11

293 77 5
                                    


Sheri

– Jadą! – oznajmił entuzjastycznie pan Abbott stojący przy oknie wystawy, do którego podbiegł, gdy tylko mężczyźni opuścili księgarnię. Jakby na potwierdzenie jego słów nieopodal rozległ się huk odpalanych motorów, a potem ich ryk zaczął oddalać się, by po chwili całkiem ucichnąć.

Pojechali... Powinnam się cieszyć, jak staruszkowie, którzy padli sobie w ramiona, tymczasem ja czułam... No właśnie sama nie byłam pewna co, prócz dogłębnego zdumienia. Niewątpliwie jednak radość księgarzy nie była moim udziałem. Przede mną otworzył się rozdział, którego finału nie mogłam być pewna. Ten gangster był niebezpieczny, a jednak nie podniósł na mnie ręki, choć uderzyłam go pierwsza. Moje ciało nie nosiło ran ani siniaków po starciu z nim. Nie zrobił mi nic, prócz zapowiedzi, że po mnie wróci, bo jestem jego własnością...

– Sheri, skarbie. Niepotrzebnie tak ryzykowałaś! – Z zamyślenia wyrwał mnie głos staruszki, która puściła męża i ruszyła w moją stronę.

– To prawda – zawtórował jej małżonek. – My jesteśmy już starszy, a ty masz całe życie przed sobą. To są bezwzględni ludzie. Mordercy. Nie daruję sobie, jeśli coś by ci się stało z naszej winy.

– A ja nie darowałbym sobie, gdyby przyjaciół mojej babci spotkała krzywda. Zrobiłam to, co było słuszne – skomentowałam z naciskiem. Niech wiedzą, że nie mogłabym postąpić inaczej. Takie najwyraźniej było moje przeznaczenie.

– To nie było słuszne, a głupie wikłać się w chory układ z Królem Miasta – fuknęła kobieta.

Zmarszczyłam brwi.

– Z... Królem Miasta? – powtórzyłam za nią powoli.

Chyba się przesłyszałam?

– Nie wiedziałaś? – zdumiał się jej mąż. – To był Tristan Stiller, syn burmistrza i jego banda.

To był... Tristan Stiller?!

Mój Boże. Poczułam jak miękną mi nogi. Musiałam chwycić się stojącego obok stolika wypełnionego książkami, by nie upaść.

Tristan Stiller, postrach Tucson i prawa ręka swojego bezwzględnego ojca zawarł ze mną pakt. Był moim panem i właścicielem.

Boże!

Tylko dlaczego tak mu na mnie zależało? Dlaczego się mną zainteresował? Przecież ja nie miałam nic prócz kawiarni, co mógłby ode mnie przejąć. Tymczasem on nie wydawał się być zainteresowany kwestiami materialnymi. Na czym zatem mu zależało? Nie byłam ani bogata ani piękna. Byłam ułomna i niedołężna. Co zatem mu się we mnie spodobało, bo przecież coś musiało, że postanowił wybrać mnie zamiast pieniędzy?!

– Nie miałam pojęcia, że to on – bąknęłam.

– Naprawdę? Lokalne gazety i media wciąż o nim trąbią. W końcu to najlepsza partia w mieście – oznajmiła staruszka.

– I najniebezpieczniejsza – dodał pan Abbott, a ja musiałam wzmocnić zacisk rąk na blacie stołu, bo nagle znów zakręciło mi się w głowie.

Że też nie miałam czasu na podobne sprawy. Odkąd babcia zachorowała, a potem już po jej śmierci, zajmowałam się wyłącznie utrzymaniem biznesu na powierzchni. Nie miałam czasu na plotki i newsy, w wolnych chwilach wybierając książki zamiast internetu. I to był najwyraźniej błąd. Gdybym wiedziała, że mam do czynienia z samym Królem Miasta, to...

No właśnie, co?!

Mój samonakręcający się korowód myśli zatrzymał się gwałtownie.

Co dałaby mi świadomość, że mam do czynienia z Tristanem Stillerem w obliczu zagrożenia, jakie ten stanowił dla Abbottów?

Nic...

Niczego by to nie zmieniło. Moim obowiązkiem było ich chronić i zrobiłabym to nawet przed samym diabłem, a tym bardziej przed jego synem.

– Trudno – stwierdziłam zapalczywie. –Nieważne kim jest ten facet. Grunt, że się od was odczepi.

– Od nas zapewne tak, bo przestaliśmy go zajmować. Ale od ciebie już nie – odpowiedział księgarz.

– Nasz dług jest ogromny. Milion dolarów to niebagatelna suma. Będziesz ją spłacać latami, nie chcemy tego – jęknęła staruszka.

– Jakoś zbierzemy pieniądze, by wyrwać cię z jego szpon – stwierdził zapalczywie jej mąż.

– Zorganizujemy sprzedaż garażową!

– Wyprzedamy nasze książki!

– Sprzedamy księgarnię!

– Poprosimy sąsiadów o wsparcie. W końcu wszyscy się tu znamy. Od zawsze pomagaliśmy innym, teraz nie powinni nam odmówić – przekrzykiwali się wzajemnie, podczas gdy ja miałam wrażenie, że jestem obecna w księgarni jedynie ciałem, ale mój duch krąży gdzieindziej. W tej chwili w wyobraźni towarzyszyłam rozpędzonemu motocykliście w czerni, jadącemu na wielkiej maszynie wymalowanej w srebrne płomienie.

Tristan Stiller kupił mnie za milion dolarów.

Mnie.

Sheri Brooks.

Kalekę z Kawowej rozkoszy.

To absurd!

– Myślę, że to nic nie da – przerwałam im licytację pomysłów. – Bo on nie chce pieniędzy. Powiedział mi to wyraźnie.

Pani Abbott pobladła.

– W takim razie czego chce? – zapytała z przejęciem.

Nie odpowiedziałam, bo przez gardło nie przeszłoby mi stwierdzenie, że Król Miasta chciał mnie...

Król MiastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz