Rose opowiedziała przyjaciółce wszystko co ją dziś spotkało...
- Dementorzy? Tutaj?
- Tak, po drugiej wojnie o Hogwart dyrektor McGonagall wzmocniła ochronę zamku także od zewnątrz- Ale jak mamy się przed nimi chronić?
- Tego nie wiem, ale na pewno mamy jeszcze jeden problem.
-Problem?
-Tak popatrz.- zrobiła kilka kroków w stronę kufra i wyjęła z niego malutką, świecącą kuleczkę
-Co to jest?
- Nie wiem znalazłam to w lochach, jutro sprawdzimy w bibliotece
Po tych słowach od razu opadła na łóżko i jednym, zgrabnym ruchem okryła się niebieską, jedwabną pościelą.
****
Podczas śniadania w wielkiej sali Rose była nie do końca wyspana, ale wiedziała, że na 20 minut ma pierwsza lekcję w nowej szkole. Mimo iż według wszystkich zaklęcia i uroki to jeden z najlepszych przedmiotów ogromnie się stresowała. Z tego stresu zrobiła się strasznie głodna i postanowiła nałożyć sobie dwie ogromne łyżki sałatki jajecznej oraz dwa tosty z masłem. Pochłonęła je w mgnieniu oka, chociaż na chwilkę zapominając o nieubłaganie zbliżającej się lekcji. Dziewczynka wzięła się w garść i z kolejnym tostem w ręce pobiegła do odpowiedniej sali. Dopiero w połowie schodów uświadomiła sobie, że od rana nigdzie nie widziała Julietty ani Caroline.
Caroline na pewno spotkam na lekcji- pomyślała- ale Julietta...
I dokładnie wtedy kątem oka poprzez otwarte drzwi do łazienki dziewczyn zobaczyła Juliette, przeglądała się w lustrze. Była dziwnie skupiona jednak na kranach za nią. Kiedy zauważyła Rose momentalnie zamknęła drzwi. Pierwszoroczna stała tam jeszcze kilka minut, i chyba stałaby tam jeszcze dłużej gdyby nie Albus, który ją potrącił
- Rose!- zawołał ucieszony - Szukałem Cię !
- Mnie ?
-No tak, nie było Cie na śniadaniu.
-Troszkę zaspałam
-Wiesz... mówiłaś, że Julietta to twoja kuzynka, tak?
- No tak, a co, zrobiła Ci coś?
- Nie, ale zaczęła mnie wypytywać o kamień wskrzeszenia.To troszkę dziwne.
-Troszkę!? Nie wiem co ona kombinuje, ale dla dobra całej ludzkości lepiej jej nic nie mów.
-Całej ludzkości? Nie przesadzaj.
- Ja nie przesadzam i radzę Ci trzymać się od niej z daleka, a teraz biegnę na zajęcia. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia!
Nie obracała się za siebie tylko pędziła, by nie narobić sobie złej opinii u ponoć najlepszego nauczyciela w szkole. Zostało jej niecałe 6 minut i jedno piętro do pokonania.
****
Mimo ogromnego wysiłku dziewczyna nie zdążyła na pierwsze zajęcia i aktualnie wśród nauczycieli uznawana jest jako spóźnialska. Na szczęście Profesor Flitwick okazał się naprawdę fajny i nie odjął punktów za spóźnienie. Rose postanowiła sobie, że na pewno nie spóźni się na następna lekcje, którą były eliksiry. Jako pierwsza wybiegła z klasy, dopiero po kilku przebytych schodach uświadomiła sobie, że to było bardzo niegrzeczne i niestosowne. No ale cóż czego się nie robi by zostać wzorową uczennicą. Jednak dotarcie tam na pewno nie mogło być takie proste.
- Rose zaczekaj!- usłyszała głos, który już na pewno gdzieś słyszała, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie.
Odwróciła się na prawej pięcie, przy czym prawie nie upadła. Za jej plecami stał blondyn o niesamowitych oczach i nieprzeciętnym uśmiechu, był to Scorpius Malfoy.
- Scorpius?- zdziwiła się bo zwykle ze sobą nie rozmawiają
- Tak... No więc... - ciągnął
- Wiesz może troszkę szybciej, bo nie chcę się spóźnić na lekcję.
- Julietta to twoja kuzynka, prawda?
- Skąd o tym wiesz?
- Rozmawiałem z Albusem.
- Tak, i co w związku z tym?
- No wiesz...
- Co wiem?
- Yyy... zostawiła to na OPCM- podał jej małą skórzaną sakiewkę
-Co to jest?
CZYTASZ
Tajemnica rodu Ravenclaw
FanfictionMówi się, że kiedy Rowena Ravenclaw (jedna z założycieli szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart) wyjechała do Walii wróciła z małym zawiniątkiem. Twierdziła, że to nie było jej dziecko, ale z niewiadomego powodu inni założyciele nie wierzyli jej. Kaz...