Rozdział 8

78 4 0
                                    

Wtorek.

Od samego rana wraz z Camillom i Fabio chodziliśmy po szkole i zbieraliśmy pieniądze od uczniów na dekoracje, które pojawią się na naszym wyścigu. Szkoła chce zakupić je już teraz, aby potem nie było różnych nieporozumień. W dodatku, wyścig jest już za dwa tygodnie, więc mamy bardzo mało czasu na to, aby w jakikolwiek sposób się przygotować.

Przechodząc korytarzem z puszkami w dłoniach, ja i Camilla dostrzegłyśmy Virginię i Niccolo, którzy ze sobą rozmawiali. Po chłopaku można było zauważyć, że nie jest w dobrym nastroju, a dziewczyna najwyraźniej była czymś przejęta.

- Wciąż mu nie powiedziała. - mruknęła brunetka - Martwię się, że w ogóle tego nie zrobi. - westchnęłam i położyłam dłoń na jej ramię, a ta spojrzała na mnie.

- Może to czas na to, żebyś ty mu powiedziała? - pokręciła głową.

- To złamie mu serce. Znam go. - na jej twarzy jest widoczne zmieszanie i bezradność.

- Może lepiej, żeby miał złamane serce niż nieświadomie żył z tym, że jest ojcem? - wzruszyła ramionami i już miała mi odpowiedzieć, gdy podszedł do nas Fabio.

- Zebrałem trochę kasy od grupki dzieciaków. - powiedział zwycięsko - Chodźcie, podliczymy całość i wręczę ją ojcu.

Po podliczeniu pieniędzy byliśmy z siebie dumni. Okazało się, że uzbieraliśmy dokładnie 400 euro, a to niezła sumka pieniędzy jak na niewdzięczne dzieciaki z naszej szkoły, które najlepiej to by spaliły to wszystko i zabrały wszystkie pieniądze, jakie włożyły w nauczanie tutaj.

-----------------------

- Veronica, ruchy! - krzyknęła Monica, a ja od razu przyspieszyłam - Tak jest, brawo! - gdy tylko przekroczyłam linię mety, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam normować swój oddech metodą Cami. Rozejrzałam się w poszukiwaniu przyjaciółki, ale zamiast niej, zauważyłam jej brata, który siedział na trybunach, a kilka krzeseł dalej był Damiano.

Przetarłam twarz dłońmi i gdy już miałam podejść do Govendera, zatrzymał mnie głos tego drugiego. Odwróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że uśmiechał się delikatnie, co także uczyniłam.

- Świetnie sobie poradziłaś. - poklepał mnie po ramieniu, na co się zaśmiałam i spojrzałam na niego.

- Dzięki. - puścił mi oczko - Co tutaj robisz?

- Słyszałem, że na ostatnich lekcjach macie treningi, więc postanowiłem wpaść. - wzruszył ramionami i miał dodać coś jeszcze, ale podszedł do nas Niccolo.

- Hej. - uśmiechnął się w moją stronę - Gratuluję wygranego treningu, księżniczko. - prychnął, a ja wywróciłam oczami z uśmiechem. Chłopcy szybko wyłapali swoje spojrzenia i mierzyli siebie nawzajem swoimi zabójczymi tęczówkami, co sprawiło, że atmosfera była nieco napięta.

- Będę już leciał. - mruknął Damiano i posłał mi ostatni uśmiech, odchodząc po chwili.

- Nie podoba mi się ten gościu. - powiedział po chwili Nicco, a ja spojrzałam na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi - Wygląda podejrzanie. - dodał, a ja prychnęłam.

- Nie przesadzaj, jest w porządku. - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Czego chciał?

- Przyszedł zobaczyć nasz trening.

- Wasz czy twój? - zmarszczyłam brwi, czując w jego głosie niezrozumiały dla mnie ton.

- O co ci chodzi? - zapytałam z dogryzką w głosie, lecz ten mnie wyminął i podszedł do Virginii, która była wściekła tym, że przegrała. Wywróciłam oczami, gdy ją przytulił, i podeszłam do Camilli.

Tylko romans - Niccolo GovenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz