Rozdział 19

2.7K 200 35
                                    

Annabelle

Tej nocy nie zmrużyłam oka. Próbowałam zasnąć, ale nie potrafiłam. Po prostu leżałam, tuliłam i głaskałam Romeo. Ten wielki wilk, mimo że był dzikim zwierzęciem, potrafił pokazać swoją delikatną stronę i chyba dlatego, tak szybko skradł mi serce. Koił moje nerwy, bo był. Tak po prostu. A Raphael? Po tym co stało się w piwnicy, miałam wrażenie, że zrobi dla mnie wszystko. Ale później to co stało się w łazience… Nie wiedziałam, która jego twarz jest prawdziwa. Do tego doszły nerwy, spowodowane wizytą u ginekologa. A jeśli będę taka jak Beatrice? I nie będę mogła mieć dzieci? Zawsze chciałam je mieć, ale jednocześnie bałam się, dać życie tak kruchej istocie, bo wiedziałam, jaki ten świat jest brutalny. Jeszcze Raphael… Chciał żony, która da mu dziecko. A jeśli ja nie będę mogła dać mu następcy? Co się ze mną stanie, jeśli zrezygnuje ze ślubu w ostatniej chwili? Albo co jeśli weźmiemy ten ślub, a któregoś dnia przyprowadzi kobietę i powie, że jest z nim w ciąży? Że skoro ja jestem zepsuta, znalazł sobie lepszą i już mnie nie chce? Może faktycznie myślałam do przodu, ale te pytania nie chciały wyjść z mojej głowy. Bo to, że zapewniał, że jestem na pierwszym miejscu, nie znaczy, że nie może się to zmienić. W każdej chwili mogło.

Gdy zaczęło świtać poszłam wziąć poranną toaletę. Umyłam zęby, na twarz nałożyłam delikatny makijaż i zakryłam pudrem widoczne jeszcze siniaki. Nie chciałam by psuły efekt wow sukni ślubnej. Założyłam cielistą bieliznę, ubrałam jeansy i top, a na nogi wsunęłam szpilki. Nigdy nie przepadałam za szpilkami, ale chcąc jakoś wyglądać przy Raphaelu, musiałam nauczyć się w nich normalnie chodzić. On zawsze był elegancki, miał na sobie garnitur. Poza tym, szpilki dodawały mi kilku centymetrów, więc nie wyglądałam przy nim jak krasnal ogrodowy. Przynajmniej jak miałam je na sobie. Wyszłam z pokoju i od razu udałam się do kuchni. Nie byłam głodna, ale zdecydowanie musiałam napić się kawy, bo bez niej nie będę potrafiła normalnie funkcjonować. Chociaż zapewne ona i tak podziała tylko na chwilę. Zmarszczyłam lekko brwi, widząc Carlo przy wyspie kuchennej. Nie sądziłam, że będzie tak szybko.

- Dzień dobry.

Przywitałam się. Właściwie ani razu nas oficjalnie nie przedstawiono, więc nie miałam pojęcia, jak powinnam się do niego zwracać.

- Ranny ptaszek, hm?

- Raczej nocny marek, jeszcze nie położyłam się spać.

Wymamrotałam pod nosem.

- Raphael?

- Mhm.

Mruknęłam tylko i podeszłam do ekspresu. Włączyłam urządzenie.

- Chcesz też?

Zapytałam, mimo że już jeden kubek miał przed sobą.

- Poproszę.

Postawiłam na tacce dwa kubki. Jak kawa, to w kubku i porządna, a nie w małej filiżance na zaledwie dwa łyki.

- Jaką?

- A jaką pijesz?

Odbił piłeczkę, a ja westchnęłam.

-Podwójne americano.

- To ja też.

Kiwnęłam głową i od razu włączyłam program na ekranie ekspresu. Nie wiedziałam co powinnam powiedzieć, czy w ogóle się odezwać. Wiedziałam, że jest blisko z Raphaelem, więc wolałam się gryźć w język, niż zaliczyć wtopę.

- Powiedział ci, gdzie cię zabieram?

Zapytał niepewnie, a ja przytaknęłam.

- Jaką kolejność wolisz? Najpierw suknia ślubna i reszta dodatków, a na koniec ginekolog czy odwrotnie? Decyzja należy do ciebie.

Sette Minuti #1Porcelain HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz