Rozdział 4

98 2 0
                                    

Leżałam w pokoju, przeglądając komórkę i przeglądając różne social media. Westchnęłam ciężko i oparłam się wygodniej na poduszce, wybierając numer mojego taty i przykładając telefon do ucha. Po kilku sygnałach, usłyszałam jego radosny głos.

- Hej, córciu! - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki - Jak ci się podoba nowy dom? - westchnęłam.

- Jest w porządku. - mruknęłam - Chociaż życie z tobą bardziej mi się podobało. Tutaj jest całkowicie inaczej. I bardziej pusto bez twoich głośnych pobudek do szkoły. - zaśmiał się cicho i mogę przysiąc, że wywrócił oczami.

- Też za tobą tęsknię. Jeśli uda mi się wziąć trochę wolnego, przyjadę tam do twojego Rzymu i pokażesz mi wszystko? O ile mama wpuści mnie do środka. - zaśmiał sie cicho.

- Fajnie by było cię niedługo zobaczyć. - uśmiechnęłam się - Tak w ogóle, mama cię pozdrawia. - mruknęłam.

- Niemożliwe! - zaśmiał sie, udając niedowierzanie - Naprawdę?!

- Tak. - prychnęłam - Powiedziałam jej, że wiem, że robi to tylko ze względu na mnie.

- Och, córeczko, mama robi to dla twojego dobra. - westchnął, a ja wywróciłam oczami.

- Dla mojego dobra nas rozdzieliła? - westchnął ciężko.

- Słuchaj... - zaczął, a ja wywróciłam oczami - Czasem tak się dzieje, że ludzie się rozchodzą. To normalne i trzeba się z tym pogodzić. Ja i twoja mama nie mogliśmy być ze sobą dłużej i postanowiliśmy to zakończyć, znasz sytuację. Ale wciąż jesteśmy rodziną, tak? Ja i mama kochamy cię tak samo mocno, więc pozwól jej zrobić to, co zrobiłby każdy rodzic i nie oddalaj się od niej.

- Ale...

- Bez żadnego "ale" Vercia. - prychnęłam na przezwisko, którym mnie nazwał - Słuchaj, muszę już kończyć, mam dużo pracy. Zadzwonię niedługo, dobrze?

- Tak. Dobranoc, tato. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Dobranoc. - po tych słowach, połączenie się zakończyło.

--Następnego dnia--

Sobota. Od rana ja i Cami chodziłyśmy po różnych sklepach i wybierałyśmy ubrania, które nam się podobały. Szukaliśmy też czegoś na dzisiejszą imprezę u Brando, więc właśnie przymierzałyśmy różne sukienki, które nam się spodobały.

- Chyba w tej czarnej było ci lepiej. - stwierdziła Camilla, gdy wyszłam z przymierzalni i pokazałam jej się w niebieskiej, satynowej sukience do połowy uda.

Po chwili, zapłacilyśmy za zakupy i wyszłyśmy ze sklepu, zmierzając w stronę schodów ruchomych.

Przez cały czas myślałam o rozmowie z tatą. On naprawdę chce, żebym zaczęła rozmawiać z mamą normalnie? Po tym wszystkim, co mu zrobiła?

- Hej, co cię trapi? - głos Camilli wyrwał mnie z przemyśleń, a mój wzrok odwrócił się w stronę brunetki.

- Nic, nic. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- No przecież widzę, mów o co chodzi. - wywróciła oczami o szturchnęła mnie ramieniem, a ja prychnęłam cicho - Więc?

- Chodzi o moich rodziców. - mruknęłam - Mama rozwiodła się z tatą i teraz mieszkamy tutaj bez niego. Ona ciągle próbuje pokazywać mi, że mnie kocha, a on chce, żebym miała z nią normalne relacje.

- I to cię trapi? - pokręciłam głową.

- Nie potrafię spojrzeć na nią tak samo, gdy wywiozła mnie tutaj, kilka tysięcy kilometrów od niego. - pokiwała powoli głową i po dłuższej chwili powiedziała:

Tylko romans - Niccolo GovenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz