-5- W cieniu węża

190 37 4
                                    

Rose bardzo chciała zobaczyć co ukryte było w małej sakiewce, ale wiedziała też, że nie może spóźnić się na kolejną lekcję. Pożegnała Scorpiusa i znów ruszyła w stronę lochów. Zostało 10 minut do początku lekcji, dziewczynka przebiegła dwa piętra w chyba cztery minuty.

****

Po wpadce na zaklęciach i urokach, Rose nie spóźniła się już na żadną lekcję. Nadszedł koniec opieki nad magicznymi stworzeniami i dziewczynka nareszcie w spokoju, powoli mogła udać się do salonu krukonów. Po drodze jednak postanowiła wejść do łazienki, ale kiedy zobaczyła w niej ponownie Juliette badającą krany nagle się jej odechciało. Kiedy nareszcie dotarła do wieży spotkała Caroline i przypomniała sobie, że mają iść do biblioteki.

- Caroline!- krzyknęła, a złotowłosa, niska i drobna osóbka nagle się odwróciła- mamy iść do biblioteki pamiętasz?

Dziewczynka bez słów złapała leżące obok niej książki i udała się w stronę wyjścia

- Dlaczego nie byłaś na obiedzie?- nareszcie odezwała się

- Tak właściwie to nie była głodna. - skłamała, bo po prostu nie chciała spóźnić się na lekcje, a dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo jest głodna.

- Ta twoja kuzynka jest nawet fajna.

-Julietta?

- Tak, siedziała z nami na obiedzie i naprawdę fajnie się z nią rozmawia.

- Kto jeszcze z wami siedział?

-Albus, James, Frank, Bilius, Ted i Scorpius. Ona jest naprawdę bardzo popularna.

- No to super.- wydała z siebie smutny jęk, dopiero teraz zobaczyła jak dużo się zmieniło gdy ona biegała jak szalona od sali do sali

Pierwszoroczne właśnie dotarły do biblioteki. Pierwsze co zrobiły to szukały informacji na temat Tojadu białego dla profesora Slughorn'a. Gdy napisały już wypracowania, co nie okazało się być takie trudne Rose mogła zacząć szukać informacji na temat małej kuleczki, która znalazła, i wtedy przypomniała sobie o woreczku, które dostała od Scorpiusa. Wyciągnęła go z szaty i lekko otworzyła, mając nadzieje, że znajdzie tam coś co pomoże rozwikłać tą zagadkę. Niestety było tam tylko więcej świecących kuleczek. Dziewczynka była zrozpaczona i nie wiedziała gdzie szukać o tym wiadomości, z niechęcią wzięła z pułki jakąś książkę o metalach szlachetnych. Chociaż wiedziała, że nikła nadzieja znalezienia tam czegoś istotnego. dosiadła się do przyjaciółki, która odrabiała karne zadanie z opieki nad magicznymi stworzeniami. Po przeglądnięciu blisko 50 stron książki Rose wiedziała, że nic z tego nie będzie i postanowiła pomóc Caroline.

-O czym ty właściwie piszesz? -zapytała Rose

- O podstawowych hybrydach węży.

- Hybrydach?

- Tak popatrz.- otworzyła niebieską książkę z wężem na okładce na 275 stronie i wskazała palcem regułkę, która rozpoczynała jej wypracowanie

- Osobnik powstały w wynikuskrzyżowania dwóch organizmów rodzicielskich należących do innych ras lub odmian. Hybrydy uzyskiwane są na drodze rozmnażania płciowego lub negatywnego.- przeczytała na głos bohaterka

Pod regułką był rysunek, który szczególnie przyciągną uwagę dziewczynki. Był na niej złoto-zielony wąż.

-No tak węże!- pomyślała i momentalnie wyciągnęła z kieszeni sakiewkę

- To łuski!- krzyknęła na całą bibliotekę, chociaż Caroline siedziała tuż obok niej.

Wyrwała książkę o hybrydach węży i zaczęła szukać jakiegoś z podobnymi łuskami. Przeszukała tylko kilka kartek, bo nagle coś wyrwało jej woreczek.

- To moje!- usłyszała głos zza siebie

Za jej plecami stała rozzłoszczona Julietta.

- Skąd ty to masz, w Hogwarcie nie można przecież trzymać węży?

- Nie interesuj się !- Starsza "koleżanka" wybiegła z biblioteki zostawiając za sobą stos książek i zdezorientowaną kuzynkę.

****

Minęło kilka dni, Rose ciągle rozmyślała o tym co stało się w bibliotece. Pewnego dnia postanowiła dowiedzieć się więcej o tajemnicy Julietty. Rankiem powoli wysunęła się z łóżka i założyła szaty Ravencaw'u. Jako pierwsza z wszystkich dziewczyn ze swojego domu zeszła na śniadanie. Czekały na nią jej ulubione naleśniki. Usiadła przy prawie pustym stole i nałożyła sobie 4 naleśniki, które polała syropem klonowym. Jak zwykle była głodna, więc pochłaniała je w mgnieniu oka. Stwierdziła, że weźmie jeszcze kilka, a gdy tylko podniosła głowę zobaczyła Juliette, Albusa i Scorpiusa jedzących śniadanie. Rose była zauroczona Scorpiusem i nie mogła znieść tego jak razem z Alem mizdrzyli się do Julietty. Dopiero kiedy wstali od stołu zorientowała się, że cały czas się na nich gapiła. Lekcje zaczynały się dopiero za 4 godziny, więc pierwszoroczna postanowiła wcielić plan, który wymyśliła podczas jedzenia naleśników w życie.



Tajemnica rodu RavenclawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz