Epilog

228 53 20
                                    

Buker szedł przed siebie. Słońce przyjemnie grzało. Cieszyło go to tak, jakby było czymś niespotykanym i rzadkim. I było. W tym ponurym mieście naprawdę było.

Zaprzeczyłby mówiąc, że nie czuł się nieco dziwnie gdy został sam. Znów sam, całkowicie sam. Nie chodziło o ludzi, większość z nich miał za nic i ogólnie ludzi nie lubił. Dziwnie mu było bez niewolnika. Bez jego wpatrzonych oczu, wodzących za nim przy każdym ruchu i cichego, niepewnego, nie irytującego głosu. Mimo to nie żałował swojej decyzji. Była dobra. Wiedział o tym. Nie tyle dla niego, co dla samego dzieciaka. Przy jego boku nic dobrego go nie czekało a tak? Z takim wyglądem i bystrością miał szansę wieść godne życie o ile los się do niego uśmiechnie. Miał szczerą nadzieję, że tak właśnie się stanie. Nikt nie zasługiwał na to bardziej niż on.

Zmierzał skrajem lasu, pomiędzy wysokimi brzozami, gdy usłyszał szelest za sobą. Dłoń od razu położył na ostrzu przy pasie i obrócił się powoli. Spodziewał się ujrzeć zwierzę. Szczerze nawet na to liczył. Może jaki królik czy sarna, coś co może uda mu się schwytać i zjeść.

Nie dostrzegł jednak ani królika ani lisa ani nawet wilka. Za nim, z za krzaków wyłonił się nikt inny, jak Elio. Patrzył na niego niepewnie, smutnymi oczami.

Buker przeklnął pod nosem.

- Czego w słowach "jesteś wolnym człowiekiem" nie zrozumiałeś? - zapytał z przyganą, lecz skłamałaby mówiąc, że nie ucieszył go jego widok.

- Zrozumiałem wszystko - odparł na to cicho chłopak - Zrozumiałem też resztę co powiedziałeś "Masz teraz wolną wolę".  - zbliżył się do niego.

- I co?

- I... I to jest moja wola. Chcę zostać przy tobie. Iść z tobą i towarzyszyć ci... Tak, jak obiecałem.

- Nie jesteś już niewolnikiem. Twoje przysięgi już nie obowiązują.

- Może i nie... - przyznał Elio, patrząc w ziemię, zaraz uniósł jednak wzrok na mężczyznę - Ale wierny ci i tak pozostanę. Może nie jako niewolnik, ale jako... Towarzysz.

Buker patrzył na niego w milczeniu. Chcąc nie chcąc, miło mu się zrobiło.

- Chcesz więc iść ze mną?

Chłopak pokiwał głową.

- Niczego innego nie pragnę bardziej...

- Droga będzie długa. Może i niebezpieczna. Niewiadomo co nas spotka...

- Dlatego pójdę z tobą. Razem będziemy chyba bardziej bezpieczni, prawda?

- Jaki się mądry zrobiłeś - wymruczał Buker, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.

Elio stał, patrząc się na niego z nadzieją.

- Idziesz czy nie? Przed zmrokiem musimy znaleźć jaką karczmę! - zawołał, nawet na niego nie patrząc.

Chłopak uśmiechnął się i biegiem popędził za nim.

Buker też się uśmiechnął, zerakając na niego przez ramię. Teraz poczuł się jednak znacznie spokojniejszy.

20.11.2024
_________________________

Nie no, nie zostawiłabym was z takim zakończeniem. Taki mały żarcik. Teraz jest już oficjalny koniec. Książka w zamyśle miała być niedługa. To co chciałam w niej zawrzeć, zawarłam i nie uważam przeciągać tego dalej. Może kiedyś jeszcze wrócę do tych bohaterów.

Jak wam się podobała całość? Mieliście jakiegoś ulubionego bohatera?

Ps. Z dobrych wiadomości, wróciłam do pisania pederastii/the lovers, więc tam też niedługo się coś pojawi.

I też szykuje już coś nowego, ale to dopiero za jakiś czas...

🌱🌤️

ExecutionerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz