Rozdział XXIX

129 12 1
                                    


Stałam nieruchoma, nie wiedząc sama do końca co mam ze sobą zrobić. Instynkt podpowiadał mi abym uciekała i to jak najdalej potrafię ale rozwaga wbijała mi nóż w plecy i potępiała za tak lekkomyślne zachowanie. Spojrzałam na Natchaniela ale jedyne co zdążyłam zobaczyć to jego oddalające się coraz dalej plecy. Ruszyłam. Biegłam co sił w nogach, które dalej się trzęsły ze strachu oraz stresu. W mojej głowie panowała pustka, byłam niesiona tylko i wyłącznie silnymi emocjami tak jakbym miała przed sobą złoty gral i wejście do niebios. Czekałam na wybawienie mimo, że nie nadchodziło. Przedostałam się do otwartego terenu. Głowa zarzucała mnie obrazami z tego miejsca, to tu wylądowaliśmy. Nie była to baza wojskowa a teren treningów więc był to idealny moment na ucieczkę i to nawet tą nie planowaną. Żadnej straży czy oświetlonych budynków. Przedostałam się przez małe roślinki oraz pokrzywy i ujrzałam drogę. Pustą ciągnącą się asfaltową drogę.

Poczułam mocne ukłucie w żołądku. Stres i strach powróciły. Nie wiedziałam gdzie jestem i gdzie mam iść. Zaczynałam żałować całej tej sytuacji a najbardziej swojej pochopnej i nieprzemyślanej decyzji. Było już ciemno a lampy na drodze kończyły się za zakrętem. Zwiastowało to jedynie przemykanie się z latarką w ręce w stronę najbliższej wioski. Nie ukrywałam przed sobą strachu, wręcz mnie zżerał. Nie nadawałam się do tego typu aktywności. Nie wychodziłam w nocy a jak wracałam to z klubu i to taksówką. W całym swoim życiu byłam traktowana jak złote jajko i wcale mi to nie przeszkadzało. Ostatnie doświadczenia jedynie pokazały mi jak słaba i delikatna jestem, właśnie taką chciałam pozostać.
Z zamysłu wyrwał mnie dźwięk nadjeżdżającego auta. Zmrużyłam oczy. Światło lamp było zbyt intensywne a ja zdążyłam się przyzwyczaić już do półmroku. Auto zatrzymało sie powoli obok mnie, aby po chwili uchylić brudną i zakurzoną szybę.

— zgubiła się czy co odwala?

Kierowcą okazał się mężczyzna w podeszłym wieku, miał podkrążone oczy i roztrzepane siwe włosy pełne piasku.

— nieee, nie rozumiem ?

— no panienka nie wie, że tu się nie chodzi samemu ? Tu przecież się roi aż od zwierzyny a ino od min też przeciwpiechotnych. Te młode to i głupie. Uważa na siebie.

Serce mi zadrżało jak głupie a kącik ust lekko się uniósł jakbym wyczuła okazję a może i cud.

— przepraszam bo zgubiłam się w lesie. Wie Pan może jak ... - „ zgubiłam to się 4 miesiące temu, teraz improwizuje" .

— panienka wsiada bo widać, że nie stąd. Miasto za rogiem jest to Pani telefon podładuje i do rodziny zadzwoni.

Staruszek wyglądał na naprawdę poczciwego. Nie mogłam mu ufać ale to jednak ja posiadałam pistolet w plecaku a nie on. Brałam lekcje samoobrony i ataku, poradziłabym sobie z nim gdyby naszła taka potrzeba. Oczywiście modliłam się aby do tej sytuacji jednak nigdy nie musiało dojść. Podbiegłam szybko do auta i wsiadłam. Nie potrafiłam się powstrzymać i obejrzałam się za siebie. Tak na wszelki wypadek.
Dziadek ruszył powoli, zbyt mocno naciskając sprzęgło.

— lata nie te, to i noga odmawia posłuszeństwa. Co Panienka tu robi? Na plażę to raczej Pani nie wpuszczą, sami wojskowi cały czas biegają. Tereny ... ba ! Tereny sobie objęli dla siebie i mają. Dostęp. Dla chłopów i chołoty to nie ma. Aggg.... A pies by ich ten tego, bo się przy pani wyrażać nie będę.

Nie zdążyłam odpowiedzieć. Moje puste myśli wypełnił przerażający dźwięk syren.

„ wiedzą, szukają mnie. Szukają mnie? To już koniec. Ghost pewnie myśli, że coś mi się .... Stop ! Kurwa, przestań. Tu nie chodzi o niego. Pomyśl w końcu o sobie. Nie jesteś i nie będziesz z tym człowiekiem. Wyrzuć to z głowy i zacznij myśleć do kurwy nędzy !"

GHOST OF NIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz