Chapter VIII - Is it a crime

91 4 0
                                    

       „Is it a crime? That I still want you, and I want you to want me too"

Chris za wszelką cenę, chciał przekonać mnie do swojej racji. Ale ja trzymałam własną stronę, powiedziałam mu, że trudno mi zyskać zaufanie do jakiegokolwiek chłopaka. Po wszystkim co przeżyłam, chciałam odrobinę odetchnąć czystym powietrzem.
       Uciec od bliższych relacji, nie skupiać się na związkach. Bo nawet jeśli Chris mnie kochał, to nie wyobrażam sobie być z nim w związku.
       Wiem jak bardzo wymagająca i trudna osobą jestem. Czasami mam problemy z agresją, strasznie szybko jest mnie wyprowadzić z równowagi.   Denerwują mnie nawet najmniejsze rzeczy, które sama sobie wyolbrzymiam. Potrafię z dnia na dzień przestać się do kogoś odzywać, totalnie bez powodu, a później robić wyrzuty osobie, która zrobiła to samo.
       Jestem po prostu egoistką, straszna egoistka, która nauczyła się, że jeśli chcesz coś osiągnąć, to musisz lecieć po trupach.
Przeprosiłam chłopaka i wróciłam do domu.

Matthewsturniolo: Cassie, czemu nie mówiłaś że cię nie zastaniemy w domu?
Yourfavcassie: źle się czuję, po prostu potrzebuje odpoczynku.
Matthewsturniolo: powiedzmy, ze ci wierzę, zaraz przesłucham Chrisa i się dowiem o co tak dokładnie chodzi.
Yourfavcassie: jeszcze raz przepraszam.
Matthewsturniolo: nie przejmuj się, odpocznij sobie i mam nadzieję że wrócisz do nas z podwójną siłą. Jesli będziesz czegoś potrzebowała to jestem do usług. Dbaj o siebie. Kochamy cię Cassie.

       Nie wiem właściwie dlaczego tak bardzo poruszały mnie jego wiadomości.
       Źle czułam się z tym, gdy kolejny raz go zawiodłam. Brawo Cassie, nie dość że zawodzisz samą siebie to robisz to jeszcze innym.
       Tak bardzo chciałabym, żeby byli przy mnie moi rodzice. Z nimi zawsze wszystko bylo takie proste.   Stany mnie przerosły. Zmieniły i przerosły. Mimo że nie przepadam za moim ojczystym krajem, to dużo bym dała, aby w tym momencie pojawiła się tam chociaż na sekundę.
       Położyłam się spać, żeby choćby na chwilę zapomnieć o wszystkich myślach. Sen to moja ucieczka. Zawsze pomaga. Nawet na parę godzin, możesz odetchnąć od tego co czujesz.
       Przebudziłam się jednak, od razu po tym, gdy usłyszałam dzwonienie telefonu. Kto dobija się do mnie o tej godzinie?
       Przeciągnęłam się półprzytomna i spojrzałam na ekran. Chris. Czego on do jasnej cholery ode mnie chce. Niedosc, ze wybudził mnie z mojej drzemki to jeszcze w dodatku znowu pewnie próbuje mnie zirytować.
       Nie odebrałam, ale zauważyłam, że tych połączeń było więcej. Weszłam w wiadomości , ponad dwadzieścia nieodczytanych od każdych z braci.

Matthewsturniolo: hejka, przyjdziesz do nas na chwilkę? To naprawdę ważne.
Nicolassturniolo: żyjesz młoda?
Christophersturniolo: gówniarzu rusz dupe i wbijaj do nas na chatę.

       To chyba serio coś ważnego, ale przysięgam jeśli to kolejna głupota, to nie ręczę za swoje zachowanie.
Szybko wstałam z łóżka, poprawiając włosy oraz makijaż i wyszłam z domu.
       Skoro to tak bardzo ważne, to zdecydowałam podjechać pod ich dom samochodem. Byłam tam w niecałe pięć minut, starałam się.
       Zapukałam do drzwi. Zero reakcji. O co chodzi? Czy oni się ze mnie nabijają, jeśli tak, to nieśmieszny żart.
       - Jest tam kto? - krzyknęłam dzwoniąc dzwonkiem.
       To już przestaje być zabawne. Zadzwoniłam do matta. Również, zero odzewu. Chris, nick - jedyne co słyszałam, to poczta głosowa.
       Chociaż nie powinnam, to pociągnęłam za klamkę. Drzwi były otwarte. Super bezpiecznie sturniolo.
        Wkroczyłam powoli do salonu. Nigdzie ich nie było. Pomyślałam, że może sprawa już nie jest aktualna i chciałam wyjść, jednak w pewnej chwili, zauważyłam pięć wyłaniających się zza kanapy osób.
       Moi rodzice. Niedowierzałem. Czy naprawdę opuściłam rzeczywistość i nadal śnie? Nie, to nie mogła być prawda. Skąd oni tu...
       Oprócz nich, stali jeszcze obok bracia. Nick trzymał kamerę, a Chris nagrywał moją reakcję swoim telefonem.
       Totalnie mnie zamurowało, ale gdy już powoli zaczęło to do mnie docierać, od razu rzuciłam się w ramiona mamy i taty. Tak dawno ich nie widziałam... tak dawno się do nich nie przytulałam...
       Rozpłakałam się. Nie chciałam, ale to było takie wzruszające.
       - Jak wy tutaj dotarliście, przecież nie mamy pieniędzy na loty tak daleko.
       - Podziękuj jemu - moja mama wskazała na najmłodszego z braci.
       - Nie pomyliło ci się czasem? W sensie Chris nie byłby w stanie zrobić czegoś tak miłego.
       - Jestem stara, ale nie pomyliłabym go z kimś innym.
       W końcu, gdy się od nich odkleiłam, podeszłam do chłopaka.
       - Jak ty to? Skąd miałeś kontakt? Jak w ogóle...? - miałam tak dużo pytań.
       - Hej, hej, hej, spokojnie. Planowaliśmy to już od dawna, od kiedy pierwszy raz wspomniałaś jak bardzo za nimi tęsknisz. Matt I nick wcale nie pojechali dziś na żadne zakupy, byli na lotnisku, odebrać twoich rodziców. Dlatego musiałaś ze mną zostać, ale nie mogłem cię na siłę przetrzymywać, dałem ci wolną rękę.
       - Później napisałaś mi, że potrzebujesz odpocząć, dlatego nie chcieliśmy się narzucać od razu. Poczekaliśmy razem z twoimi rodzicami, przy okazji ich trochę poznając, aż będziesz gotowa. Nie chcieliśmy ci przeszkadzać, ale stwierdziliśmy, że teraz albo nigdy. Mam nadzieję, że nie jesteś na nas zła - dodał Matt.
       Jak mogłabym być zła na osoby, które właściwie spełniły moje jedyne marzenie teraz. Nic nie odpowiedziałam, tylko mocno ich wszystkich przytuliłam.
       - No to co Cassie, leć z rodzicami, pokaż im jak się tu mieszka.
       - Nigdzie się nie wybieram, zostajemy tutaj, będę wam już zawsze dłużna, dlatego chcę żebyscie wy także przy tym wszystkim uczestniczyli.
       - Chętnie poznam moich przyszłych teściowych - Chris, cały on.
       - Cassie, nie mówiłaś nam, że masz chłopaka. Moje gratulacje. - powiedział mój tata. Wbiłam w chłopaka morderczy wzrok. A było tak dobrze. Myślałam, że chociaż raz będzie bardziej odpowiedzialny.
       - Nie słuchajcie go, nic, oprócz nienawiści mnie z nim nie łączy - wszyscy zaczęli się śmiać.
       Spędziliśmy razem dosyć śmieszny wieczór.    Zrobiłam update życiowy rodzicom, a oni opowiedzieli mi co słychać u nich.
       Powiedzieli, że bardzo polubili chłopaków. Zazwyczaj akceptowali moich wszystkich znajomych, ale tych darzyli wyjątkową sympatią, w sumie to przez nich się widzieliśmy.
       Mój tata szczególnie polubił Chrisa, co nie powiem, trochę mnie zdziwiło. Charakter raczej odziedziczyłam po nim, dlatego zastanawiało mnie czemu nie mamy o chłopku takiego samego zdania.
       Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. W Ameryce obowiązuje inna strefa czasowa niż w Polsce, dlatego musieli wracać jeszcze przed północą. Jutro czeka ich już praca.
       Pożegnałam się z nimi, jakbym już nigdy miała ich nie zobaczyć. Był to chyba jeden z najcudowniejszych momentów w moim całym życiu.
       Poryczałam się już drugi raz tego dnia, gdy ostatni raz widziałam ich twarze, które po chwili skryły sie w środku taksówki, ktora zawoziła ich w stronę lotniska. Pomachaliśmy do nich w czwórkę, a ja krzyknęłam, że ich kocham. To najbardziej wzruszające przeżycie, którego doświadczyłam w ostatnich miesiącach.
       - Dziękuję wam - powiedziałam zapłakana - dziękuję Chris - skierowałam te słowa do chłopaka.
       - Wszystko dla naszej księżniczki Cassie - odpowiedział, przyciągając mnie do siebie - no już, nie płaczemy, dobra? Przecież spotkasz się jeszcze z nimi nieraz, teraz, gdy masz nas, masz też wszystko, czego chcesz.
       Nawet nie wiedziałam jak na to wszystko zareagować. Po prostu brak mi było w tym momencie słów. Byłam tak bardzo wdzięczna. Chwilę jeszcze postaliśmy tak przed domem, nawet nie zauważyłam, ze dwójką pozostałych braci wróciła już do środka.
       Otarłam łzy i już miałam wkroczyć otwierać drzwi, gdy chłopak mnie zatrzymał.
       - Cassie, proszę nie nienawidź mnie, dobra? - po czym pocałował mnie w czubek głowy.

***

Odwołali mi dziś matme i jutro też nie mamy 🥳
Poza tym to dowiem się co dostałam z biologii na pierwszej lekcji, wish me luck Bo nie chce mi się tego poprawiać 😭😭😔🤞
UPDATE JEST 2 TAK SIE CIESZĘ

Never be like you - Chris Sturniolo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz