Rozdział 11

10.9K 1.1K 199
                                    

PHOENIX

– Stary, sprawdziłem ten motocykl dwa razy, wszystko jest z nim w porządku.

Krążyłem niespokojny z kąta w kąt, co rusz mierzwiąc włosy palcami. Wiem, co Jax miał na myśli, że jestem paranoikiem i tylko coś sobie wmawiam. Ale coś po prostu nie dawało mi spokoju. Nie po tym, co zobaczyłem.

– Sprawdź jeszcze raz – nalegałem. – Jeśli musisz, rozbierz go do ostatniej śruby, rozumiesz?

Zbliżała się północ, warsztat powinien zostać zamknięty dwie godziny temu, jednak mechanik majstrował przy moim ducati odkąd wróciłem ze spotkania z Arielle. Obiecałem, że sowicie mu za to zapłacę, gdy tylko ukoi moje nerwy, ale to się nie działo.

– Co cię tak zdenerwowało? – Uniósł brwi w napiętym wyrazie twarzy. – Podpadłeś komuś?

Najwyraźniej. I nawet wiedziałem komu.

Wybiegłem z kawiarni, serce waliło mi o żebra, a świat wokół mnie zaczął wirować. Ściskałem smartfona w dłoni, wpatrując się w wiadomość, mając nadzieję, że się przewidziałem, że to zwykły błąd. Ale to się nie stało. Wiadomość wciąż tam była, nie zniknęła.

Poderwałem głowę, rozglądając się dookoła. Oczy wszystkich zdawały się we mnie wwiercać. Pospieszyłem z powrotem tam, gdzie zaparkowałem motocykl, ciągle zerkając sobie przez ramię, ale nikt się nie wyróżniał.

Ktokolwiek wysłał tę wiadomość, chciał, bym wiedział, że był blisko.

– Gościu, jeśli wjebałeś się w coś grubego, to nie chcę mieć z tym nic wspólnego.

Kawiarnia stała się odległym wspomnieniem, gdy dobiegł mnie głos Jaxa. Jednak wiadomość pozostawiła w moich ustach smak strachu, który trudno przyszło mi przełknąć. Zamrugałem, rzucając mężczyźnie ukradkowe spojrzenie.

– Zapłacę ci – wycedziłem. – Po prostu go sprawdź, dobra?

Westchnął ze zrezygnowaniem i wrócił do rozbierania maszyny.

Podszedłem do przestarzałego ekspresu, wcisnąłem przycisk z espresso i podłożyłem papierowy kubeczek. To czwarta kawa tego wieczoru, ale nie zamierzałem zasnąć, dopóki nie dowiem się, czy aby na pewno nic mi nie groziło.

Wraz z kubkiem gorącego napoju przysiadłem we wnęce parapetu i zabrałem się za ponowne przeskanowanie każdej możliwej luki, by przechwycić dane połączenia. Pociągnąłem łyk, jednak znana mi gorycz nie przyniosła oczekiwanego skutku. Linie kodu migotały na ekranie.

Oto i on.

Cyfrowy ślad.

Udało mi się zidentyfikować sfałszowany nadajnik sieci komórkowej pod postacią łapacza IMSI, co oznaczało, że jeśli ktoś wysłał czy odebrał chociażby wiadomość, wykonał połączenie czy nawet zalogował się do sieci, to telefon automatycznie łączył się do pobliskiego łapacza, uznając go za zwyczajną stację bazową. W ten sposób służby bezpieczeństwa są w stanie wyśledzić poszukiwane osoby czy zapobiegać terroryzmowi, jednak hakerzy używają tego w zupełnie innym celu.

Jak mogłem tak po prostu to przeoczyć?

I jakim cudem ktoś mógł dostać się do tego numeru?

Zamknąłem laptopa, a moje oczy powędrowały w stronę Jaxa. Jego dłonie poruszały się z wyuczoną precyzją i prze chwilę próbowałem się na tym skupić, jednak moje myśli uciekały daleko stąd.

White Lies +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz