Chwilę później usłyszeli znajomy głos:
-Wszyscy do mnie! Wszyscy do mnie!
Znad morza głów wystawała włochata głowa Hagrida.
-No dalej za mną... Tylko patrzeć pod nogi!
Ślizgając się i potykając, ruszyli za Hagridem po czymś, co wyglądało na stromą, wąską ścieżkę. Po obu stronach było ciemno, więc Al pomyślał, że idzie przez gęsty las. Nikt wiele nie mówił. Frank kichnął raz lub dwa.
-Zaraz za tym zakrętem jest Hogwart!- krzyknął Hagrid przez ramię
Rozległo się głośne "Oooooch" i "Aaaaach"
Wąska ścieżka wyprowadziła ich nagle na skraj wielkiego, czarnego jeziora. Po drugiej stronie, osadzony na wysokiej górze, z rozjarzonymi oknami na tle gwieździstego nieba, wznosił się ogromny zamek z wieloma basztami i wieżyczkami.
-Po czterech do łodzi, ani jednego więcej!- zawołał Hagrid, wskazując na flotyllę łódeczek przy brzegu. James, Al, weszli do łódki razem z Rose i Frankiem.
Wszyscy siedzą?- krzyknął Hagrid ze swojej łódki- No to...NAPRZÓD
I cała flotylla łódek natychmiast pomknęła przez gładką jak zwierciadło taflę jeziora. Wszyscy zamilkli, gapiąc się na wielki zamek. Piętrzył się nad nami coraz wyżej i wyżej, w miarę jak zbliżali się do urwiska, na którego szczycie był osadzony.
Głowy w dół- ryknął Hagrid, kiedy pierwsza łódź dotarła do skalnej ściany.
Wszyscy pochylili głowy, a łódki przepłynęły pod kurtyną bluszczu, która zasłaniała szeroki otwór w skale.
-Hej, ty tam! To twoja ropucha?- zapytał Hagrid, który sprawdzał łodzie, kiedy wszyscy z nich wysiedli.
-Teodora!- krzyknął uradowany Frank, wyciągając ręce.
Potem ruszyli w górę wydrążonym w skale korytarzem, idąc prawie po omacku za lampą Hagrida, aż w końcu wyszli na gładką, wilgotną murawę w cieniu zamku. Wspięli się po kamiennych stopniachi stłoczyli wokół olbrzymiej dębowej bramy.
-Wszyscy są? Ty tam, masz swoją ropuchę?
Hagrid uniósł swoją wielką pięść i trzykrotnie uderzył nią w bramę zamku. Brama natychmiast się otworzyła i wszyscy uczniowie zobaczyli siwą czarownice w szmaragdowozielonej szacie. Miała srogą twarz i trochę zmarszczek. Była to dyrektorka Hogwartu- profesor McGonagall. Otworzyła szerzej drzwi. Sala wejściowa była wielka. Płonące pochodnie oświetlały kamienne ściany, a wspaniałe marmurowe schody wiodły na piętro. Wszyscy ruszyli z profesor McGonagall po kamiennej posadce. Nagle powiedziała:
-Pierszoroczni za mną, reszta do Wielkiej Sali
Niewielka grupka uczniów poszła za czarownicą, a inni w całkiem inną stronę do Wielkiej Sali. Pierszoroczni poszli do niewielkiej sali. McGonagall zaczęła przemowę.
- Witajcie w zamku Hogwart. Bankiet rozpoczynający nowy rok wkrótce się zacznie, ale zanim zajmiecie swoje miejsca w sali zostaniecie przydzieleni do domów. Ceremonia przydziału jest bardzo ważna, ponieważ podczas waszego pobytu w Hogwarcie wasz dom będzie czymś w rodzaju rodziny. Są cztery domy: Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytcherin. Każdy dom ma swojego opiekuna. Opiekunem Gryffindoru jest pan Longbottom, opiekunem Ravenclaw jest profesor Flitwick, opiekunem Hufflepuff jest profesor Sprout, a Slytherinu profesor Slughorn. Tu, w Hogwarcie, wasze osiągnięcia chlubą waszego domu, zyskując mu punkty, a wasze przewinienia będą hańbą waszego domu, który przez was utraci część punktów. Dom, który osiągnie najwyższą ilość punktów przy końcu roku, zdobędzie puchar domów...
CZYTASZ
Tajemnica rodu Ravenclaw
FanfictionMówi się, że kiedy Rowena Ravenclaw (jedna z założycieli szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart) wyjechała do Walii wróciła z małym zawiniątkiem. Twierdziła, że to nie było jej dziecko, ale z niewiadomego powodu inni założyciele nie wierzyli jej. Kaz...