– Więc, Mia, co cię tu sprowadza?
Unoszę brew znad cholernej szarlotki, kiedy pada pytanie Olivii. Siedzimy przy jadalnianym stole i w towarzystwie parujących kubków wypełnionych kawą sprawdzam, czy przyjaciółka Harry'ego nie dodała do ciasta gwoździ. Phoebe zniknęła na piętrze domu razem z Vee.
– Będziemy bawić się w niańki, pamiętasz? – odpowiada jej Cam, który już kończy swoją porcję. Czarne kosmyki włosów opadają mu na czoło, gdy nachyla się nad pustym talerzem, jakby wypatrywał ostatnich okruchów.
– To wiem – komentuje oschle, jednocześnie posyła sztuczny uśmiech. – Co się sprowadza do Nowego Jorku? – mówi, jakbym przyjechała na kilka dni na wycieczkę po Ameryce i planowała mi już kupić bilet powrotny.
Uśmiecham się zaczepnie.
– Planuję zostać szefową Evansa.
Harry, siedzący po drugiej stronie stołu, prycha.
– Nie wiedziałem, że tak bardzo marzysz o byciu nade mną. – Wkłada kawałek szarlotki do ust i przetrzymuje, moim zdaniem zdecydowanie za długo, widelczyk w środku. Z jakiegoś dziwnego powodu, czuję potrzebę złączenia ud.
Posyłam mu ostre spojrzenie, na co puszcza oczko.
– Jako siostra Walkera na pewno czujesz się pewnie – insynuuje Olivia, a ja tracę do niej te resztki sympatii, które miałam, ze względu na nieocenianie książki po okładce, czy takie tam.
– Oczywiście. Lepsze to, niż zdobywanie stanowiska przez łóżko.
Cam krztusi się, popijając herbatę, a w oczach Evansa widzę błysk dumy. Szybko znika.
– Przynajmniej mówisz o tym otwarcie. – Kiwa głową, jakby coś do niej dotarło. Przewracam oczami.
– Trudno komuś wkręcać coś innego, jak moje nazwisko lśni na samym wejściu.
Obserwuję ją dokładnie jak wstaje i podchodzi do Harry'ego. Kładzie mu dłonie na ramionach, a mi unosi się kącik ust jak widzę, że chłopak się napina. Wbija we mnie wzrok, a ja unoszę wyżej brew.
– H mówiłam ci, że bez sensu ten cały konkurs. To z góry przegrana sprawa. Z twoim doświadczeniem znajdziesz pracę w lepszej firmie. – Jej głos jest zbyt miły, a ręce sunące w dół jego klatki piersiowej zbyt dotykalskie. Odwracam wzrok, zanim ktokolwiek mnie przyłapie na wgapianiu się w ten zbyt słodki gest.
– O tak, H – powtarzam po niej, akcentując skrót, którym nazwała Evansa. – Znajdź sobie pracę w lepszej firmie.
Szczęka Harry'ego napina się równie mocno, co jego ramiona. Zanim wstaje, ściąga dłonie Olivii ze swojej piersi. Zgarnia swój pusty talerz i obchodzi szybko stół. Kiedy jest przy mnie, nachyla się w moją stronę i szepcze prosto do ucha:
– Bardzo by ci to ułatwiło, co?
Odwracam głowę w jego stronę i nasze usta dzielą zaledwie milimetry.
– Wolę cię pokonać, niż wygrać przez twoją kapitulację.
– Zołza.
Potem się prostuje i znika w kuchni. Olivia, najwyraźniej mocno poruszona zachowaniem Harry'ego, nie przejmuje się stłuczeniem szkła i z głośnym zgrzytem układa talerz Cama na swoim. Zanim zdąży sięgnąć po mój, również wstaję i robię krok w stronę kuchni. Materializuje się przede mną i ze swoim sztucznym uśmiechem, sztucznym głosem i pewnie równie sztucznymi cyckami wyrywa ode mnie talerz.
– Daj. Pozmywamy z Harrym. Jesteś tutaj gościem, nie przemęczaj się.
Prawie upuszczam talerz na podłogę. Sytuację ratuje Vee, która zbiega po schodach i odwraca moją uwagę od wkurzającej, jak komar w środku nocy, dziewuchy.
CZYTASZ
Współpraca
RomanceNew York Concrete jungle where dreams are made, oh There's nothing you can't do Now you're in New York These streets will make you feel brand new Big lights will inspire you Let's hear it for New York || Mia Walker ma jeden cel - udowodnić star...