Rozdział 12

10 2 0
                                    

--5 dni do wyścigu--

Ubrana w strój sportowy z słuchawkami w uszach wybiegłam z domu w stronę parku. Stwierdziłam, że skoro i tak nie zjadłam dużo z kolacji przygotowanej z mamą i strawiłam praktycznie wszystko, przyda mi się krótki trening, skoro zawody są już za pięć dni.

Biegłam truchtem chodnikiem, mijając kilku przechodniów, gdy po raz kolejny zauważyłam Niccolo przy fontannie. Przełknęłam ślinę, gdy przypomniałam sobie o kłamstwie jego dziewczyny, i nie zatrzymałam się nawet na moment. Nie chciałam z nim rozmawiać, nie, póki nie powiem Camilli o tym, czego się dowiedziałam.

- Hej, księżniczko! - usłyszałam za plecami, więc wzdychnęłam ciężko i zatrzymałam się, odwracając w jego stronę. Zmierzyłam go od góry do dołu i przełknęłam ślinę ponownie. Był ubrany w czarną koszulkę, granatową koszulę na guziki, która pozostała odpięta, i czarne spodnie jeansowe. Na twarzy wciąż miał opatrunek, owijający jego nos. Jego włosy były artystycznie wręcz ułożone, co jeszcze bardziej wprawiło mnie w zdenerwowanie.

Wyglądał tak cholernie dobrze.

- Cześć. - przywitałam się z nim po chwili.

- Właściwie, to miałem właśnie do ciebie dzwonić. - przyznał, a na moich policzkach pojawił się lekki rumieniec - Cami prosiła, żebym zaprosił cię do nas po wyścigu. Robimy małą imprezę pod nieobecność rodziców i zależy jej na twoim przyjściu. - skinęłam głową.

- W porządku. Przyjdę. - uśmiechnęłam się delikatnie i znowu spojrzałam na jego nos - I jeszcze raz przepraszam za ten cały kłopot z pobiciem. - zaśmiał się cicho, a ja wywróciłam oczami - Możesz być poważny choć raz? - prychnęłam z delikatnym uśmiechem.

- Rzadko kiedy można usłyszeć od ciebie przeprosiny, więc wezmę je sobie do serca. - uśmiechnął się szerzej - I nic nie szkodzi. Mówiłem, że to nie złamanie. Za kilka tygodni mi przejdzie. - uśmiechnęłam się i pokręciłam głową.

- Pieprzony idiota. - prychnęłam.

- Przejdziemy się? - zapytał, a ja skinęłam głową.

Wiem, że miałam z nim nie rozmawiać, ale czułam, że muszę się zgodzić. Po prostu tak podpowiadało mi serce.

Chociaż czasem mogłabym posłuchać rozumu.

Zaczęliśmy iść wolnym krokiem przez jeden z chodników parku. Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy szturchnął moje ramię i prychnął.

- Zestresowana wyścigiem? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Nie bardzo. Jestem pewna, że jeśli nie zajmę pierwszego miejsca, zajmę drugie. - uśmiechnęłam się, a ten pokręcił głową z uśmiechem.

- Pewność siebie czasem może gubić, księżniczko. - wywróciłam oczami z uśmiechem.

- A tak właściwie... - zaczęłam - ...to Virginia weźmie udział w wyścigu? No wiesz... jest w ciąży i... - przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego, a ten nabrał więcej powietrza do ust i skupił wzrok na widoku przed sobą.

- Tak, weźmie. - mruknął, a w jego głosie można było usłyszeć rozdrażnienie. Domyśliłam się, że spowodowało to moje pytanie, więc przełknęłam ślinę i także spojrzałam przed siebie.

- Jestem pewna, że będziesz dobrym ojcem. - powiedziałam nie patrząc na niego i słyszałam, jak wypuszcza powietrze z płuc.

- Nie jestem jeszcze przyzwyczajony do tego, gdy ktoś nazywa mnie "ojcem". - przełknęłam ślinę.

Powiedzieć mu? A co, jeśli przez to mnie znienawidzi? Jeśli uzna, że skłamałam, i mi nie uwierzy? Camilla się ode mnie odwróci, a Virginii ujdzie wszystko na sucho?

Tylko romans - Niccolo GovenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz