Rozdział 22 - Engouement

440 47 18
                                    

– Więc, Mia, co cię tu sprowadza?

Unoszę brew znad cholernej szarlotki, kiedy pada pytanie Olivii. Siedzimy przy jadalnianym stole i w towarzystwie parujących kubków wypełnionych kawą sprawdzam, czy przyjaciółka Harry'ego nie dodała do ciasta gwoździ. Phoebe zniknęła na piętrze domu razem z Vee.

– Będziemy bawić się w niańki, pamiętasz? – odpowiada jej Cam, który już kończy swoją porcję. Czarne kosmyki włosów opadają mu na czoło, gdy nachyla się nad pustym talerzem, jakby wypatrywał ostatnich okruchów.

– To wiem – komentuje oschle, jednocześnie posyła sztuczny uśmiech. – Co się sprowadza do Nowego Jorku? – mówi, jakbym przyjechała na kilka dni na wycieczkę po Ameryce i planowała mi już kupić bilet powrotny.

Uśmiecham się zaczepnie.

– Planuję zostać szefową Evansa.

Harry, siedzący po drugiej stronie stołu, prycha.

– Nie wiedziałem, że tak bardzo marzysz o byciu nade mną. – Wkłada kawałek szarlotki do ust i przetrzymuje, moim zdaniem zdecydowanie za długo, widelczyk w środku. Z jakiegoś dziwnego powodu, czuję potrzebę złączenia ud.

Posyłam mu ostre spojrzenie, na co puszcza oczko.

– Jako siostra Walkera na pewno czujesz się pewnie – insynuuje Olivia, a ja tracę do niej te resztki sympatii, które miałam, ze względu na nieocenianie książki po okładce, czy takie tam.

– Oczywiście. Lepsze to, niż zdobywanie stanowiska przez łóżko.

Cam krztusi się, popijając herbatę, a w oczach Evansa widzę błysk dumy. Szybko znika.

– Przynajmniej mówisz o tym otwarcie. – Kiwa głową, jakby coś do niej dotarło. Przewracam oczami.

– Trudno komuś wkręcać coś innego, jak moje nazwisko lśni na samym wejściu.

Obserwuję ją dokładnie jak wstaje i podchodzi do Harry'ego. Kładzie mu dłonie na ramionach, a mi unosi się kącik ust jak widzę, że chłopak się napina. Wbija we mnie wzrok, a ja unoszę wyżej brew.

– H mówiłam ci, że bez sensu ten cały konkurs. To z góry przegrana sprawa. Z twoim doświadczeniem znajdziesz pracę w lepszej firmie. – Jej głos jest zbyt miły, a ręce sunące w dół jego klatki piersiowej zbyt dotykalskie. Odwracam wzrok, zanim ktokolwiek mnie przyłapie na wgapianiu się w ten zbyt słodki gest.

– O tak, H – powtarzam po niej, akcentując skrót, którym nazwała Evansa. – Znajdź sobie pracę w lepszej firmie.

Szczęka Harry'ego napina się równie mocno, co jego ramiona. Zanim wstaje, ściąga dłonie Olivii ze swojej piersi. Zgarnia swój pusty talerz i obchodzi szybko stół. Kiedy jest przy mnie, nachyla się w moją stronę i szepcze prosto do ucha:

– Bardzo by ci to ułatwiło, co?

Odwracam głowę w jego stronę i nasze usta dzielą zaledwie milimetry.

– Wolę cię pokonać, niż wygrać przez twoją kapitulację.

– Zołza.

Potem się prostuje i znika w kuchni. Olivia, najwyraźniej mocno poruszona zachowaniem Harry'ego, nie przejmuje się stłuczeniem szkła i z głośnym zgrzytem układa talerz Cama na swoim. Zanim zdąży sięgnąć po mój, również wstaję i robię krok w stronę kuchni. Materializuje się przede mną i ze swoim sztucznym uśmiechem, sztucznym głosem i pewnie równie sztucznymi cyckami wyrywa ode mnie talerz.

– Daj. Pozmywamy z Harrym. Jesteś tutaj gościem, nie przemęczaj się.

Prawie upuszczam talerz na podłogę. Sytuację ratuje Vee, która zbiega po schodach i odwraca moją uwagę od wkurzającej, jak komar w środku nocy, dziewuchy.

WspółpracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz