11. Anna

72 6 1
                                    

Budzik zadzwonił o godzinie szóstej. Chwilę jeszcze poleżałam ale czas było w końcu zerwać się z łóżka. To jest ten dzień! To właśnie dzisiaj wyjdę za mąż i moje życie całkowicie się zmieni. Właściwie to zmieniło się jakieś trzy miesiące temu, ale to dopiero dziś oficjalnie zostanę panią Jonsson. Na sam początek toaleta a później śniadanie, a później kilkugodzinna udręka by przygotować się do uroczystości. Już nie mogę się doczekać...

Gdy kończyłam jeść śniadanie czekały już na mnie fryzjerka manikiurzystka i makijażystka. Gehenna trwała ponad trzy godziny, i gdyby nie towarzystwo mojej przyszłej szwagierki to do ślubu by nie doszło bo prędzej umarłabym z nudów. Przynajmniej mogłyśmy sobie pogadać gdy kobiety się nami zajmowały. Gdy już nas odpicowały przyszedł czas na założenie sukien. Charlotte wybrała na tą uroczystość przepiękną sukienkę w złotym kolorze, na cienkich ramiączkach z kopertowym dekoltem, spódnica z rozcięciem odsłaniającym nogę. W talii wiązana paskiem. Wyglądała przepięknie. Co do mojej sukni... cóż na pewno była bardzo droga, ojciec jak zwykle chciał pokazać swoje bogactwo. Nie wiem po co wydawać tyle pieniędzy na suknię którą założę raz w życiu. Wiedziałam jednak co z nią zrobię po ślubie. Wystawię na aukcję a pieniądze przeznaczę na cele charytatywne. Projektantem sukni był słynny Włoch Ricardo Tisci który zaprojektował suknię dla samej Kim Kardashian. Suknia ślubna którą zaprojektował specjalnie dla mnie była suknią w stylu księżniczki, klasyczna suknia która jednostajnie rozszerza się ku dołowi, ozdobiona była koronkami i diamentami. Miała dość głęboki dekolt co trochę mnie krępowało, ale Charlotte mnie skarciła mówiąc że mam ładne cycki i nie powinna się ich wstydzić. Do sukni dołączone były piękne czółenka na na szczęście niezbyt wysokim obcasie z kokardką z ozdobnych kamyków na nosku.

Wystrojone ruszyłyśmy w stronę limuzyny która zawiozła nas do bazyliki katedralnej Notre-Dame w Ottawie. Gdy dotarłyśmy na miejsce Charlotte weszła do środka a ja czekałam na ojca który miał mnie poprowadzić do ołtarza. Na samą myśl o tym zrobiło mi się niedobrze. Zjawił się po kilku minutach z tą swoją oceniającą miną.

-Mam nadzieję, że niczego nie odwalisz! - Rzucił na powitanie.

-Dzień dobry tato, też się cieszę, że cię widzę. - Odpowiedziałam z przekąsem, i zanim wybuchł dodałam - Nie, niczego odwalać nie zamierzam.

Chwycił mnie za ramię dość mocno, aż zabolało. Następnie nachylił do mojego ucha.

-Mam nadzieję że dzisiejszej nocy nie będziesz się stawiać. Nie chciałbym być w twojej skórze gdyby mój zięć przyszedł jutro do mnie z pretensjami!

-Jakoś to przeżyję - odpowiedziałam zaczerwieniona. Przecież nie powiem mu, że od ponad dwóch miesięcy współżyjemy. - Chyba powinniśmy już iść. - Dodałam słysząc rozbrzmiewające organy.

Gdy tylko drzwi katedry się otworzyły wszyscy goście których w większości nie znałam odwrócili się w naszą stronę. Powolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku ołtarza gdzie czekał już na mnie mój zaraz mąż w dostojnym garniturze od Armaniego. Ojciec oddał mu moją rękę a ja odetchnęłam z ulgą nie musząc już go więcej dotykać. Ceremonii przewodniczył sam biskup diecezjalny. Rozpoczęła się msza święta a moment zawarcia małżeństwa zbliżał się nieubłagalnie. Gdy doszło do tego momentu stanęliśmy przed ołtarzem podając sobie prawe ręce które biskup przewiązał stułą.

-Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek małżeński podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za mną słowa przysięgi małżeńskiej..

-Ja Adam biorę Ciebie Anno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.

Nogi zadrżały mi gdy biskup przesunął mikrofon w moją stronę...

-J-ja Anna biorę Ciebie Adamie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.

-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.

I wtedy nastąpił mały zgrzyt bo Josh nerwowo zaczął szperać po kieszeniach aż się cały czerwony zrobił. Widziałam, w oczach Charlotte żądzę mordu , na szczęście jednak w którejś kieszeni Josh znalazł w końcu pudełko z obrączkami i podał Adamowi.

-Anno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

-Adamie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Po sakramencie nastąpiła dalsza część mszy a po jej zakończeniu przy granym na organach marszu Mendelssohna trzymając się za dłonie wyszliśmy z katedry gdzie zostaliśmy zgodnie z tradycją obsypani monetami a następnie wpadliśmy w wir pocałunków i życzeń od wszystkich gości. Jako że było ich całkiem sporo to pod koniec byłam już naprawdę zmęczona. Dlatego cieszyłam się, że do hotelu gdzie odbędzie się wesele jest kawałek drogi i będę mogła trochę odpocząć. W limuzynie mój kochany mąż(jak to brzmi!!!) widząc moje zmęczenie zdjął mi buty i zaczął rozmasowywać mi stopy. Nigdy go nie kochałam bardziej niż w tym momencie. Po wejściu na salę każdy z gości otrzymał kieliszek szampana. Nasze były złączone kokardką. Po wypiciu rzuciliśmy je za siebie a szkło potłukło się w drobny mak co ma symbolizować szczęście i pomyślność dla młodej pary. Następnie nadszedł czas na nasz pierwszy wspólny taniec. Ruszyliśmy w kierunku środka parkietu. Spojrzałam na scenę akurat w momencie gdy zza kulis wyłonił się...

-Czy ja dobrze widzę? - Spytałam niepewnie Adama bo chyba miałam majaki.

-Podoba ci się mój prezent ślubny?

-Zakontraktowałeś Bryana Adamsa na nasze wesele?!

-Wiem, że go uwielbiasz.

-Kto jeszcze się wyłoni zza kulis Beyonce?

-Na nią nawet nas nie stać.

Parsknęłam na te słowa. Adam chwycił mnie za talię i zaczęliśmy tańczyć w rytm jednego z największych przebojów wokalisty.

"Look into my eyes

You will see what you mean to me

Search your heart, search you soul

And when youfind me there

You'll search no more..."

Po policzku poleciała mi łza, Adam starł ją po czym delikatnie pocałował mnie w usta.

-Czego ryczysz? - Spojrzałam na niego spode łba.

-Kocham cię głupku!

-Ja ciebie też kocham.

"...Don't tell me it's not worth fightin for

I can't help it

There's nothin I want more

You know it's true

Everything I do, i do it for you..."

Po skończonym tańcu rozpoczęło się przyjęcie weselne. Goście zasiedli do suto zastawionych stołów a z butelek do kieliszków lało się morze alkoholu. Z Adamem ustaliliśmy, że będziemy pić jedynie odrobinę. Źle by to wyglądało gdyby panna młoda zataczała się na własnym weselu.

-Jak rzucisz we mnie bukiet to cię zabiję! - Pisnęła Charlotte tuż przed tym momentem.

Ostatecznie stanęła tak bardzo z boku, że nie było szans by go złapała. Ten przypadł jednej z bliźniaczek Sandrze. Przyjęcie było bardzo udane, byłam wręcz rozrywana na parkiecie przez kuzynów i znajomych Adama który na to pozwalał do momentu gdy się bardziej spili i zaczęli mnie łapać tam gdzie nie powinni. Zazdrośnik! Czas szybko minął i ani się obejrzałam a przyjęcie dobiegło końca. Około 4 nad ranem wsiedliśmy do limuzyny i udaliśmy się w drogę do domu.  

Małżeństwo plus VatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz