14. Adam

26 4 0
                                    


Matka informację o chwilowym braku wnuków przyjęła zaskakująco dobrze. Trochę się boczyła ale szybko opuściła. Atmosfera przy śniadaniu znacząco się rozluźniła. Nie żałowałem sobie pyszności bo po wczorajszych przeżyciach byłem bardzo głodny. W pewnym momencie służąca zawołała mamę. Ta podeszła do niej i coś do siebie szeptały. Po chwili służąca odeszła a matka stanęła przy drzwiach morderczym wzrokiem patrząc na Annę. Zdziwiła mnie ta nagła zmiana nastawienia, jeszcze przed momentem starała się być dla niej miła, nawet po informacji o braku wnuków. Po jakimś czasie służąca wróciła z... pościelą?

-Oszukałaś nas! - Wrzeszczy matka na Annę która jest wyraźnie zdezorientowana.'

-Jak to oszukałam?

-Nie byłaś dziewicą! Nie ma krwi! - Odpowiada z wyraźnym triumfem pokazując prześcieradło.

Lekko mnie to zszokowało. Mój błąd. Po naszej pierwszej wspólnej nocy zająłem się problemem zakrwawionego prześcieradła, nie pomyślałem jednak, że to oznacza iż po naszej nocy poślubnej żadna krew nie pozostanie. Przede wszystkim nie spodziewałem się jednak, że matka będzie to sprawdzać!

-Trzeba jak najszybciej unieważnić to małżeństwo! - Matka skutecznie wybiła mnie z zamyślenia.

-Niczego nie będziemy unieważniać. Po za tym to chyba nawet nie jest argument za unieważnieniem. Do skonsumowania małżeństwa doszło.  - Odpowiadam w jej stylu.

-Ale przecież widziałeś! Nie była dziewicą. Przed tobą był inny mężczyzna, albo mężczyźni. Powinieneś się przebadać, nie wiadomo czy cię czymś nie zaraziła! - Zauważyłem, że Anna jest już bliska płaczu. Dosyć tego! Czas się do tego przyznać.

-Mamo, nie było żadnych innych mężczyzn przede mną. - Wydusiłem w końcu.

-To dlaczego nie ma krwi?

-Bo sypiamy ze sobą od zaręczyn, a nie od wczoraj. - Matkę zamurowało.

-A..ale... To niemożliwe. Wiedziałabym o zakrwawionym prześcieradle od służby. - Zauważyłem, że nadal stojąca obok służąca pobladła. Pewnie boi się że zaraz wyleci. Spokojnie mała, nie sprzedam cię.

-Dlatego by uniknąć takiej awantury osobiście się tym zająłem. Nie spodziewałem się jednak, że to odbije się nam czkawką po ślubie. Mamo naprawdę masz średniowieczne poglądy. - Służąca na te słowa odetchnęła z wyraźną ulgą.

-Ale przez ciebie nie mam dowodu! - Matka nie dawała za wygraną co wyraźnie mnie już irytowało.

-Mamo do cholery!

Wyrwałem jej to prześcieradło, złapałem Annę za rękę i chwyciłem nóż. Anna spojrzała na mnie wyraźnie przestraszona.

-Ufasz mi?

-Ufam.

-Daj palec.

Zrobiła to bez wahania. Delikatnie naciąłem opuszek palca. Jej krew zaczęła kapać na prześcieradło. Udałem się do kuchni po apteczkę a następnie opatrzyłem ranę.

-Proszę bardzo! - Wrzasnąłem wciskając jej zakrwawione prześcieradło.

-Masz co chciałaś. Krew twojej synowej na prześcieradle, możesz je teraz obić w ramkę i powiesić na ścianie! My wracamy do siebie.

Czapnąłem Annę za rękę i minęliśmy skonsternowaną kobietę. Anna i Charlotte powstrzymywały się by nie wybuchnąć śmiechem, a ojciec kręcił głową z niedowierzaniem. Dopiero gdy byliśmy na górze żona uwolniła emocje i zaczęła się śmiać.

-Ale ją załatwiłeś... Ta jej mina... - Wycedziła pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu.

Mnie nie było do śmiechu. Zachowanie matki było żałosne, a ja czułem się nim zawstydzony przed Anną. Na szczęście żona była w dobrym humorze.

- To śniadanie zapamiętam do końca życia. - Powiedziała, gdy już się trochę uspokoiła.

- Anno, pakuj się, wyprowadzamy się dzisiaj! Mam dość tej kobiety!

- Nie mówisz poważnie. Jest jaka jest, ale to twoja matka. Nie chcę żebyście rozstali się w gniewie.

- Po czymś takim nadal chcesz tu mieszkać?

- Ten tydzień jakoś wytrzymam, a po podróży poślubnej i tak mieliśmy się wprowadzić do nowego domu. Zostańmy, proszę. Nie chcę byś wyprowadzał się z rodzinnego domu pokłócony z własną matką.

- Dobrze, ale robię to tylko ze względu na ciebie.

W tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Proszę. - W drzwiach stanął mój ojciec.

- Synu, możemy porozmawiać w gabinecie?

- Oczywiście tato. Za chwilę przyjdę. - Odpowiedziałem, po czym ojciec opuścił naszą sypialnię.

- Ciekawe o co może mu chodzić? - Zastanawiała się Anna.

- Jeśli to nie będzie żadna tajemnica to o wszystkim ci opowiem. Idę.

Zastałem ojca siedzącego w fotelu w swoim gabinecie. Palił cygaro a w szklance na stole błyszczała whisky.

- Powinieneś ograniczyć używki. Zdrowie już nie te.

- Eee.. na coś trzeba umrzeć, ale ja nie o tym. Słuchaj, chciałem cię przeprosić, za zachowanie Elviry, nie sądziłem, że odwali takie przedstawienie...

- No ja również byłem zaskoczony, ale przeprosiny należą się przede wszystkim Annie i to nie ty powinieneś przepraszać.

- Wiem, ale musisz zrozumieć, że twoja matka wychowywała się w ultra konserwatywnej rodzinie, niemal sekciarskiej. Dlatego trzymałem cię z dala od jej rodziny i widziałeś rodziców twojej matki tylko kilka razy zanim zmarli. Ciężko było mi wybić jej z głowy te przyzwyczajenia.

- Nigdy mi o tym nie wspominałeś.

- Teraz mówię, żebyś zrozumiał. Anna też pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny. Na szczęście nie odbiło się to na niej aż tak bardzo.

- Tak, jest wspaniała. Z początku byłem na ciebie wściekły na wieść o małżeństwie, ale teraz to powinienem ci raczej podziękować za ten ruch.

- Gdy twój teść wyskoczył z propozycją fuzji, nie byłem do końca przekonany, było to zbyt kosztowne. Wtedy wspomniał mi o kruczkach prawnych, a konkretnie waszym małżeństwie. Z początku nie chciałem ci tego robić, jednakże uznałem, że powinieneś się w końcu ustatkować. Twój hulaszczy tryb życia zaczynał działać mi na nerwy. Anna wydawała się dobrą kandydatką na twoją żonę.

- I dlatego zmusiłeś nas do małżeństwa...

- Zrobiłem to głównie dla niej.

- Co takiego? - Spytałem zdziwiony.

- Nie jestem ślepy. Widziałem siniaki na jej ciele. Wiedziałem, że ten skurwiel ją tłucze. Wiedziałem też, że ty nigdy byś jej w ten sposób nie skrzywdził. Postanowiłem jej pomóc w ten sposób.

Zamurowało mnie. Nigdy nie sądziłem, że to o to głównie chodziło. Myślałem, że na pierwszym miejscu są interesy. Wstałem z fotela i podszedłem do ojca. On również wstał. A ja po prostu go przytuliłem. Po raz pierwszy od jakichś 15 lat.

- Dziękuję tato. 

- Nie ma za co synu. Pozdrów dziadków gdy będziecie w Szwecji.

- Oczywiście.

Małżeństwo plus VatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz