-Julietta? Beauxbatons?- dziwił się Al
- Tak to moja kuzynka, odkąd Bill i Fleur zerwali kontakty z rodziną nie miałam o niej żadnych informacji, ale kiedy wyrzucili ją to nagle wszyscy mnie proszą żebym nagle znowu się z nią zaprzyjaźniła... - opowiadała Rose
- To dziwne.- stwierdził- Nie wiem jak tam było w Beauxbaton panno Weasley, ale w Hogwarcie nie tolerujemy spóźnień- przerwała rozmowę dyrektor McGonagall- proszę przejść tam...- wzkazała wolne miejsce obok Franka
- A teraz możemy rozpocząć- ciągnęła dalej- Ceremonia przydziału!
Mimo iż każdy już wiedział na czym to polega to pani dyrektor i tak przypomniała co mają robić.- Kiedy zerwałyście kontakt?- zapytał nagle Albus
- Kiedy Bill i Fleur wyprowadzili się do Francji. To były trudne czasy dla całej naszej rodziny... - odpowiedziała- A tak właściwie to który rok zaczyna?- dopytywał
- Jej rodzice ustalili z profesor McGonagall, że zacznie od 2 roku, ale ceremonia przydziału jej nie ominie.
-Albus Potter!- wykrzyknęła nagle dyrektorka urywając rozmowę
Al podszedł chwiejnym krokiem do stołka, Profesor McGonagall nałożyła mu na głowę tiarę przydziału i wtedy wykrzynęła Slytherin! Ślizgoni wstali i zaczęli klaskać (wśród nich był Scorpius Malfoy)
Rose była bardzo zdenerwowana i nawet nie słuchała nazwisk jakie wykrzykiwała dyrektorka, ale jednak zwróciła uwagę gdy padło to nazwisko...
-Julietta Weasley !- wykrzyknęła McGonagall patrząc na zwój papirusu
Od razu po dotknięciu jej puszystych, lśniących włosów tiara krzyknęła Slytherin!! Po sali po raz kolejny rozległy się oklaski. Julietta zajęła miejsce obok Scorpiusa.
-Rose Weasley!- kontynuowała
Rose prawie zemdlała i osłabionymi krokami weszła na podest, następnie opadła na przygotowany taboret.
- Ravenclaw!- zdecydowała czapkaRose była bardzo szczęśliwa, chociaż wolałaby Gryffindor. Dalszą część ceremonii przegadała z Frankiem Lonbottom'em, który także trafił do tego domu. Nagle ze stołów zniknęły ciastka i miód, a pojawiły się wykwintne i mniej wykwintne potrawy, uczta zaczęła się. Po napełnieniu brzuchów po brzegi należało udać się do Dormitorium, Rose całą trasę przegadała z Frankiem przy czym nie zauważyli, że udali się za złą grupą. Byli tuż przed salonem ślizgonów, gdy to zauważyli.
- Chyba to nie tutaj...- stwierdził Frank- No raczej!- rozdarła się Rose, która nie spodziewała się jakie to przyniesie konsekwencje
- To gdzie idziemy?
- Tam!- wskazała palcem na korytarz, w którym wyraźnie coś błysnęło
Pobiegli tam, ale nie spotkało ich nic przyjemnego, krzyki Rose przywołały dementorów pilnujących lochów.
- Dementorzy?! - Krzyknęła przerażona dziewczynka
- Nie pamiętasz jak opowiadałem ci o zwiększonej ochronie Hogwartu ?-przypomniał Frank- I co my teraz zrobimy?!- zapytała zrozpaczona
Nagle z jakiegoś innego korytarza wyleciał srebrny orzeł i odstraszył dementorów.
- Co to było?- zdziwiła się Rose
- Nie pytaj tylko biegnij !- pociągnął ją gwałtownie chłopak
Kilka minut błąkali się po lochach, aż w końcu zdołali z nich wyjść. Później Frank pokazał Rose drogę do dormitorium. Odpowiedzieli bez większego wysiłku na zagadkę i nareszcie weszli do środka.
- Rose, Frank wszyscy się o was martwiliśmy !- przywitała ich Caroline przyjaciółka Rose
- Och Caroline! Musze Ci coś opowiedzieć, chodź!- zaciągnęła ją do dormitorium dziewczyn, a tam opowiedziała jej o tym co się stało...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się podobało i bardzo dziękuje za wszystkie głosy ♥ Dla was to jedno kliknięcia, a dla mnie ogromna radość ♥ Kocham was ♥♥
CZYTASZ
Tajemnica rodu Ravenclaw
FanfictionMówi się, że kiedy Rowena Ravenclaw (jedna z założycieli szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart) wyjechała do Walii wróciła z małym zawiniątkiem. Twierdziła, że to nie było jej dziecko, ale z niewiadomego powodu inni założyciele nie wierzyli jej. Kaz...