"And I promise you, I promise that. I'll run away with you"
Wstałam przed budzikiem. Zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki w celu ogarnięcia się. W studiu powinnam być o ósmej. Dlatego szybko zakręciłam włosy na lokówkę, umyłam zęby, zrobiłam makijaż, ubrałam się i wyszłam z domu.
Dziś jednak zrezygnowałam z kawy w tym samym lokalu, przypominając sobie wydarzenia z wczoraj. Potrzebowałam jednak trochę energii, więc postanowiłam wybrać inną kawiarnię.
Wpadłam do studia w ostatniej sekundzie. Ale to nie tylko studnio było czymś, na co wpadłam. Odpisywałam kolezance, która poprosiła mnie o materiały z poprzedniego wykładu. Zagapiłam się w telefon i o coś uderzyłam, w bardziej, o kogoś.
Jedyne co zobaczyłam to wielką plamę na plecach chłopaka i na mojej bluzce. Czy ten dzień może być gorszy? Nie miałam nic na zmienę i dodatkowo upokorzyłam się przed wszystkimi.
Chłopak odwrócił się szybko i od razu gdy go zobaczyłam, zamarłam. Czy to nie przypadkiem ten sam koleś, któremu wczoraj wprost powiedziałam jakim, za przeproszeniem, "debilem" jest? Przyjrzałam mu się. Tak, to był ON.
- Przepraszam, ja nie.. nie chciałam. Odkupię ci bluzę, obiecuję - modliłam się, żeby mnie nie poznał. Tylko co on tutaj robił? Chłopak najwyraźniej był tak samo zaskoczony jak ja. Czyli jednak pamiętał...
- Spokojnie, i tak będę się przebierał na sesje. Czekaj, czy ja ciebie nie kojarzę? - spytał przymruzajac oczy.
- Nie wiem, moze? Dobra, nieważne. Zaraz coś zaradzimy na tą plamę. Nie ty jedyny oberwałeś - próbowałam rozluźnić atmosferę.
- Oberwałem to wczoraj, chyba sobie przypominasz, hmm? - co za palant. Boże jak mogłam się tak upokorzyć... - Ale dobra, mów co ty tu robisz.
- Pracuję tu. Mówiłam ci wczoraj, że niektórzy zarabiają inaczej niż wy głupi influencerzy - przewrócił oczami, gdy znów wspomniałam w jaki sposób zarabiał pieniądze.
- Dobra, ym. Nawet nie wiem jak się nazywasz. Ale okej, przyszedłem na sesje do mojej nowej kolekcji ubrań. Zdjęcia ma mi robić jakaś Cassie. Wiesz kto to może?
- We własnej osobie - szykuje sie najlepsza sesja w moim życiu. Co za głupi zbieg okoliczności! - podejdź do tej blondynki, okej? Ona jest stylistką, więc tam prawdopodobnie czekają na ciebie czyste ubrania. Przebierz się i jak będziesz już gotowy to zapraszam tutaj na to białe tło. Ja lecę włączyć lampy. - muszę robić dobrą minę do złej gry.
Nie zajęło mu to zbyt długo. Po około pięciu minutach, podszedł do mnie, a ja pokazałam mu jak ma się ustawić.
- Popatrz do kamery, albo w dół. Nie, nie, nie. W prawo. Nie przechylaj głowy. O tak. Dobra jest git. Patrz się kurwa do tej kamery! - jak z dzieckiem!
Finalnie wyszło nawet okej. Pokazałam mu końcowy efekt i powiedziałam że po lekkiej obróbce będą u niego na poczcie.
Zaczęłam zgaszać lampy, obserwując jak chłopak opuszcza studio. Jednak w ostatniej chwili się do mnie odwrócił.
- Hej! Dzięki za zdjęcia. I przepraszam! - rzucił do mnie wcześniej noszona bluzę - a to za tą plamę. Będziesz ją miała jako pierwsza, zanim jeszcze w ogóle wyjdzie. Trzymaj się Cassie - złapałam ubranie.
Myślałam co z nią zrobić. Spalić? Wyrzucić? A może po prostu komuś oddać? I chyba nawet wiem komu...
Postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki, z którą wczoraj po raz pierwszy spotkałam chlopaka, który dziś był u mnie na sesji. Ale będzie zaskoczona.
- Cassie? - powiedziałam głos dziewczyny po paru sygnałach - co tam, nie jesteś w pracy przypadkiem?
- Właśnie skończyłam. Ale wiesz co...
- Opowiadaj! - chciałam trzymać ją w niepewności.
- Dzisiaj na sesje przyszedł do mnie taki jeden chłopak...
- I co? Cassieeeee, nie mów że się zakochalasss! - ona tylko o jednym. Przewróciłam oczami sama do siebie.
- Nie. Nie chodzi o to. Pamiętasz tych wczorajszych chłopaków, dzięki którym z trudem udało nam się przeżyć w tej kawiarnii? - usłyszałam ekscytację ze strony dziewczyny.
- Nie mów że byli u ciebie na sesji! Cassie! Mogłaś dzwonić od razu - wiedziałam, że dziewczyna przyjechałaby w mgnieniu oka, ale niestety nie mogłam zajmować się ploteczkami w pracy.
- Przepraszam, nie miałam czasu. Ale nie byli we trójkę. Przeszedł tylko ten Chris, chyba? Dobra ale to nie jest najważniejsze. Po całej sesji, która w ogóle była sesja do jego nowej kolekcji ubrań - nie wiedziałam że takie gwiazdeczki mają swoje marki - tak po prostu oddał mi jedną ze swoich bluz. Pomyślałam sobie czy może byś nie chci....
- TAK CASSIE TAK! Ale miałaś szczęście! - nie dała mi nawet dokończyć.
- Podjadę do ciebie za jakieś półtorej godziny. Muszę jeszcze ogarnąć sprzęt i posprzątać - poinformowałam przyjaciółkę.
- Kocham cię! Jesteś najlepsza!
Tak też zrobiłam. Ogarnęłam całe studio i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Pożegnałam się z innymi pracownikami, kierując się do mojego auta. Z początku ten grat nie chciał odpalić, ale przy piątej próbie, ruszył.
Droga do Christy nie była zbyt długa, ale korki na mieście nie bardzo mi sprzyjały. Jednak po około 30 minutach, znajdowałam się już pod domem przyjaciółki.
Budynek raczej przypominał bardziej pałac niż zwykły dom jednorodzinny. Wspominałam już jak bardzo bogata jest? No to pomnóżcie sobie to wyobrażone przez was bogactwo jeszcze o pięć razy. Trochę wstyd było mi stawiać mojego małego mercedesa obok wielkich i drogich samochodów.
Christy jednak nigdy nie śmiała się z tego że jestem mniej zamożna, ale to uczucie niższości zawsze mi towarzyszy. Chciałabym żeby moi rodzice też mieli takie auta... Może pewnego dnia los się do nas uśmiechnie, kto wie...
Dziewczyna już na mnie czekała, a raczej na mnie i na bluzę. Nie wiem kogo wolała teraz widzieć, myślę że ta druga opcja jest bardziej realna.
- Cassie! - popędziła do mnie, gdy tylko wysiadłam z samochodu od razu się przytulając - nie wierzę, moja mała gwiazdka robiła zdjęcia takiej dużej gwieździe - przewróciłam oczami.
- No już daj spokój - oderwałam się z uścisku - proszę, zaopiekuj się nią - powiedziałam sarkastycznie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo będę o nią dbała. On ją nosił! Rozumiesz to? - postanowiła od razu ją założyć.
Jednak gdy chciała nałożyć ją na siebie, coś wyleciało z jej kieszeni. Karta i trochę pieniędzy. "Trochę" to znaczy 500 dolarów. Japierdole.
- No to mamy problem - powiedziałam zdziwiona.
Wiem, że prawdopodobnie za tą kartę mogłabym sobie życie od nowa ułożyć, ale nie jestem złodziejką. Sprawiedliwość i uczciwość ponad wszystko. Mimo że nie darzyłam chłopaka największą sympatią, to od razu postanowiłam do niego napisać.
Christy wpuściła mnie do swojego mieszkania i poszłyśmy do jej pokoju.
- Czekaj, jak on miał? Chris... Christopher Sturniolo. Dobra mam! - pokładałam naprawdę dużą nadzieje, że mi odpisze. Nie miałam nawet tysiąca obserwujących, a z doświadczenia Christy wiem, że raczej nikomu nie odpisuje. Świetnie. W duchu jednak wmawiałam sobie, że postanowi ode mnie odczytać. Naprawdę chciałam, żeby odzyskał kartę i pieniądze, postawcie się w jego sytuacji. Ale z drugiej strony, to on sam był takim debilem, że zapomniał wyjąć tak cennych rzeczy z jebanej bluzy.
Odłożyłam telefon, z cudem oczekując na wiadomość. Zaczęłam się zastanawiać, co jeśli wrócił do studia, żeby zobaczyć czy nadal tam jestem i odebrać zgubę? A może jeździ teraz po całym stanie, poszukując zaginionych przedmiotów? Czemu to musiało przytrafić się akurat mi! Nie chce odpowiadać przed sądem za kradzież.
Postanowiłam odłożyć te myśli na bok i zajęłam się oglądaniem z Christy naszych ulubionych filmów z dzieciństwa.
Na pierwsze skrzypce wleciała "Coralina", przez którą w podstawówce nie mogłam spać po nocach. Jednak dzisiaj pogoda bardzo sprzyjała klimatowi bajki. Wspominałam już jak bardzo kocham jesień?
Byłam w trakcie przygotowywania jesiennej herbaty i popcornu do seansu, gdy nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś? - spytałam prześmiewczo.
- Nie, coś ty. Ten wieczór jest zarezerwowany dla ciebie - zaśmiałam się, a dziewczyna poszła otworzyć drzwi.
Nie musiałam długo czekać na reakcje, ponieważ usłyszałam głośny krzyk. Serce mi niemalże stanęło. Pomyślałam o najgorszym. Tak bardzo się przestraszyłam, że rzuciłam wszystko, czym zajmowałam się przed chwilą i najszybciej popędziłam w stronę drzwi. Co jeśli ktoś ją dźgnął nożem? Albo próbuje porwać?
Bylam przygotowana na zakrwawione zwłoki albo conajmniej odcięta głowę, ale nic z tego.
To nie był żaden morderca czy inny psychol. No dobra, może psychol był, ale nie w takim znaczeniu. Gdybyście tylko widzieli moje zdezorientowanie na twarzy.
To znów on. O co do jasnej cholery chodzi? I czemu nachodzi mnie w domu mojej przyjaciółki. Chris pierdolony sturniolo. Miałam ochotę go w tym momencie zamordować, ale najpierw zanim to, to wolałam dowiedzieć się jak się tu znalazł.
- Christy! Myślałam że coś się się stało! Przestraszyłaś mnie! - spojrzałam na chłopaka - a ty! Ty! - nie mogłam nawet znaleźć odpowiednich słów - nie ujdzie ci to na sucho, nie ma opcji. Tłumacz się, jak ty mnie tu kurwa znalazłeś.
- No wiesz, jak zorientowałem się, że nie mam przy sobie ani pieniędzy ani karty to pomyślałem, że zostawiłem to wszytsko w bluzie. Matt podwiózł mnie pod twoją pracę, ale ciebie już nie było. Spytałem kierownika gdzie mieszkasz, i znów pojechaliśmy, tym razem pod twój dom. Znów nikogo nie było. Zapukałem do sąsiadki, żeby spytać czy nie wie gdzie jesteś. Powiedziała, że możesz być u swojej przyjaciółki, bo często zostawiasz u niej swojego psa jak gdzieś wyjeżdżasz. Podała mi tylko ulicę, nie pamiętała numeru mieszkania. Dlatego chodziłem po wszystkich domach w okolicy, żeby cię znaleźć - wow. To jedyne co mogłem w tym momencie powiedzieć. Ta karta serio musiała być dla niego ważna, żeby zrobić tyle aby ją odszukać.
- Oddam ci wszystko, ale wisisz mi przysługę - powiedziałam zaczynając grę.
- Czyli tak się bawimy? Dobrze. Co powiesz na obiad, jutro, o dwudziestej? - słucham. Mam nadzieję że to jedna z tych zabaw, że można podwoić i podać dalej, tak?
- Zabierz ją - wskazałam na moją przyjaciółkę, która nadal była w ciężkim szoku.
- Zależy mi na tobie. Opowiesz koleżance jak było, spokojnie. - palant.
Spojrzałam na Christy, która pokiwała mi głową. Przewróciłam oczami. Nie mogła się zbuntować i wybłagać żeby to ja właśnie zabrał? O co w tym wszystkim chodziło! Najchętniej chciałabym żeby cokolwiek to było, się jak najszybciej skończyło.
- Skoro muszę. Ale i tak robię to tylko, żeby opowiedzieć jej jak było, okej?
- Mhm. Dobra dobra, ale trzeb się jakoś zgadać. Podałabyś mi swój numer?
- A ty się za bardzo nie rozpędzasz? Obcym się numeru nie podaje. Mogę jedynie podać ci swojego instagrama.
- Niech będzie - wymieniliśmy się nawzajem nazwami.
Wow, dostałam obserwację od Chrisa sturniolo. I co faneczki, zazdrosne? Żartuje, żartuje, ale zapowiada się ciekawie...***
Hejka, tu znowu ja i chciałabym spytać czy wie ktoś kiedy mniej więcej książka zaczyna się wybijać, w sensie bo teraz mam przykładowo paręnaście wyświetleń i czy jest jakaś zależność od kiedy one rosną. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Poza tym to podtrzymuję obietnice z daily rozdziałami 💞
CZYTASZ
Never be like you - Chris Sturniolo
Teen FictionCassie jest zwyczajną dziewczyną, która żyje w małym, spokojnym miasteczku, gdzie każdy dzień przypomina poprzedni. Spokojne życie, pełne rutyny, daje jej poczucie bezpieczeństwa, którego od zawsze pragnęła. Dokucza jej jedynie tęsknota, tęsknota za...