-3- Kolejne spotkanie z dementorami

308 46 4
                                    

-Julietta? Beauxbatons?- dziwił się Al

- Tak to moja kuzynka, odkąd Bill i Fleur zerwali kontakty z rodziną nie miałam o niej żadnych informacji, ale kiedy wyrzucili ją to nagle wszyscy mnie proszą żebym nagle znowu się z nią zaprzyjaźniła... - opowiadała Rose
- To dziwne.- stwierdził 

- Nie wiem jak tam było w Beauxbaton panno Weasley, ale w Hogwarcie nie tolerujemy spóźnień- przerwała rozmowę dyrektor McGonagall- proszę przejść tam...- wzkazała wolne miejsce obok Franka

- A teraz możemy rozpocząć- ciągnęła dalej- Ceremonia przydziału!
Mimo iż każdy już wiedział na czym to polega to pani dyrektor i tak przypomniała co mają robić. 

- Kiedy zerwałyście kontakt?- zapytał nagle Albus
- Kiedy Bill i Fleur wyprowadzili się do Francji. To były trudne czasy dla całej naszej rodziny... - odpowiedziała

- A tak właściwie to który rok zaczyna?- dopytywał

- Jej rodzice ustalili z profesor McGonagall, że zacznie od 2 roku, ale ceremonia przydziału jej nie ominie. 

-Albus Potter!- wykrzyknęła nagle dyrektorka urywając rozmowę

Al podszedł chwiejnym krokiem do stołka, Profesor McGonagall nałożyła mu na głowę tiarę przydziału i wtedy wykrzynęła Slytherin! Ślizgoni wstali i zaczęli klaskać (wśród nich był Scorpius Malfoy) 

Rose była bardzo zdenerwowana i nawet nie słuchała nazwisk jakie wykrzykiwała dyrektorka, ale jednak zwróciła uwagę gdy padło to nazwisko...

-Julietta Weasley !- wykrzyknęła McGonagall patrząc na zwój papirusu 

Od razu po dotknięciu jej puszystych, lśniących włosów tiara krzyknęła Slytherin!! Po sali po raz kolejny rozległy się oklaski. Julietta zajęła miejsce obok Scorpiusa.

-Rose Weasley!- kontynuowała 
Rose prawie zemdlała i osłabionymi krokami weszła na podest, następnie opadła na przygotowany taboret.
- Ravenclaw!- zdecydowała czapka 

Rose była bardzo szczęśliwa, chociaż wolałaby Gryffindor. Dalszą część ceremonii przegadała z Frankiem Lonbottom'em, który także trafił do tego domu.  Nagle ze stołów zniknęły ciastka i miód, a pojawiły się wykwintne i mniej wykwintne potrawy, uczta zaczęła się. Po napełnieniu brzuchów po brzegi należało udać się do Dormitorium, Rose całą trasę przegadała z Frankiem przy czym nie zauważyli, że udali się za złą grupą. Byli tuż przed salonem ślizgonów, gdy to zauważyli.
- Chyba to nie tutaj...- stwierdził Frank 

- No raczej!- rozdarła się Rose, która nie spodziewała się jakie to przyniesie konsekwencje

- To gdzie idziemy?

- Tam!- wskazała palcem na korytarz, w którym wyraźnie coś błysnęło

Pobiegli tam, ale nie spotkało ich nic przyjemnego, krzyki Rose przywołały dementorów pilnujących lochów.
- Dementorzy?! - Krzyknęła przerażona dziewczynka
- Nie pamiętasz jak opowiadałem ci o zwiększonej ochronie Hogwartu ?-przypomniał Frank

- I co my teraz zrobimy?!- zapytała zrozpaczona 

Nagle z jakiegoś innego korytarza wyleciał srebrny orzeł i odstraszył dementorów.

- Co to było?- zdziwiła się Rose

- Nie pytaj tylko biegnij !- pociągnął ją gwałtownie chłopak 

Kilka minut błąkali się po lochach, aż w końcu zdołali z nich wyjść. Później Frank pokazał Rose drogę do dormitorium. Odpowiedzieli bez większego wysiłku na zagadkę i nareszcie weszli do środka.

- Rose, Frank wszyscy się o was martwiliśmy !- przywitała ich Caroline przyjaciółka Rose

- Och Caroline! Musze Ci coś opowiedzieć, chodź!- zaciągnęła ją do dormitorium dziewczyn, a tam opowiedziała jej o tym co się stało...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że wam się podobało i bardzo dziękuje za wszystkie głosy ♥ Dla was to jedno kliknięcia, a dla mnie ogromna radość ♥ Kocham was ♥♥



Tajemnica rodu RavenclawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz