Rozdział 23 - Zazdrość

530 57 20
                                    

Harry

Kiedy otwieram oczy, pierwsze co myślę to to, że totalnie się wjebałem. A gdy dociera do mnie zapach truskawek, wiem, że mam całkowicie przejebane.

Zerkam w dół, by zobaczyć, że moją klatkę piersiową otacza chude ramię.

– Liv, wstawaj, kurwa – mamroczę i wyskakuje z łóżka jak poparzony. Zerkam na nadgarstek, gdzie zegarek pokazuje mi, że dochodzi południe. Moja głowa pulsuje niemiłosiernie, gdy naciągam dresy na tyłek. Blondynka wzdycha ciężko i przekręca się na drugi bok. Ciągnę ją za nogę. – Bee zaraz wyjeżdża, wyłaź z mojego łóżka.

– Daj mi spokój – mówi w poduszkę. Ta dziewczyna doprowadza mnie do szału.

Sprawdzam szybko w łazience jak wyglądam. I jest zupełnie tak, jak się spodziewałem. Trup na kacu.

Przeczesuję włosy palcami i szybko obmywam twarz. Gdy wracam do pokoju, Olivia śpi. Ściągam z niej kołdrę, czym zasługuję sobie na wiązankę przekleństw z jej strony.

– Nie wkurwiaj mnie, nawet nie powinno cię tu być.

I wreszcie coś do niej dociera. Z prychnięciem przekręca się na łóżku i dzięki, kurwa, wszystkim bogom, wstaje.

– W nocy nie narzekałeś.

Krew mnie zalewa i otwieram drzwi na rozcież.

– Wypad.

Zaciskam dłoń na górze drzwi i obserwuję, jak powolnym krokiem idzie w moją stronę. Gdy jest przy mnie uśmiecha się tak słodko, aż bolą mnie zęby.

– Tobie też dzień dobry, skarbie.

I nagle to słyszę. Dźwięk, który sprawia, że podskakuje mi serce. Drzwi naprzeciwko moich otwierają się z rozmachem, a ja, dzięki wiedzy z Dr. House'a, stwierdzam, że mam zawał. Nie, nie, nie.

Mia, w najbardziej przylegających legginsach, jakie kiedykolwiek widziałem i plecionym, szarym sweterku, zatrzymuje się w pół kroku. Najpierw nasze spojrzenia się spotykają, a następnie bardzo powoli przenosi wzrok na Olivię. Na jej twarzy widzę na raz więcej emocji, niż przez cały czas odkąd się znamy. Szok i niedowierzanie miesza się ze złością, która płynnie przechodzi w smutek.

– Dzień dobry, Mia. Jak ci się spało? – Olivia odzywa się, zanim ja zdążę otworzyć usta. Mia mruga kilka razy i się nie odzywa. – Chyba zapomniałam czegoś, zaraz wracam.

– Mia... – odzywam się od razu, jak blondynka znika w środku mojego pokoju. Zamykam za sobą drzwi i robię krok w stronę Walker.

– Daruj sobie. – Chłód w jej głowie mógłby pokryć śniegiem całą Saharę.

– To nie tak, jak...

– Przestań! – krzyczy w moją stronę. Robi dwa głębokie wdechy i omija mnie, nic nie dodając. Łapę jej rękę, ale wyrywa się. – Nie dotykaj mnie.

– Halo, ekipa! – Głos Camerona dochodzi do nas z dołu. – Phoebe się zbiera!

Mia zbiega po schodach, a ja jestem krok za nią.

– Wiem, co sobie myślisz w tej pięknej główce, ale zupełnie się mylisz – mówię do niej, gdy jest już na dole. Kieruje się w stronę wyjścia i mnie ignoruje. – Porozmawiamy o tym.

– Pierdol się.

– Jest i ona. – Mimo całej tej popieprzonej sytuacji, uśmiecham się szeroko. Kocham jej niewyparzony język i pewnie zalicza się to do jakiegoś syndromu, ale naprawdę mnie to kręci.

WspółpracaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz