"love is gonna kill us - david kushner"
Tak dla tych co lubią większe emocje.Annabelle
Zazwyczaj jest tak, że gdy na coś czekamy, czas się ciągnie niesamowicie, ale tym razem miałam wrażenie, że pędzi jak szalony. Zdążyliśmy tylko zrobić i zjeść obiad. Z racji, że musieliśmy wyjechać przynajmniej pół godziny wcześniej, poszłam się naszykować. Nie chciałam być gotowa na styk. Raphael uznał, że jemu wystarczy tylko zmiana koszuli z białej na czarną, więc zaszył się w gabinecie. Ja poszłam wziąć prysznic, bo źdźbła trawy weszły mi pomiędzy włosy i musiałam je ogarnąć, a wiedziałam, że chwilę mi to zajmie. Gdy doprowadziłam się do porządku, ubrałam czarny, prosty, elegancki kombinezon, a włosy zostawiłam naturalnie pofalowane. Nałożyłam na twarz nowy makijaż i założyłam szpilki na stopy. Myślałam, że zostało nam jeszcze trochę czasu, jednak zaraz musieliśmy wyjeżdżać.
Spojrzałam na Romeo, który siedział w sypialni i westchnęłam.- Musisz zostać, przyjacielu. Za niedługo wrócimy.
Pocałowałam jego głowę i poszłam do Raphaela, który wciąż siedział w biurze. Niby wszystko sobie wyjaśniliśmy, przynajmniej tak mi się wydawało, ale on i tak był jakiś dziwny. Jakby zdystansował się przez to, że miałam inne zdanie od niego. Weszłam do środka. Siedział za biurkiem, już ubrany w czarną koszulę. W dłońmi obracał telefon, który zaczął dzwonić. Spojrzał na wyświetlacz i się rozłączył.
- Kto to?
Zapytałam, a on uniósł komórkę.
- Beatrice się do mnie dobija, ale naprawdę nie mam siły dziś z nią rozmawiać.
Nie miałam pojęcia, czego chciałaby Beatrice, ale uznałam, że to może poczekać. Przecież do jutra nic się nie stanie.
- Napisz jej wiadomość, że jutro zadzwonisz i po problemie, inaczej nie odpuści.
Wzruszyłam lekko ramionami. Wątpiłam by było to coś ważnego, bo co mogłoby być? Może po prostu im czegoś brakło? Albo zdecydowała się wyjść i chciałaby o tym porozmawiać? Cholera wie, ale mogło to poczekać. Raphael kiwnął głową i napisał jej SMSa. Wyciszył telefon i odłożył na biurko. Wstał i podszedł do mnie. Zmarszczyłam lekko brwi.
- Nie masz zamiaru go wziąć ze sobą?
Od razu zaprzeczył ruchem głowy. Położył dłoń na moich lędźwiach i naparł na nie, przez co ruszyliśmy do wyjścia.
- Nie. Na pogrzebie mają być wszyscy, poza tym, to pogrzeb, więc nie będzie mi potrzebny. A chyba muszę naprawdę odpocząć od ciągłych telefonów.
Wytłumaczył spokojnie. Miał rację. Ostatnio ciągle coś się działo albo ktoś non stop dzwonił, a te półtora dnia odpoczynku przed spotkaniem z radą, nie było właściwie odpoczynkiem, gdzie cały czas gdzieś towarzyszył nam stres, związany z ich decyzją. Poza tym, mój telefon również został w domu, bo po co miałam go brać, skoro jedyne kontakty jakie w nim mam to Raphael i Carlo, a oboje mają być razem ze mną.
Wsiedliśmy do samochodu. Ricci już czekał na podjeździe w swoim samochodzie by móc ruszyć za nami. Tym nie byłam zaskoczona, ale gdy minęliśmy bramę, od razu dołączyło do nas kilka innych samochodów, przez co byłam zdezorientowana.
- To Soldato. Ci z drugiego końca posiadłości. Na takich pogrzebach jak ten, są wszyscy członkowie Cosa Nostra, nawet ci najmniej ważni.
Odezwał się Raphael. Chyba musiał widzieć moje zmieszanie, na widok tylu samochodów. Obstawa lepsza niż ma papież czy prezydent.
CZYTASZ
Sette Minuti #1Porcelain Heart
Romance"Sei i miei sette minuti" - Jesteś moimi siedmioma minutami. "Annabelle Leroux nigdy nie miała dobrego życia. Jej matka przeżywała katusze z jej ojcem, a by Belle nie musiała tego słuchać, zakładała jej słuchawki na uszy i puszczała muzykę. Annabell...