Rozdział 6

2.7K 164 18
                                    

Annabelle

Beatrice zaprowadziła mnie na kolację. Nie rozmawiałyśmy więcej, ale cały czas gładziła moje włosy. Ona chyba nie była świadoma, jak bardzo stała mi się bliska. Niby nic, niby jej obowiązek i nasza rutyna dnia, ale wcześniej nie zostawała ze mną na tak długo. Wiedziałam, że musiała pociągnąć za sznurki by dostać pozwolenie by spędzić ze mną trochę więcej czasu. Wiedziałam, że być może ona jakoś będzie musiała za to zapłacić, dlatego, mimo że wciąż nie miałam apetytu, zmusiłam się do jedzenia. Tylko i wyłącznie dla niej. Za to, że była.

Dziewczyna od sałatki jeszcze coś mamrotała pod nosem, ale nawet jej nie słuchałam. Inne dziewczyny również na nią nie reagowały. Bo po co zwracać uwagę na kogoś, kto nie jest jej wart i stwarzać sobie jeszcze większe problemy?

Gdy skończyłyśmy posiłek otworzyły się drzwi. Każda z nas spojrzała w ich kierunku, by upewnić się, że to kobiety które się nami zajmują. I to były one, ale w towarzystwie mężczyzny z pierwszego dnia.

Każda z kobiet wiozła stojak, na każdym znajdowały ubrania oraz buty w innym kolorze. Czyli tak jak do tej pory, inny kolor pod każdą z dziewczyn. Mężczyzna pchał drewniany stolik na kółkach, a na nim coś leżało. Z racji, że jadalnia była dość spora, a ja siedziałam na samym końcu stołu, jeszcze nie mogłam stwierdzić, co to było. W końcu wszyscy się zatrzymali i mężczyzna zaczął mówić.

- Jutro wieczorem odbędzie się aukcja, a dziś wybierzecie strój, w którym chcecie się zaprezentować oraz maskę którą założycie.

Maskę? Jaką maskę? Byłam zdezorientowana, tak jak pozostałe dziewczyny, ale nie odzywałam się, zrobiła to jedna z nich:

- Jaką maskę i po co?

Facet się uśmiechnął i uniósł jedną z masek.

- Porcelanowej lalki. Te ubrania nie zakrywają zbyt wiele, mają pokazać wasze atuty. Maska jest po to, by dodać trochę tajemniczości każdej z was.

Po co ta tajemniczość, skoro po aukcji, zapewne od razu ją ściągniemy, a kupiec rozbierze nas do naga? Gość wzruszył lekko ramionami i rzucił:

- Poza tym, ich interesuje wasza cipka, nie twarz.

Zmarszczyłam lekko brwi. Myślał, że jest zabawny czy jak?

- Dlaczego porcelanowej lalki?

Zapytała kolejna.

- Każda porcelanowa lalka jest zrobiona z dokładnością, każda jest inna, każda jest piękna, ale to wciąż zabawka.

Czyli nawet w trakcie aukcji, nie pozwolą nam zapomnieć, że zostajemy sprzedane jako rzecz.

- To taki znak rozpoznawczy firmy.

Powiedział całkiem poważnie, ale widząc nasze skrzywione miny, zaczął się śmiać.

- No co wy? Na żartach się nie znacie?

Śmiał się dalej, ale gdyby to on był w naszej sytuacji, również nie byłoby mu do śmiechu.

- Z racji, że zawsze jesteście tutaj przyprowadzane w kolejności. Teraz też tak zrobimy, ale od końca. Siódemce należy się przywilej, po tym co ją spotkało.

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się obleśnie. Widziałam w jego oczach też coś na rodzaj ostrzeżenia. Ale na co miałabym uważać? To oni robili co chcieli i żadna z nas nie miała nic do powiedzenia. Nie miała prawa głosu. Doskonale wiedział, co zrobił mi ginekolog i szczerze wątpiłam by go ukarał.

Podniosłam się z krzesła i ruszyłam w jego stronę. Zatrzymałam się przed stolikiem przy którym stał. Każda maska była inna. Jedne mniej przerażające, drugie bardziej. Tak naprawdę były piękne, ale w tej chwili były niczym koszmar. Ale jedna z nich była naprawdę cudowna i wiedziałam, że jeśli mam wybrać którąś z nich, to właśnie ją. Była porcelanowa, ale nie była na całą twarz, bo miejsce czoła było odkryte. Była w kolorze jasnego fioletu z białymi wzorami, które na pierwszy rzut oka nie były tak dobrze widoczne. Usta były sine, jak fioletowe plamy Florence i te które zaczęły się pojawiać na moim ciele. Dookoła ozdabiało ją złoto, z wbudowanymi gdzieniegdzie diamentami. Od policzka do środka oczodołu ciągnęła się złota łza. Przynajmniej mi je przypominały. Złoto wchodziło aż na czoło, więc miejsce bez porcelany było i tak w jakimś stopniu “wypełnione”. Po bokach ciągnęła się biała wstążka, którą zawiązywało się z tyłu głowy.

- Wybieram tą.

Zadecydowałam.

- Tak właśnie myślałem.

Nie odpowiedziałam. Beatrice podeszła do mnie i odebrała mi maskę. Domyśliłam się, że teraz pora na wybór ubrania. Ruszyłam z kobietą do stojaka z ubraniami w kolorze białym i zaczęłam je przeglądać. Wszystkie odkrywały niemal całe ciało. Tak jak tutaj dostawałyśmy długie sukienki, tak te były cholernie krótkie. Wiedziałam, że jeśli założę którąkolwiek z nich, będzie mi widać dosłownie wszystko. Zerknęłam kątem oka na Beatrice, licząc, że mi doradzi. Sądząc po jej beznamiętnym wyrazie twarzy, nie mogła się odezwać, ale powędrowała wzrokiem w stronę wieszaka, więc i ja spojrzałam w to samo miejsce. Przesunęłam sukienki i dopiero teraz zauważyłam komplet. Biały gorset który ozdabiała koronka, ciągnęły się od niego drugie rękawy, ale ramiona i dekolt były odkryte. Dół miał tylko długą spódnicę koronkową, ale na szczęście były wbudowane białe gładkie majtki. Koronka się lekko błyszczała i pasowała do wzroku z maski. Może i nie zakrywało to zbyt dużo, ale znacznie więcej niż pozostałe ubrania. Sięgnęłam po wieszak i wybrałam do tego białe, proste eleganckie szpilki.

- Możesz wracać do pokoju. Jutro po śniadaniu dowiecie się reszty.

Przytaknęłam lekko na słowa mężczyzny i razem z kobietą wyszłam z jadalni.

- Tylko to wydawało mi się być odpowiednie dla ciebie.

Wyszeptała gdy szłyśmy korytarzem. Wiedziałam, że mówi o ubraniu. I miała rację, bo tylko to, faktycznie było dla mnie odpowiednie. Zakrywało co trzeba. A podejrzewam, że skoro w danym ubraniu, nie było majtek, i na aukcję ich dziewczyny nie dostaną.

- Dziękuję.

Powiedziałam równie cicho. Otworzyła drzwi. Weszłyśmy do pokoju. Beatrice odłożyła maskę na toaletkę. Odebrała ode mnie komplet i starannie położyła go na fotelu, zrobiła to samo z butami, ale je położyła na podłodze przy meblu.

- Dobranoc.

- Dobranoc.

Wyszła z pokoju. Poszłam do łazienki by umyć zęby i przebrałam się w piżamę. Starałam się nie patrzeć w lustro, by nie musieć oglądać siniaków. Nie cofnę czasu. To co tutaj się stało, zapewne jest niczym w porównaniu do tego, jak będzie traktował mnie mój kupiec. A może nikt mnie nie kupi i zostanę zabawką jednego z nich? Tak jak Beatrice?

Położyłam się na łóżku, włączyłam MP3 i wsunęłam słuchawki do uszu. Odwróciłam się na plecy, patrzyłam w sufit i słuchałam utwór “Damiano David - Born With a Broken Heart”. Lubiłam tą piosenkę, uwielbiałam głos Damiano. Ruszałam stopą w rytm muzyki i stukałam palcami o udo.

- And, baby, that's the hardest part of. Baby, you can't fix me. I was born with a broken heart.

Śpiewałam pod nosem. Gdyby ktoś mnie teraz zobaczył i nie wiedział o sytuacji w jakiej się znalazłam, z pewnością nie uważałby, że mam zostać sprzedana kolejnego wieczoru. A jeśli już by się dowiedział, uznałby mnie za wariatkę. Ale w tym momencie miałam to gdzieś. To był ostatni wieczór wolności. Śpiewałam coraz głośniej, uśmiechałam się, ale łzy płynęły po moich policzkach. Przez chwilę wydawało mi się, że jestem silna, że mogę taka być, ale nie jestem.

“Urodziłem się ze złamanym sercem”. Może dlatego lubiłam tą piosenkę, bo w jakiś sposób się z nią utożsamiam? Urodziłam się w zepsutej rodzinie. Ja byłam zepsuta, bo nie potrafiłam radzić sobie z emocjami. Moje serce było złamane pierwszy raz, gdy dowiedziałam się, że fioletowe plamy Florence to nie makijaż. I było łamane non stop. Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek zostanie sklejone. Bo jeśli pogniecie się kartkę raz i spróbuje wyprostować, to i tak zostaną zgniecenia. Jeśli stłucze się słoik, czy inne szkło, nawet po dokładnym sklejeniu, będą widoczne miejsca pęknięć. Byłam zepsuta. Psychicznie i fizycznie. Ci którzy mnie skrzywdzili, nigdy nie będą mieli okazji doznać takiego bólu jaki mi wyrządzili. Alessandro i ci ludzie, zabrali mi niewinność, delikatność. Ale przecież zabawki nie mają uczuć.

Wiem, że rozdział krótki, ale wynagrodzę wam w kolejnym.❤️ Poznacie trochę “kupca” - inaczej “przystojniaka”.😏

Sette Minuti #1Porcelain HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz