Całą noc nie mógł spać. Czuł zmęczenie. Ogromne zmęczenie, jednak za nim nie szła chęć snu. Chociaż... Chęć może i była, jednak ciało a i kłopotliwe, męczące myśli zdecydowanie nie pomagały. Obracał się z boku na bok, na swojej ciasnej pryczy, która tak jak na codzień, zdawała się być wybawieniem, tak dziś siano kuło go niemiłosiernie i jeszcze bardziej urażało poranione od bata plecy. Świece wypaliły się już dawno i w pomieszczeniu zapewne panowałaby całkowita ciemność gdyby nie księżyc, świecący dziś wyjątkowo jasno.
Knox podniósł się i usiadł. Podkulił nogi pod klatkę piersiową i okrył kocem nagi tors. Po chłoście spanie w koszuli zawsze kończyło się źle. Dostał ich już zbyt wiele by się tego nie nauczyć. Przetarł czoło i odetchnął głęboko. Cała ta sytuacja, jaka zdarzyła się wczorajszego wieczoru przyprawiła mu zmartwień. Przede wszystkim, jego pan jak dawno stracił do niego wszelką życzliwość. Najchętniej schodziłby mu z drogi, jednak obowiązków miał zbyt wiele i zbyt wiele informacji musiał przekazywać własnymi ustami. Taka była jego rola. Młodzi niewolnicy się do tego nie nadawali. Byli za mali, za głupi, zbyt niewinni. Zarządcy byli z kolei wolni, a jak to z wolnymi ludźmi bywa, ich pan nie mógł mieć nad nimi pełnej kontroli. Miał dużą, lecz niecałkowitą. I był też on. Knox, mały, głupi chłopiec, zabrany od matki nim nauczył się mówić. O skórze oliwkowej, jak to wszyscy Hiszpanie i włosach długich i ciemnych, sięgających niemal do pasa. Imię nosił po swoim domu. Pełnym dolin i wyżyn. Pagórek - to właśnie oznaczało. Był młody i młody także miał wygląd. Może nawet młodszy niżeli by założyć. Szczupły, wysoki, lecz nie za bardzo. Ich pan nie lubił wysokich. Mimo ciężkiej pracy i wymierzonych chłost, mięśni miał jednak niewiele. Takie było już jego ciało. Silne tylko w środku a na zewnątrz dość mizerne. Takie w jakich lubował ich pan. Może właśnie dlatego on jako nieliczny z najstarszych, ostał się tutaj w tym piekielnym miejscu. Ile by dał by być teraz gdzieś indziej...
Wstał i sięgnął do misy. Obmył twarz wodą. Szybko stwierdził, iż to nie wystarczy, bo zaraz złapał za jej brzeg i wylał na głowę całą resztę. Zadrżał z zimna, ale poczuł się lepiej. Ponownie usiadł i zaczął myśleć. Przypomniał sobie wczorajszą rozmowę z panem, gdy wracali do domu.
"- Nie myśl, że tak łatwo mnie przekonał. Wszystko co powiedział Buker to kłamstwa, nie śmiałby mnie publicznie oskarżyć i popierać to dowodami tych... Tych... Tych ścierw z rynsztoka. Ani sąd, ani król tym bardziej, nie dałby wiary tym bzdurom...
Knox zawahał się. Nie mógł jednak powstrzymać ciekawości. A może i niepewności? Może jednego i drugiego.
- Dlaczego więc panie... oddałeś mu dokument i pozwoliłeś by Elio u niego został?
Samson spojrzał na niego niechętnie
- To byłoby zbyt proste. Zamierzam jawnie okazać moje niezadowolenie. Dzieciak trafi do mnie tak czy siak.
- Więc... Co chcesz zrobić panie?
- Jutro z rana wyruszysz do miasta. Przyprowadzisz mi mężczyznę. Zwie się Winslow. To on zajmie się wszystkim.
- Wszystkim...? - powtórzył niemal szeptem Knox.
- Ten cham myśli, że jest taki mądry, że wszystkie rozumy pozjadał. Jutro jak mu wypcham kieszenie złotem, zobaczymy, jak będzie przed sędzią śpiewał. Co powie...
- Oskarżysz go panie...?
- Oskarżę i postaram się osobiście by spotkała go za to śmierć a później również osobiście, gdy już pozbawią go życia, wybiorę się do tej zatęchłej chaty i zabiorę tego małego zdrajcę ze sobą i ukarzę go bardzo przykładnie.
Mężczyzna nie zwolnił kroku. Zrobił to jedynie Knox, który przestraszonym wzrokiem spojrzał za siebie i przełknął ślinę. "
- Jak mogłem być tak głupi, wierząc, że to wszystko się jakoś rozejdzie - powiedział do siebie i ponownie opadł na łóżko. Z samego rana miał iść, znaleźć tego mężczyznę. Wiedział, gdzie go szukać. Miał jednak do załatwienia też inną sprawę. Dużo większej wagi niż ta, którą mu zlecono. Dużo ważniejszą dla niego samego...
CZYTASZ
Executioner
Krótkie OpowiadaniaBuker jest znany w okolicy ze swojego zawodu. Budzi lęk i przerażenie gdy tylko pojawia się wśród ludzi. Kto w końcu przeszedłby obojętnie obok kata i to w czasach, w których człowieka mogą skazać za byle co. Wszystkie spojrzenia kierowane w jego s...