-8- Violetta / Vincent

5 1 1
                                    

Będę wdzięczna za gwiazdki na koniec 🤩

A teraz zaczynamy :
___________________________________________

Violetta

Gdy chłopak wyszedł już chciałam iść do pokoju , ale nie spodziewałam się tego że zza rogu wyjdzie mój ojciec... z pasem...

Wystraszyłam się. Cofnełam się dwa kroki w tył i z przerażeniem na niego patrzyłam . Wiem do czego jest zdolny , ale nawet nie chce sobie tego wyobrażać .

- co ? Chłopaczek poszedł ? Nikt cię nie obroni ? - wysyczał po czym zaśmiał się jak jakiś potwór . A ja cofałam się dalej , ale natrafiłam na coś zimnego i ostrego . Nóż. Ktoś przy moich plecach trzymał nóż. Chciałam się oddalić , ale z przodu był tata z pasem , a z tyłu mama z nożem. Cholera. Nie miałam jak czy nawet gdzie uciec. - no co mała kurwo ? Języka w gębie brakło ?!

- j-ja... - jąkałam się

- tak ty kurwa ! - krzyknął ojciec.

- j-ja prz-przepraszam...

- za co ? - odpowiedział ojciec

- za wszystko - odparłam z z moich oczu poleciały łzy. Łzy smutku , bólu i strachu. - a-ale proszę nie róbcie m-mi n-nic...

- chyba śnisz , to tak podliczmy : wychodzisz gdzieś nawet nas nie informując , nie ma cię na noc , wprowadzasz do domu jakiegoś lowelasa , - wyliczał ojciec na palcach - żresz z naszej lodówki bez pytania , po raz kolejny gdzieś sobie wychodzisz , po raz kolejny go przy prowadzasz , dokarmiasz... Co my jakaś fundacja charytatywna , kurwa ?!

- n-nie...

- no właśnie . NIE ! N-I-E . Amber wiesz co robić - zwrócił się do mojej matki która popchneła mnie bezwładnie na łóżku , przyciskając nóż do klatki piersiowej . Umiałam się bronić , ale nie gdy przeciwnik jest kilka razy straszy ode mnie i kilka razy silniejszy .

- dawaj nadgarstki - zwróciła się do mnie z jadem matka

- n-nie...

- CZY JA CIE PYTAM O ZDANIE ?! DAWAJ NADGARSTKI BO MOŻESZ MIEĆ KOLEJNĄ BLIZNĘ NA POLICZKU , CHCESZ ?!

Bez słowa powoli wyciągnełam w jej stronę nadgarstki . A ona zrobiła to co zawsze . Blizny. Nacieła mi głęboko skórę , ale nie docierając do żyły . Zrobiła kilka nacięć na jednej i tyle samo na drugiej . Osiemnaście . Łącznie miałam osiemnaście nacięć .

- podwiń bluzkę - rozkazał ojciec . Powoli z jękami bólu , bo nadgarstki ciągle krwawiły , wykonałam polecenie .

Dostałam pasek kilka batów w brzuch , plecy i kilka dodatkowych nacięć , tym razem na brzuchu . A gdy z bólu spadłam z kanapy , dostałam kilka kopnięć z żebra. Bolało. W cholerę bolało . Nie wiem nawet kiedy skończyły się te tortury i mogłam iść do pokoju . Całe ręce we krwi , brzuch we krwi , plecy obdarte , mnóstwo siniaków . Bolało . Nie wiem jakim kurwa cudem udało mi się dojść do pokoju.

Poszłam po apteczkę do łazienki . Po odkażeniu ran i zrobieniu prowizorycznych opatrównków nie wiedziałam co zrobić . Zadzwoniłam do Vincenta .

Trzęsącymi rękami trzymałam telefon czekając aż odbierze . Odebrał po dwóch sygnałach .

- hejka , czemu dzwonisz stało się coś ? - spytał spokojnym głosem ale nie byłam w stanie nic odpowiedzieć łkałam do słuchawki . - Violetta ? - spytał po chwili , jednak nie potrafiłam nic powiedzieć . Nie wiedziałam co powiedzieć - Viola ? - płakałam coraz bardziej . - płaczesz ? VIOLA ?! BĘDĘ ZA DWADZIEŚCIA MINUT ! - wydarł się i zakończył połączenie .

Maleństwo [Przed korektą]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz