmiechu, przytulając do siebie z całych sił zabawkę.

- Koniec, kurwa. Spalę ci tą zabawkę. Przekroczyłaś nieprzekraczalną granicę. - rzucił się na mnie i próbował wyrwać zabawkę, ale wciąż śmiejąc się, zwinęłam się jak pancernik - Dawaj to.

- Nie! - wykrzyknęłam.

- Nie było mnie tydzień do cholery. Z głupimi na głowy się zamieniliście?! Co wy wyrabiacie? - nagłe pojawienie się kuzyna, zatrzymało nas w pół ruchu.

- Prezesie. Co za szczęście. - przywitał się z ulgą Ratel, wciąż dyskretnie próbując pozbawić mnie broni.

- Nero! - zawołałam, nie pozwalając, żeby Ratel na mnie naskarżył - Bez ciebie panuje tutaj CHAOS. I jeszcze próbują mnie okradać z mojej własności. - zrobiłam niewinną minkę, mocniej wtulając się w zabawkę. Po moim trupie oddam ją Ratelowi. Już byłam dogadana z Mimi, że wpuści mnie w nocy do ich pokoju, żebym strzeliła w nagi tyłek jej faceta.

- Tak właściwie o co się szarpiecie? I czy możecie mi powiedzieć, dlaczego wszędzie są jakieś nie wiem sam, strzałki? - spytał unosząc z ziemi tą strzałkę, którą trafiłam Ratela w czoło.

- Horse kupił dziecku zabawkę i teraz jest jeszcze bardziej męcząca. Uwierzysz, że to możliwe?

- Nie. - kuzyn zaśmiał się - Nic nie poradzę, że jedna kobieta potrafi wam uprzykrzyć życie, a wy jej na to pozwalacie.

- Ja tam nie narzekam. - do kuchni wsunął się Horse i puścił mi oczko - Nie zostałem jej ofiarą. A tak zmieniając temat, co Nathan robi przy aucie?

- Mój chłopiec tu jest?

- A no jest. I ma dla ulubionej ciotki prezent. Chodź.

Ostrożnie stawiając kroki, ruszyłam za Nero. Wciąż na nowo uczyłam się chodzić i ignorować dyskomfort, ale przychodziło mi to z wielkim trudem. Niezmiennie też trzymałam blisko siebie swoją zabawkę, przez Ratela, który zbyt uważnie mnie obserwował.

MC Hellhounds - tom 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz