-7- Randka z prefektem

166 34 11
                                    

Ocknęła się w skrzydle szpitalnym. Leżąc na śnieżnobiałej pościeli o przyjemnie kwiatowym zapachu. Obejrzała się, po swojej prawej stronie na szafeczce nocnej zauważyła czekoladki i małą czerwoną, różę.

- Cudownie.-pomyślała- Nie dość, że odkryłam tajemnice Julietty, to jeszcze nie muszę chodzić na lekcje, a co za tym idzie nie będę się spóźniać...

Drzwi do sali nagle otworzyły się i Rose, odwróciła głowę w ich stronę. Za drzwiami stała Caroline. Dziewczynka była lekko zawiedziona, spodziewała się raczej Scorpiusa.

- Część! - przywitała się uśmiechnięta dziewczynka- Jak tam?

- Okej...- stwierdziła zawiedzionym tonem- A ty co taka uhahana ?

- No bo wiesz, dziś na śniadaniu siedziałam sobie z twoją kuzynką, Albusem, Jamesem i Scorpiusem, gdy nagle do sali wszedł prefekt Ravencaw'u Luke.

- Luke?

- Gdybyś wtedy poszła za dobrą grupą poznałabyś go!- zbulwersowała się dziewczynka.

- Dobra, kontynuuj

- On wszedł do sali i Julietta zaprosiła go do nas, ale obok niej nie było już miejsca i usiadł obok mnie!

- To wszystko?

- Nie! Później poprosił żebym podała mu sos pieczarkowy, a on upuścił go na mnie!

Dopiero wtedy rudowłosa dostrzegła dość dużą plamę na koszulce Caroline.

- To cię tak jara?

- Nie no coś ty! Potem powiedział, że może mi to wynagrodzić pomocą w nauce i spotykamy się za cztery dni w bibliotece.

- To super !

Wtedy do skrzydła weszła także profesor McGonagall

- Przyszłam powiedzieć Ci, że wyjdziesz za cztery dni - oznajmiła z uśmiechem- Oraz przekazać to

Podała jej mały bukiet róż, ale zanim Rose zapytała się od kogo są kobieta odeszła.

****

Minęły cztery dni. Rose wyszła ze skrzydła szpitalnego, lekcje już się skończyły. Była w drodze do salonu krukonów i ku jej zaskoczeniu nie było żadnej niespodzianki. Myliła się. Nie daleko drzwi od salonu, na ławeczce Julietta całowała się ze Scorpius'em. Dziewczynka była zrozpaczona i wbiegła do salonu. Później szybko schodkami na górę, do dormitorium dziewczyn. Nikogo tam nie było, a Caroline pewnie w bibliotece. Rozpakowała swoje rzeczy i położyła się na łóżku zatapiając twarz w poduszce. Zaczęła płakać... Po jakimś czasie poduszka była całkowicie mokra. Nagle do pokoju wbiegła Caroline.

- Co jest?

- Lu-Lu-Luke- rozdarła się

- Co Ci zrobił?

- O-on, na naszej randce- szlochała- pokazywał mi działanie sproszkowanego pyłu księżycowego i przysunął się do m-mnie. Ja myślałam, ż-że to coś znaczy i chciałam go po-pocałować! Ale o-on odskoczył i powiedział, ż-że jestem za młoda!

Biedna Caroline podobnie jak Rose zatopiła twarz w poduszce. Dziewczynka nie wiedziała co ma robić i uciekła na dół. W salonie panowała miła atmosfera, wszyscy rozmawiali przy odrabianiu pracy domowej. Pierwszoroczna nigdy nie widziała, żeby ktoś czerpał taką radość z odrabiania lekcji. Usiadła na fotelu odsunięta od reszty i pogrążyła się w marzeniach o Scorpusie. To jedyna rzecz jaka w tej chwili mogła sprawić jej przyjemność. Przypomniała sobie scenę z całującymi się ślizgonami i w miejsce Julietty wkleiła siebie.

- Ale, byłoby pięknie!- pomyślała

Okazało się, że jest już naprawdę późno bo nagle zaczęli schodzić się na kolacje. Dziewczyna wtopiła się w tłum aby nie natknąć się na Scorpiusa, kiedy dotarła do wielkiej sali usiadła z dala od wszystkich. Nawet nie zaważyła kiedy na przeciwko niej usiedli zakochani w sobie po uszy Julietta i Scorpius.

- Rose!- przywitał się niczego nie świadomy chłopak

- Cześć. - ledwo wydusiła z siebie te słowa, które były całe przesiąknięte jadem i zawiścią



Tajemnica rodu RavenclawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz