Drżał. Dygotały jego powieki, które co rusz otwierały się i zamykały, jakby nagle tak mocno radziło go światło. A przecież w izbie było teraz straszliwie ciemno. Większość świec była przygaszona już wcześniej a resztę zdmuchnął nagły trzask drzwi gdy zabrano jego pana. Drżała mu cała głowa, pulsując nieprzyjemnie od natłoku myśli. Trzęsły i pociły się dłonie a klatka piersiowa unosiła i opadała w tak szybkim tempie, że Elio był niemal pewien, że za chwilę umrze.
Koniec. To był koniec wszystkiego. Prawdziwy koniec świata. Teraz, został sam. Zupełnie sam. Przynajmniej na razie. Prędzej czy później go znajdą i zabiją. Był mniej niż pewien, że tak właśnie będzie.
Teraz, musiał jednak zrobić to, co nakazał mu Buker. Biegiem, ale najciszej jak potrafił, podbiegł do drzwi. Zamknął je i zaryglował, zamknął też okiennice. I tak, jak wcześniej zdawało mu się, że w pomieszczeniu jest ciemno, tak teraz panował w nim kompletny mrok. Elio nie bał się wprawdzie ciemności, lecz teraz nie mógł się powstrzymać od zapalenia choć jednej świecy. Ten jeden niewielki płomień, który rozświetlił panującą czerń sprawił mu choć odrobinę przyjemności. Sprawił też, że w tej panice nie potknął się o własne nogi.
Wodą zgasił kominek i równie szybko zabrał odłożone wczorajszego dnia pod ścianę buty. Założył je szybko na stopy. Wziął płaszcz i dwa koce. W piwnicy, w której miał się ukryć, było naprawdę zimno. Następnie zaniósł to wszystko na dół i położył w spiżarce. Podziękował sobie w myślach, że przyniósł wiadro z wodą ze studni, gdyż teraz nie zdobyłby się na odwagę, by samemu po nie iść i je przynieść. O ile w ogóle znalazłby studnie w tej ciemności. Je również zaniósł na dół. Zabrał ze sobą jedną świecę i zszedł po małych schodkach. Umościł się w ciasnej wnęce, chcąc zapewnić sobie chociaż trochę ciepła. Narzucił na siebie płaszcz i koce, po czym oparł głowę o ścianę. Przymknął oczy.
W zasadzie nie wiedział czy to co robi ma sens. Jego pana zaraz zabiją a potem przyjdą po niego. Czy nie mądrzejszym było uciekać już teraz i liczyć na to, że nie zostanie schwytany? Być może. Niewolnik powinien być jednak wierny do śmierci i właśnie tak zamierzał postąpić. Póki nie ujrzy ciała Bukera, zostanie tutaj. A potem... A potem czas pokaże, co będzie.
***
Bardzo często myślał nad tym, kiedy nadejdzie dzień, w którym to on znajdzie się po drugiej stronie krat. Nie wątpił, że kiedyś to nastąpi. Nawet człowiek, który się nie wychyla, jest uczciwy i w pełni przestrzega prawa, mógł z dnia na dzień stać się oskarżonym a potem osądzonym i straconym. Dlaczego? Bo tak już było. Taki był świat i do tego należało się przyzwyczaić i nie być zbyt zaskoczonym gdy nagle ma się na szyi pętlę lub topór nad głową. Zwyciężał ten, który umiał być zapobiegliwym. Buker zawsze się za takiego uważał. Pracował jako kat blisko 10 wiosen i uchował się na tej posadzie ponoć najdłużej ze wszystkich poprzedników. Nie wszyscy rzecz jasna zmarli osądzeni z jakiejś przyczyny. Ilu to zginęło z ręki ludzi, którzy mścili się za jego ofiary. Ilu ponoć odebrało sobie życie samemu. Ilu rzuciło to wszystko z dnia na dzień, nie znosząc już gróźb i nieprzespanych nocy. On też rzecz jasna nie raz miał nóż przy szyi, jednak za każdym razem udawało mu się jakoś przeżyć. Wątpił już nawet czy nie będzie ścinał głów do śmierci. A tu jednak. Bóg przypomniał sobie o jego występkach i postanowił go do siebie zabrać. Pytanie, czemu czekał tak długo?
- Hej! - zawołał do przechodzącego korytarzem strażnika.
Morgan, bo tak zwał się owy mężczyzna, pracował z nim od dawna. Miał warty przeważnie wtedy, gdy on sam spędzał czas na przesłuchaniach w lochach zamku.
- Buker... Coś mówili, że cię tu znajdę ale nie chciałem wierzyć. - przyznał mężczyzna, stając przy kratach jego celi.
- Ano widzisz. - ten ociężale podniósł się z ziemi.

CZYTASZ
Executioner
NouvellesBuker jest znany w okolicy ze swojego zawodu. Budzi lęk i przerażenie gdy tylko pojawia się wśród ludzi. Kto w końcu przeszedłby obojętnie obok kata i to w czasach, w których człowieka mogą skazać za byle co. Wszystkie spojrzenia kierowane w jego s...